Szłam wąskimi uliczkami w spokojnym Buenos Aires. Dookoła mnie widziałam ludzi siedzących na ławeczkach tulących się do swoich partnerów. Jako jedyna jeszcze nie znalazłam prawdziwej miłości. Musiałam zostawić wszystko pół roku temu, bo moim rodzicom nie podobało się we Francji i przeprowadziliśmy się tutaj. Byłam w dzieciństwie wychowywana przez matkę, bo ojciec odszedł od nas. Wybrał alkohol i swoje towarzystwo. Po paru latach mama wzięła rozwód i znalazła sobie nowego mężczyznę. Szczerze mówiąc nie za bardzo lubiałam Steve'a, wybranka mojej rodzicielki. Starał się mnie do siebie przekonać, ale za bardzo mu to nie wychodziło. Spacerowałam tak jeszcze godzinę i mogłabym dłużej, ale zaczął padać deszcz. Miałam za daleko do domu, więc poszłam schronić się w małej kawiarence. Kiedy tylko weszłam do lokalu wzrokiem zaczęłam poszukiwać wolnego stolika. Niestety, wszystkie krzesła były pozajmowane, poza jednym. Przy tym stoliku siedział chłopak ubrany w żółtą bejsbolówkę i czapkę z daszkiem. Zawzięcie próbował robić coś ze swoim laptopem. Podeszłam do niego i grzecznie zapytałam.
-Mogłabym się na chwilkę dosiąść? Wszystkie stoliki są pozajmowane.- nie czekając na jego zgodę usiadłam na krześle.
-Proszę bardzo.- odpowiedział patrząc na mnie. Zamówiłam gorące kakao i w ciszy czekałam na napój.
-Nie odezwiesz się? Wyjaw mi chociaż jak masz na imię.- chłopak zamknął sprzęt. Nie miałam za bardzo ochoty na rozmowę. Niechętnie odpowiedziałam mu na pytanie.
-Natalia. To wszystko?- burknęłam do niego. Kelner przyniósł moje zamówienie więc zaczęłam delektować się napojem nie zwracając uwagi na osobnika siedzącego na przeciwko mnie. Wypiłam kakao i zabrałam się do wyjścia, ponieważ deszcz ustał.
-Do widzenia.- pożegnałam się z chłopakiem i wyszłam z lokalu. Zarzuciłam na siebie czerwoną kurtkę, bo na dworze zrobiło się dość chłodno. Ruszyłam na przystanek autobusowy i w spokoju czekałam na przyjazd.
Wstałam rano około godziny 9:00 i ubrałam się w moje ulubione ubrania. Zeszłam na dół do kuchni i z lodówki wyjęłam masło, żółty ser i dżem malinowy, mój ulubiony. Przygotowałam sobie tosty. Usiadłam przy stole i zaczęłam jeść śniadanie. Błogą ciszę przerwała mi nieco głośna rozmowa mojej mamy i Steve'a.
-Musimy jej powiedzieć. Tylko błagam cię, nie pośpieszajmy się.- te zdania zdołałam usłyszeć. O czym oni chcieli mi powiedzieć? Nie chciałam się zamartwiać jakąś nieważną rozmową mojej mamy, więc ubrałam fioletowe trampki i wyszłam z domu na spacer. Tak naprawdę nie mam tu przyjaciół. Pomimo tego, że mieszkam tu już jakiś czas bałam się zawrzeć jakąkolwiek znajomość, ponieważ znowu mogliśmy się przeprowadzić, co u nas w rodzinie często się zdarzało. Parę przecznic dalej usłyszałam brzmiejące dźwięki muzyki, do której prawdopodobnie ktoś tańczył. Ruszyłam powoli w tamtą stronę. Przede mną wyrósł wysoki budynek o nazwie Studio 21. Wpatrywałam się w nastolatków, którzy żwawo ruszali się w rytm muzyki. Zagapiłam się i wpadłam na jakiegoś chłopaka, któremu z rąk wypadła teczka.
-Przepraszam. Czekaj, czy my się znamy? Natalia?- zapytał.
-Nie rozmawiam z nieznajomymi, sorki.- podałam mu teczkę i chciałam się wycofać, ale on złapał mnie za rękę.
-Przecież mnie znasz. Spotkaliśmy się ostatnio w kawiarni. Nie pamiętasz?- dopiero teraz gdy przyjrzałam się mu uważnie rozpoznałam w nim chłopaka, z którym siedziałam przy jednym stoliku.
-Gdzie moje maniery, Maxi jestem.- wystawił mi rękę na przywitanie. Uścisnęłam ją mocno.
-Uczysz się tutaj?- zapytałam kolegę.
