1.08.2013

ROZDZIAŁ 6

León
Najpierw z Violą poszliśmy do Studia. Chciałem jej zaśpiewać piosenkę którą dla niej napisałem. Sama nie wiedziała co przygotowałem więc była bardzo ciekawa. Po wejściu do szkoły złapałem ją za rękę i weszliśmy do jednej sali. Stało tam pianino. Nie było tam nikogo oprócz nas dwoje. Stanąłem przy pianinie i zacząłem.
-Violu, napisałem piosenkę specjalnie dla ciebie.- uśmiechnąłem się, odwzajemniła to.
Zacząłem śpiewać. Słowa płynęły prosto z serca. Patrzyłem jej w oczy i myślałem tylko o niej. Piosenka nosiła tytuł "Podemos"
No soy ave para volar,
Y en un cuadro no se pintar
No soy poeta escultor.
Tan solo soy lo que soy.

Las estrellas no se leer,
Y la luna no bajare.
No soy el cielo, ni el sol...
Tan solo soy.

Pero hay cosas que si sé,
Ven aquí y te mostraré.
En tu ojos puedo ver....
Lo puedes lograr, prueba imaginar.
Po chwili dołączyła do mnie. Nasze głosy wspaniale się dopełniały.
Podemos pintar, colores al alma,
Podemos gritar iee eê
Podemos volar, sin tener alas...
Ser la letra en mi canción,
Y tallarme en tu voz.

No soy el sol que se pone en el mar,
No se nada que este por pasar.
No soy un príncipe azul...
Tan solo soy.

Pero hay cosas que si sé,
Ven aquí y te mostraré.
En tu ojos puedo ver....
Lo puedes lograr, (lo puedes lograr...)
Prueba imaginar.

Podemos pintar, colores al alma,
Podemos gritar iee eê
Podemos volar, sin tener alas...
Ser la letra en mi canción...

No es el destino,
Ni la suerte que vino por mi.
Lo imaginamos...
Y la magia te trajo hasta aquí...

Podemos pintar, colores al alma,
Podemos gritar iee eê
Podemos volar, si tener alas...
Ser la letra en mi canción...
Podemos pintar, colores al alma,
Podemos gritar iee eê
Podemos volar, si tener alas...
Ser la letra en mi canción...
Y tallarme en tu voz. 
Skończyliśmy śpiewać. Ona ciągle wpatrywała się w moje oczy. Po chwili podszedłem do niej bliżej i przytuliłem ją. Do ucha wyszeptałem jej Kocham Cię. Uroniła łzę. Starłem ją dalej patrząc w jej oczy. Teraz brakowało już tylko jednego. Przybliżyliśmy się do siebie i powoli nasze głowy kierowały się ku sobie. Dzieliło nas kilka milimetrów. Pocałowałem ją. Odwzajemniła pocałunek. Był delikatny, ale namiętny. Moglibyśmy dłużej, ale zaplanowałem coś jeszcze. Złapałem Violettę za rękę i wyszliśmy ze Studia. Zaprowadziłem ją na polanę. Był na niej rozłożony koc, na nim leżały przekąski. Wręczyłem jej bukiet róż. Zauważyłem ten błysk w jej oczach. Uśmiechnęła się promiennie do mnie i usiedliśmy na kocu. Przez cały czas była we mnie wtulona patrząc na mnie. Ja robiłem to samo. Patrzyliśmy na niebo. Zauważyliśmy chmurę w kształcie serca. Ona wyszeptała mi do ucha Też cię kocham. Ponownie ją pocałowałem. Zacząłem mówić:
-Violu, nawet nie wiesz ile dla mnie znaczysz. Jesteś moim tlenem, całym moim życiem. Bez ciebie nic nie ma sensu. Chcę abyś zawsze była przy mnie.
Po tym złapałem ją za rękę i oboje wstaliśmy. Stanąłem przed nią i kazałem jej zamknąć oczy. Zrobiła to co jej kazałem po czym założyłem jej na szyję łańcuszek z serduszkiem.
-Przepiękny. Dziękuję.- z jej oczu poleciały łzy. Przeczytała napis na serduszku. 
Love You, León
Ponownie mnie pocałowała. Ta chwila mogła by trwać wiecznie. Jednak zrobiło się późno. Odprowadziłem ją do domu. Na pożegnanie mocno mnie przytuliła i ucałowała. Trudno mi było się z nią rozstawać. Kiedy poszła ja także skierowałem się w stronę swojego domu.

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Starałam się, aby było romantycznie. Chyba mi się udało ;) To by było tyle z randki Leonetty. Później się zacznie dziać ;p To chyba tyle, całuski :*

  

2 komentarze:

Jeżeli przeczytałaś/przeczytałeś rozdział prosiłabym o Twoją opinię w komentarzu. One dają mi chęci pisania kolejnych opowieści dla Was!