Violetta
Obudziły mnie promienie słońca. Przebudziłam się i mimowolnie obróciłam głowę w bok. Obok mnie leżał León i wpatrywał się we mnie jak w obrazek. Wyszeptał do ucha "Kocham Cię" i ucałował w policzek. Tak się cieszę, że mam go przy sobie. Wtuliłam się w niego i leżeliśmy tak jeszcze ze 20 minut. Odkryłam się z kołdry i popatrzyłam na brzuch. León momentalnie dotknął go swoją ręką i uśmiechnął się.-Za niespełna 8 miesięcy będziemy najszczęśliwszymi ludźmi na świecie.- powiedziałam do niego i również złapałam się za brzuch.
-Już nimi jesteśmy. To owoc naszej miłości.- dokończył i wskazał na mój lekko zaokrąglony brzuszek. Zakręciła mi się łezka w oku. Kiedy patrzyłam na Leóna miałam pewność, że cały mój świat jest tuż obok. I za parę miesięcy urodzi się kolejny cud. Z szafki nocnej wyciągnęłam album ze zdjęciami. Powoli otworzyłam go i w jednej sekundzie odżyły wspomnienia. Chłopak przeniósł swoją dłoń z brzucha na zdjęcia. Zauważyłam na jego serdecznym palcu złoty pierścionek. Przyjrzałam się swojej ręce i także zauważyłam identyczny. Jestem panią Verdas, najszczęśliwszą kobietą na ziemi. Odwróciłam stronę w albumie.
-Moja mała Viola. Już wtedy chciała zostać gwiazdą.- zaśmiał się mój mąż i dotknął delikatnie palcem mojego noska. Nic się nie zmienił przez tyle lat. Ciągle czuły, kochający ale i dziecinny León.
-A tutaj rozpłakałaś się, bo nie potrafiłaś wejść na drabinki.- rozczulił się. Na samo wspomnienie zrobiło mi się ciepło na sercu.
-Tutaj mój ukochany mężczyzna, miałeś wtedy zaledwie 9 miesięcy. Byłeś uroczy.- teraz ja się rozczuliłam. León objął mnie tylko ramieniem i powiedział:
-Kochanie, za parę miesięcy my będziemy mieli takiego brzdąca i stworzymy kochającą się rodzinę.
-Już ją tworzymy.- spojrzałam na mężczyznę swojego życia i zamknęłam album. Pomyśleć, że parę lat temu nie miałam nic, co się dla mnie liczyło, a teraz mam męża i naszego szkraba, które się urodzi.
-Będziemy dumni z naszego dzidziusia, chłopca lub dziewczynki. Wychowa je przecież najwspanialsza mama na świecie.- usiedliśmy wygodnie na łóżku wciąż wtuleni w siebie.
-Wychowa je także najwspanialszy tata. Nigdy mnie nie opuścisz?- spytałam Leóna. Ten nic nie odpowiedział tylko pocałował mnie delikatnie. Pocałunek oddawał idealnie nasze uczucia. Rozumieliśmy się bez słów. Już wtedy wiedziałam, że on to ten jedyny.
-Nigdy w życiu. Nawet tam.- wskazał w górę. Wiedziałam o co mu chodzi, ale momentalnie się rozpłakałam. Nie lubiałam rozmyślać o tym co będzie w przyszłości, szczególnie tam na górze. Mocno go przytuliłam i lekko rozpłakana odsunęłam go od siebie. Popatrzył mi głęboko w oczy i jednocześnie powiedzieliśmy "Kocham Cię".
...