-Tak, to prestiżowa szkoła muzyczna. Chodź, pokażę ci ją.- pociągnął mnie za sobą. Weszliśmy do środka. Maxi zaprowadził mnie do jednej z sal muzycznych.
***
Stań tu.- pokazałem jej miejsce. Podszedłem do swojego laptopa i włączyłem jeden z moich remixów.
-To twoja twórczość?- zapytała zaciekawiona.
-Tak. Remiksuję piosenki, a potem śpiewam je. Chcesz spróbować?- podszedłem do niej i podałem tekst jednej z piosenek.
-Nie umiem śpiewać. To nie dla mnie. A poza tym wstydzę się...- wyznała. Zamknąłem drzwi sali i objąłem ją.
-Nie masz się czego wstydzić. Zamknąłem drzwi więc słyszę cię tylko ja. Jeżeli chcesz, to mogę się odwrócić do ciebie tyłem.
-Jeżeli tak bardzo nalegasz... No dobra, niech ci będzie, ale tylko kawałeczek. I jak możesz to się odwróć.- przytaknąłem i posłusznie wykonałem jej polecenie. Po chwili z jej ust wypłynął delikatny, anielski głos...
Veo, Veo qué ves?
Todo depende de que quieras ver
Piensalo bien antes de actuar
si ten amoras te puedes lastimar
Todo depende de que quieras ver
Piensalo bien antes de actuar
si ten amoras te puedes lastimar
Powoli odwróciłem się w jej stronę. Miała przymknięte oczy i śpiewała ten tekst jakby znała go na pamięć.
-Pięknie śpiewasz. To twoje powołanie! Proszę nie przestawaj.- popatrzyłem na nią, a ta otworzyła swoje oczy.Dopiero teraz zauważyłem, jakie są piękne.
-Naprawdę? Nie żartuj sobie ze mnie.- powiedziała patrząc pytającym wzrokiem.
-Ja nie żartuję, przysięgam.- położyłem rękę na piersi. -Za dwa tygodnie są zapisy do tej szkoły. Zrób to dla mnie i zgłoś się.
-Ale że ja? Weź przestań. Jestem kompletnym beztalenciem i nie nadaję się tutaj.- jej policzki stały się momentalnie różowe. Już na samym początku naszej znajomości wydawała się nieśmiała.
-Chyba sobie żartujesz. Masz ogromny potencjał! Nie zmarnuj swojej szansy.- mógłbym namawiać ją dłużej, ale do sali weszła nieproszenie Ludmiła, szkolna diva.
-Ekhm, co wy tutaj robicie? Kim jest ta dziewczyna?- zaczęła wypytywać nerwowo.
-To jest Natalia. Naty poznaj Ludmiłę.- wskazałem na dziewczynę. Ta uśmiechnęła się do niej tylko.
-Ty się tu chyba nie uczysz, co? W takim razie please go out.- wskazała na drzwi i wyprosiła Naty z sali.
-Dlaczego to zrobiłaś?- zapytałem zły na dziewczynę.
-Ja chciałam tylko z tobą porozmawiać...- podeszła do mnie Ludmiła i posłała jeden ze swoich uroczych uśmieszków. Nienawidziłem tej dziewczyny. Odrzucili ją wszyscy chłopcy w Studio więc uczepiła się mnie jak rzep. W sumie nie dziwię im się. To taki wredny typ, który dąży do perfekcji. Nie wiem co sobą reprezentowała Ludmiła, ale jednymi z jej najgorszych cech była zuchwałość i przebiegłość. Nie raz próbowała wyrwać Tomasa oczarowując go swoim uśmiechem i tekstami w stylu "Dzięki tobie staję się lepszym człowiekiem". Wyminąłem ją więc i skierowałem się ku wyjścia. Chciałem odnaleźć Natalię.
Chodziłem już dobre parę godzin po Buenos Aires, ale do tej pory nie znalazłem dziewczyny. Gdzie ona mogła się ukryć? Nie poszła raczej do domu. Miałem już zawracać gdy usłyszałem cichy szloch. Skręciłem w wąską alejkę i ujrzałem... Naty. Podszedłem do niej i uklęknąłem.
-Czemu płaczesz?
-Do-dowiedziałam się, że...- nie dokończyła, bo ponownie wybuchła płaczem. Tym razem mocno ją przytuliłem.
-Mi możesz powiedzieć wszystko. Uspokój się.- z lewej kieszeni spodni wyjąłem chusteczkę i podałem ją dziewczynie.
-Dziękuję.- wytarła wilgotne oczy. -Chodzi o to, że moja mama spodziewa się dziecka.- powiedziała już spokojniejszym głosem.
-Nie cieszysz się? Będziesz miała rodzeństwo.
