9.08.2013

ROZDZIAŁ 18 Sen + rzeczywistość

Violetta
"Obudziły mnie promienie słońca. Spojrzałam na zegarek. Wybiła 7:15. Ubrałam się w pierwsze lepsze ciuchy i po cichutku zeszłam na dół tak, aby nikogo nie zbudzić. Kiedy weszłam do kuchni, spojrzałam odruchowo na drzwi. Coś w krzakach się poruszyło. Na blacie stołu ujrzałam kartkę. Wzięłam do ręki i przeczytałam.
"Zostaw Leóna w spokoju, bo inaczej załatwię tą sprawę."
Kto mógł zostawić mi taki liścik? Schowałam go do kieszeni. Posmarowałam sobie chleb dżemem i wypiłam sok pomarańczowy. Minęło już pół godziny od tej sprawy z kartką, ale zapomniałam o niej. Około godziny 9:00 dostałam smsa od Leóna, że przygotował dla mnie niespodziankę i przyjdzie po mnie o 12:00. Poszłam się przyszykować. Wybrałam czerwone krwiste spodnie i białą bluzkę z nitami. Na nogi ubrałam niskie, czarne koturny i parę dodatków. Włosy rozpuściłam swobodnie, aby ułożyły się w fale. Akurat była 11:59, jest minuta przed czasem. Ktoś zadzwonił do drzwi. Olga krzyknęła tylko:
-Violu, Romeo do ciebie!
Zabrałam torebeczkę i zeszłam powoli na dół. Moim oczom ukazał się León. Ale nie taki zwykły. Zabójczo przystojny León. Czyli, że nie tylko ja się wystroiłam. Ucałował mnie w rękę i wręczył różę. Zarumieniłam się. Jaki on romantyczny. Nie znałam jeszcze od tej strony Leóna. Wyszliśmy przed dom i skierowaliśmy się w stronę motoru. Jak zwykle, chłopak musiał pomóc mi zakładać kask. Czemu ja nie mogę się tego nauczyć? Wsiedliśmy na motor, a ja mocno objęłam go w pasie. Ruszyliśmy przed siebie. Próbowałam wyciągnąć od niego jakieś informacje, ale on był nieugięty i nie odezwał się słowem, poza "Kochanie, jeszcze chwilkę". Dotarliśmy na miejsce. Okazało się, że Leoś zabrał mnie do restauracji na obiad. Cały budynek był czerwony, a na tabliczce widniała róża. Weszliśmy do pomieszczenia, w którym grała romantyczna muzyka. Usiedliśmy przy jednym ze stolików i zamówiliśmy jakieś danie. Po posiłku León poprosił mnie do tańca. Ujął moją dłoń i wstałam z miejsca. Na parkiecie tańczyło kilka par, ale ja czułam, jakbyśmy z Leónem byli sami. W tle leciała romantyczna, wolna muzyka. Oparłam się na jego ramieniu i w takiej pozycji tańczyłam. Po 2 godzinach postanowiliśmy wyjść i się przejść w jeszcze jedno miejsce. Wsiedliśmy na motor i ruszyliśmy.
-Violu, zapomniałbym! Poczekaj chwilę, dobrze?- uśmiechnął się León i zszedł z motoru. Zdjęłam kask, ponieważ było mi w nim gorąco i położyłam obok. Siedziałam tak i czekałam, gdy niespodziewanie ktoś położył mi rękę na ustach i dotknął nosa jakąś chusteczką. Momentalnie odpłynęłam i upadłam na ziemię. Usłyszałam tylko czyjeś kroki i film mi się urwał. 
 ...
Szłam białymi schodami do góry, gdy nagle ktoś wypowiedział moje imię.
-Violetta.- odwróciłam się. To była... mama! Moja własna mama! Ale chwilunia, gdzie ja się znajduję? Czyżby w niebie? Umarłam? Tylko nie to! Ja jednak ciągle słyszałam głos, który wypowiadał moje imię.
-Violetta, Violetta, Violetta..."
 ...
-Violetta?- przebudziłam się. 
-Mama? Jestem już w niebie?- spytałam.
-Nie, to ja León, i znajdujemy się w szpitalu.- dopiero teraz zdałam sobie sprawę, gdzie jestem. Chłopak siedział obok mnie z wyraźnie zaniepokojoną miną i trzymał mnie za rękę.
-Jak ja się tutaj znalazłam?- dotknęłam swojej głowy. Mocno mnie bolała.
-Znalazłem cię leżącą na ziemi obok motoru. Zemdlałaś?- spytał zatroskany.
-Chyba tak. Tylko że nic nie pamiętam.- odpowiedziałam już spokojna.
-Rozumiem. Zadzwoniłem po twojego tatę, za chwilę tu będzie. Jak ci się polepszy, to zadzwoń.- uśmiechnął się szczerze, wstał i wyszedł z pokoju. Chwilę później wszedł do niego tata.
-Jak się czujesz córeczko?- martwił się o mnie.
-Dobrze, ale mocno mnie głowa boli. 
-Jeżeli czujesz się już dobrze, to spytam lekarza kiedy mogą cię wypisać.- w tej chwili lekarz wszedł do mojej sali i uprzedzając pytanie mojego taty powiedział:
-Panno Castillo, zrobiliśmy badania, i wynika z nich, że wszystko jest w porządku. Proszę tylko się nie przemęczać, bo jest pani osłabiona i proszę zażywać tabletek na ból głowy. Wypisujemy panią już dziś.- powiedział po czym wyszedł z sali. Zabrałam swoje rzeczy i skierowałam się z tatą w stronę wyjścia. Zauważyłam, że na mojej białej bluzce pojawiła się czerwona jak spodnie plama krwi. Będę musiała to sprać. Wsiedliśmy do auta. Droga ze szpitala do domu trwała niecałe 10 minut. Po krótkim przejechanym dystansie wysiedliśmy z samochodu i weszliśmy do domu. Czekała na mnie Olga.
-Słoneczko ty moje, kruszynko nic ci nie jest? Opowiadaj.- martwiła się.
-Olga nie zadawaj pytań Violi, jest osłabiona i źle się czuje.- powiedział tata.
-Przyniosę ci zaraz do pokoju coś do jedzenia.- powiedziała Olga i poszła do kuchni.
Do domu weszła Angie i przytuliła mnie delikatnie. Nie zamęczała tak jak reszta domowników. Ruszyłam do swojego pokoju. Usiadłam na łóźku i zadzwoniłam do Leóna. Odebrał po 2 sygnałach.
-Hej Violu, jak się czujesz?- zapytał z nutką zmartwienia.
-Już wszystko dobrze. León, mógłbyś do mnie przyjść? Chciałabym z tobą pogadać.
-Dobrze, za chwilę będę.- rozłączył się. 5 minut później ktoś zapukał lekko do drzwi mojego pokoju.
-Mogę wejść?- to był León. Usiadł obok mnie i przytulił.
-Vilu, o czym chciałaś porozmawiać?
-Miałam w szpitalu taki sen, że dostałam karteczkę z groźbą i byliśmy na randce, potem zdjęłam kask i ktoś przyłożył mi rękę do ust i chustkę do nosa. Upadłam. Potem byłam w niebie i zobaczyłam własną mamę...- opowiedziałam mu wszystko ze szczegółami.
-Ale Violu... To wszystko była prawda... Oprócz tego, że umarłaś.- złapał mnie i powiedział zdziwiony.
-Ale przysięgam, że mi się to śniło! Naprawdę!- krzyknęłam. Olga akurat weszła i położyła tylko ciasteczka i sok pomarańczowy. Natychmiast wyszła.
-Rozumiem. Masz może tę karteczkę?- spytał León.
-Zaraz sprawdzę. Poczekaj... Jeżeli to nie był sen, to powinna być gdzieś... tu.- wyciągnęłam ją z ubrań leżących w kącie. Podałam ją Leónowi. Przeczytał ją.
-Od kogo ją dostałaś?- spytał.
-Nie wiem, ale domyślam się, że ta osoba cię bardzo lubi...- posmutniałam. León złapał moją twarz i powiedział:
-Wiesz, że kocham ciebie najmocniej na świecie. Jesteś moim całym światem i jakaś głupia dziewczyna nie zaszkodzi naszemu związku.- pocałował mnie.
-Dziękuję, że podniosłeś mnie na duchu. Kocham cię.- powiedziałam i przytuliłam się do niego.
-Może coś zaśpiewamy? Na poprawę humoru mojej księżniczce.- uśmiechnął się, a ja się zarumieniłam. Lubię, kiedy tak do mnie mówi. Zaśpiewaliśmy "Voy Por Ti".