Obudziłam się. To był sen. Tylko dlaczego byłam tam z Leónem? Byłam jego żoną i mieliśmy zostać szczęśliwymi rodzicami? W mojej głowie roiło się od pytań dotyczących tego snu. Czy miał on pokazać, że jesteśmy dla siebie stworzeni? Nie mogłam w to uwierzyć. Jakaś cząstka mojego serca chciała, żebym go odrzuciła, ale ta większa reszta pokazywała, że dalej go kocham i nigdy nie przestanę. Czy powinnam do niego wrócić, czy raczej go odrzucić? Nie miałam czasu na takie głębokie przemyślenia, ponieważ zbliżała się godzina lekcji. Wzięłam odruchowo to co leżało na wierzchu i ruszyłam w drogę. Do torebki spakowałam również mój fioletowy pamiętnik. Od dłuższego czasu nieodłączna rzecz, którą ciągle i wszędzie ze sobą nosiłam. Weszłam do Studia. Na tablicy ogłoszeń zauważyłam kartkę z napisem, że pierwsza lekcja zostaje odwołana. Zobaczyłam także, że pozostali uczniowie stali za mną i przyglądali się tej informacji. Nie miałam co ze sobą zrobić, więc zaszyłam się w cichym i pustym kącie szkoły i wyciągnęłam pamiętnik. Usiadłam na ławeczce i zaczęłam pisać list. To znaczy tak jakby. Zaadresowany do mamy. Brzmiał tak:
"Kochana Mamo,
Wiem, że nie ma cię przy mnie, ale mam nadzieję, że patrzysz na mnie z góry. W moim życiu ostatnio wszystko wywróciło się o 360 stopni. Szkoda, że nie siedzisz obok mnie, bo chciałabym ci to wszystko opowiedzieć osobiście. Odczułabyś te wszystkie emocje, które właśnie w tej chwili targają moją duszą. Mogłabym wypłakać się na twoim ramieniu, a ty byś nie zadawała pytań tylko mnie mocno objęła. Czułabym się bezpiecznie w twoich ramionach. Póki co nikt nie dał mi takiego poczucia bezpieczeństwa, jakiego ty dawałaś mi w dzieciństwie. Nawet tata, który się zmienił, ale nigdy nie zastąpi ciebie. Ani twoja siostra a moja ciocia Angeles. Kocham ją równie mocno jak ciebie, ale to ty zawsze najlepiej mnie rozumiałaś. Uwierzyć, że minęło już tyle lat, a ja ciągle nie zapomniałam i nigdy nie zapomnę o Tobie. Jesteś dla mnie tak ważna jak wtedy, kiedy przy mnie byłaś. Gładziłabyś pewnie teraz moje włosy i powiedziała, że wszystko będzie dobrze. Czuję Twoją obecność przy mnie, ale niestety Cię nie widzę. Za kilkanaście lat ponownie się spotkamy i wtedy już nic nas nie rozdzieli. Pamiętaj, że ciągle o Tobie myślę Mamo,
Kochająca Cię bardzo mocno Twoja córka, Violetta"
Nie wiem czemu, ale w tej chwili poleciały mi łzy z oczu. Potrzebowałam czyjejś bliskości. Usłyszałam ciche "Jestem tu". To była mama. Wiedziałam, że zawsze i wszędzie czuwa przy mnie. Poczułam jak ktoś delikatnie kładzie swoją rękę na moim ramieniu. Czułam zapach perfum, które były mi bardzo dobrze znane. Odwróciłam się, ale za mną nie było nikogo. Ile ten list wywołał u mnie emocji, tego nikt nie jest w stanie opisać. Uspokoiłam się i wstałam z ławeczki. Schowałam pamiętnik do torebki i ruszyłam do sali, gdzie właśnie miała odbyć się nasza lekcja. Nie zastałam jednak w niej nikogo, więc podeszłam do pianina i zaczęłam grać.
Pero hay cosas que si sé,
Ven aquí y te mostraré.
En tu ojos puedo ver....
Lo puedes lograr, prueba imaginar.
Podemos pintar, colores al alma,
Podemos gritar iee eê
Podemos volar, sin tener alas...
Ser la letra en mi canción,
Y tallarme en tu voz.
Ven aquí y te mostraré.
En tu ojos puedo ver....
Lo puedes lograr, prueba imaginar.
Podemos pintar, colores al alma,
Podemos gritar iee eê
Podemos volar, sin tener alas...
Ser la letra en mi canción,
Y tallarme en tu voz.
Kolejna rzecz, która wywołała napływ łez. Przypomniałam sobie o Leónie i naszej pierwszej randce kiedy zaśpiewał mi tą piosenkę. Usłyszałam ciche klaskanie. Odwróciłam się, w drzwiach stał właśnie on. Kiedy mrugnęłam oczami zniknął. Mam jakieś urojenia czy co? W tym momencie do sali weszli pozostali uczniowie. Wśród nich stał León. Nagle zaczęłam płakać i wybiegłam z sali. Wbiegłam do toalety i usiadłam pod ścianą. Za mną pobiegła Camila.
-Co się dzieje Violu?- nie potrafiłam pohamować płaczu. Wciąż łkałam. Ciągle myślałam o Leónie. Jak ja go cholernie mocno kocham. On był pierwszym i ostatnim chłopakiem z jakim się związałam. Nie sądziłam, że ten sen, list do mamy i piosenka potrafią mnie tak wzruszyć.