-Trochę się cieszę, ale... jego ojcem będzie mężczyzna, którego nie lubię.- pomogłem jej wstać i poszliśmy na spacer. Wtedy dziewczyna opowiedziała mi wszystko ze szczegółami. Było mi jej szkoda.
-Wiesz co? Dopiero cię poznałam, a czuję jakbyśmy byli znajomymi całe wieki.- uśmiechnęła się promiennie. Po raz pierwszy czuję się tak pewnie przy jakiejkolwiek dziewczynie. Odprowadziłem ją do domu pod same drzwi.
-Do zobaczenia.- pomachała mi i weszła do mieszkania.
***
Dostałam się do Studia! A to wszystko zasługa Maxiego. Przez dwa tygodnie dzielnie pomagał mi z tańcem. Mam dwie lewe nogi, ale jakoś zdałam ten egzamin. Bardzo zbliżyliśmy się do siebie. Nie powiem, że mi się nie podoba. Po raz pierwszy czuję coś takiego przy chłopaku. Pobiegłam do niego podzielić się tą wspaniałą wiadomością. Szukałam go po całej szkole, ale nigdzie nie mogłam go znaleźć. Postanowiłam zajrzeć jeszcze do jednej z sal. To co zobaczyłam przeraziło mnie. Mój przyjaciel obściskiwał się z tą całą Ludmiłą! Emocje wzięły górą. Podeszłam do dziewczyny i z całej siły uderzyłam ją.
-Ał!- jęknęła z bólu i rozmasowała bolące miejsce. -Za co to?!- krzyknęła oburzona.
-Natalia!- popatrzył na mnie zły Maxi i podszedł do Ludmiły. -Nic ci nie jest?
-Na szczęście. Wariatka! Nie chcę cię widzieć, zejdź mi z oczu!- wrzasnęła na mnie. Wybiegłam z płaczem ze szkoły i usiadłam na pobliskiej ławce. Mogłam się opanować i nie bić jej, ale już za późno... Nagle podszedł do mnie Maxi i usiadł obok mnie.
-Dlaczego to zrobiłaś?- zapytał spokojniejszy.
-Bo... zakochałam się w tobie.- powiedziałam najciszej jak umiałam.
-Co?- tym razem nie powtórzyłam mu tego, lecz pocałowałam go. Poddał się mi. Po chwili oderwał się ode mnie i mocno mnie przytulił. To dopiero początek. Początek naszej drogi razem. Złapałam go za rękę i szczęśliwi poszliśmy uczcić mój sukces.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hahaha, kolejne badziewne, oklepane zakończenie. Ale obiecałam, że napiszę. No to macie wyczyn pisany 2 dni :P
Tego One Parta dedykuję Sav ♥ oraz Magdzie Skibie ♥.
Dziękuję za te 10.000 wyświetleń! Dzięki wam czuję, że mogę coś osiągnąć na tym blogu(wiem, piszę jakieś głupoty a wy to czytacie <3).
Kocham Was :* Liczę na komentarze <3
Caro .
-Chyba sobie żartujesz. Masz ogromny potencjał! Nie zmarnuj swojej szansy.- mógłbym namawiać ją dłużej, ale do sali weszła nieproszenie Ludmiła, szkolna diva.
-Ekhm, co wy tutaj robicie? Kim jest ta dziewczyna?- zaczęła wypytywać nerwowo.
-To jest Natalia. Naty poznaj Ludmiłę.- wskazałem na dziewczynę. Ta uśmiechnęła się do niej tylko.
-Ty się tu chyba nie uczysz, co? W takim razie please go out.- wskazała na drzwi i wyprosiła Naty z sali.
-Dlaczego to zrobiłaś?- zapytałem zły na dziewczynę.
-Ja chciałam tylko z tobą porozmawiać...- podeszła do mnie Ludmiła i posłała jeden ze swoich uroczych uśmieszków. Nienawidziłem tej dziewczyny. Odrzucili ją wszyscy chłopcy w Studio więc uczepiła się mnie jak rzep. W sumie nie dziwię im się. To taki wredny typ, który dąży do perfekcji. Nie wiem co sobą reprezentowała Ludmiła, ale jednymi z jej najgorszych cech była zuchwałość i przebiegłość. Nie raz próbowała wyrwać Tomasa oczarowując go swoim uśmiechem i tekstami w stylu "Dzięki tobie staję się lepszym człowiekiem". Wyminąłem ją więc i skierowałem się ku wyjścia. Chciałem odnaleźć Natalię.
Chodziłem już dobre parę godzin po Buenos Aires, ale do tej pory nie znalazłem dziewczyny. Gdzie ona mogła się ukryć? Nie poszła raczej do domu. Miałem już zawracać gdy usłyszałem cichy szloch. Skręciłem w wąską alejkę i ujrzałem... Naty. Podszedłem do niej i uklęknąłem.
-Czemu płaczesz?
-Do-dowiedziałam się, że...- nie dokończyła, bo ponownie wybuchła płaczem. Tym razem mocno ją przytuliłem.
-Mi możesz powiedzieć wszystko. Uspokój się.- z lewej kieszeni spodni wyjąłem chusteczkę i podałem ją dziewczynie.
-Dziękuję.- wytarła wilgotne oczy. -Chodzi o to, że moja mama spodziewa się dziecka.- powiedziała już spokojniejszym głosem.
-Nie cieszysz się? Będziesz miała rodzeństwo.
-Trochę się cieszę, ale... jego ojcem będzie mężczyzna, którego nie lubię.- pomogłem jej wstać i poszliśmy na spacer. Wtedy dziewczyna opowiedziała mi wszystko ze szczegółami. Było mi jej szkoda.
-Wiesz co? Dopiero cię poznałam, a czuję jakbyśmy byli znajomymi całe wieki.- uśmiechnęła się promiennie. Po raz pierwszy czuję się tak pewnie przy jakiejkolwiek dziewczynie. Odprowadziłem ją do domu pod same drzwi.
-Do zobaczenia.- pomachała mi i weszła do mieszkania.
***
Dostałam się do Studia! A to wszystko zasługa Maxiego. Przez dwa tygodnie dzielnie pomagał mi z tańcem. Mam dwie lewe nogi, ale jakoś zdałam ten egzamin. Bardzo zbliżyliśmy się do siebie. Nie powiem, że mi się nie podoba. Po raz pierwszy czuję coś takiego przy chłopaku. Pobiegłam do niego podzielić się tą wspaniałą wiadomością. Szukałam go po całej szkole, ale nigdzie nie mogłam go znaleźć. Postanowiłam zajrzeć jeszcze do jednej z sal. To co zobaczyłam przeraziło mnie. Mój przyjaciel obściskiwał się z tą całą Ludmiłą! Emocje wzięły górą. Podeszłam do dziewczyny i z całej siły uderzyłam ją.
-Ał!- jęknęła z bólu i rozmasowała bolące miejsce. -Za co to?!- krzyknęła oburzona.
-Natalia!- popatrzył na mnie zły Maxi i podszedł do Ludmiły. -Nic ci nie jest?
-Na szczęście. Wariatka! Nie chcę cię widzieć, zejdź mi z oczu!- wrzasnęła na mnie. Wybiegłam z płaczem ze szkoły i usiadłam na pobliskiej ławce. Mogłam się opanować i nie bić jej, ale już za późno... Nagle podszedł do mnie Maxi i usiadł obok mnie.
-Dlaczego to zrobiłaś?- zapytał spokojniejszy.
-Bo... zakochałam się w tobie.- powiedziałam najciszej jak umiałam.
-Co?- tym razem nie powtórzyłam mu tego, lecz pocałowałam go. Poddał się mi. Po chwili oderwał się ode mnie i mocno mnie przytulił. To dopiero początek. Początek naszej drogi razem. Złapałam go za rękę i szczęśliwi poszliśmy uczcić mój sukces.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hahaha, kolejne badziewne, oklepane zakończenie. Ale obiecałam, że napiszę. No to macie wyczyn pisany 2 dni :P
Tego One Parta dedykuję Sav ♥ oraz Magdzie Skibie ♥.
Dziękuję za te 10.000 wyświetleń! Dzięki wam czuję, że mogę coś osiągnąć na tym blogu(wiem, piszę jakieś głupoty a wy to czytacie <3).
Kocham Was :* Liczę na komentarze <3
Caro .
Nie mów tak... Twoje opowiadania są niesamowite!!! Oderwać się od nich nie mogę... Pisz dużo, dużo, dużo... Nie mogę się doczekać :) Pozdro :)
OdpowiedzUsuńCudowne <3
OdpowiedzUsuńTen One Part jest naprawdę genialny *o*
No no no, Naty, nie wiedziałam, że uderzyłabyś kogokolwiek! Miłość robi swoje ^^
Aww, sama mam pomysł na One Parta, ale z inną parą :o
- Sav ♥
No i dziękuję, za to, że ten One Part jest dedykowany min. dla mnie ♥
UsuńHaha :D
Usuń"Mogłam się opanować i nie bić jej, ale już za późno..."
Na serio to mogłam nie robić tej scenki z biciem, ale pomyślałam o tym za późno, jak już opublikowałam xD
Super blog !
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana do LBA !
OdpowiedzUsuńWIĘCEJ INFORMACJI TUTAJ :
http://magicznaprzyjazniludmiivioli.blogspot.com/