-Chcę zostać sama.- powiedziałam tylko. Camila zrozumiała o co mi chodzi i posłusznie wyszła z łazienki.
Spojrzałam w lustro i zobaczyłam rozmazany makijaż. Szybko starłam go chusteczką i ponownie spojrzałam na swoje odbicie. Tym razem nie zobaczyłam rozpaczającej, słabej, małej dziewczynki lecz własny uśmiech. Byłam teraz wesołą, silną, dużą dziewczynką, która upora się z każdym problemem. Wyszłam z toalety i wróciłam na zajęcia. Na szczęście dzisiaj odpoczywaliśmy od programu. Nie zniosłabym dodatkowych nerwów związanych ze show. Po skończonych lekcjach wróciłam do domu. Nikogo nie zastałam. Udałam się do pokoju z rzeczami mojej mamy. W którejś z szafek wynalazłam małą pozytywkę na wzór pianina. Otworzyłam je i ujrzałam nasze wspólne zdjęcie.
-Byłaś taka piękna, odziedziczyłam urodę i talent po Tobie.- powiedziałam do siebie. Schowałam fotografię do pamiętnika i pomyślałam: -Kiedyś
wkleję je do rodzinnego albumu. Na pewno ją założę w przyszłości.- w
ciągu tych kilku godzin wydarzyło się naprawdę wiele. Uświadomiłam sobie
wtedy parę rzeczy. Pomimo nieporozumień i problemów, jakie tworzą się w
naszym życiu trzeba iść naprzód.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Pisząc to opowiadanie nie wiem czym się inspirowałam, ale jest dla mnie ono lekko wzruszające. Nie wiem jak wy to odczujecie. Violetta powoli sobie coś uświadamia, ale co dowiecie się w kolejnych rozdziałach. Wyszedł mi naprawdę długi, jak dla mnie oczywiście. Wszelkie pytania pisać w komach :) Do zobaczenia :*
10 komentarzy = ROZDZIAŁ 28
Cudny ♥ Kiedy kolejny?
OdpowiedzUsuńJejku aż się rozkleić można ^-^ Super rodział czekam na nexta :)
OdpowiedzUsuńLeonetta i dziecko jak to słodko by wyglądało hihi
OdpowiedzUsuńBrak słów...
OdpowiedzUsuńPo prostu popłakałam sie , jak to czytałam...
Bosski rozdział i z niecierpliwością czekam na next <3
Fantastyczny
OdpowiedzUsuńgdy czytalam poplakalam sie
Czekam na next
Masz wielki talent
Buziaki:**
To było piękne :'( popłakałam się. Czekam na kolejny :D
OdpowiedzUsuńŚwietnie piszesz, Czekam nn
OdpowiedzUsuńUwielbiam czytać twoje opowiadanie, jesteś cudowna :*
OdpowiedzUsuńMam takie pytanie znasz jakieś równie cudowne blogi o leonettcie??? kc cię
OdpowiedzUsuńbuziaki :D
http://leonietta.blogspot.com/p/spis-tresci.html
UsuńJak chcesz, możesz poczytać moje wypociny (niestety nie cudowne (:c), ale coś tam jest ;p)
Usuńleon-y-violetta.blogspot.com
Jak zwykle cudny :* Czekam z niecierpliwością :D
OdpowiedzUsuńTo było, jest i będzie piękne. Ten rozdział jest najlepszy, zakochałam się. Ten Violi był taki uroczy <3 Violetta Verdas, jak to brzmi!! : D ♥
OdpowiedzUsuńTwój obserwator (haha, dziwnie brzmi ;p), Savanna ♥
* ten sen Violi
UsuńSuper !!! Prawie się popłakałam :D nie popłakałam się bo płakałam wcześniej, ale już ok <3333 :********* jak sie zobaczymy powiem o co cho !!! Rozdział jak zawsze zajebisty !!!
OdpowiedzUsuńmatko cudowny rozdział <3
OdpowiedzUsuńjaki booski *-* wrzuć dziś kolejny taaak!
OdpowiedzUsuńViola musi sobie uświadomić że chciałaby żeby ten sen był prawdą no a przynajmniej tak mi się wydaję, bo wątpie żeby Leonetta się rozpadła skoro nazwa bloga to "Violetta y Leon"...
Oj....to słodkie
OdpowiedzUsuńPrqwie się poryczałam
Fruśka