Hablemos de una vez
Yo te veo pero tu no ves
En esta historia todo esta al reves
No me importa esta vez
Voy Por Ti , Voy..
Hablemos de una vez
Siempre cerca tuyo estare
Aunque no me veas mirame,
No me importa esta vez
Voy Por Ti
Voy Por Ti
Voy Por Ti
                       Voy Por Ti (...)
Od razu zrobiło mi się lżej na duchu. León zawsze mnie zrozumie. Pomaga mi w kłopotach i kocha mnie najmocniej jak może. Jak ja mu się odwdzięczę? Niestety przerwał nam telefon mojego chłopaka . Dostał wiadomość.
-Muszę iść do domu. Do zobaczenia.- ucałował mnie w policzek i wyszedł.
Położyłam się na łóżku i całą historię opisałam w pamiętniku. Jak ja mogłam nie pamiętać tego, co się stało parę godzin temu? Czemu mi się to przyśniło? Tyle pytań pozostanie bez odpowiedzi. Przebrałam bluzkę, ponieważ była na niej krew. Skąd ona się tam wzięła? Wypiłam sok, który dała mi Olga i położyłam się spać. Byłam padnięta jak nigdy.

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Długi, pisałam jedną część w nocy, a drugą rano. Zajęło mi to parę godzin. Myślę, że się podoba. Moment w " to sen. Reszta to realne życie. Myślę, że się podobało. Pisałam sama, ponieważ wczoraj nie miałyśmy czasu z przyjaciółką. Tutaj daję linka do jej bloga http://arbuzvioletta2.blogspot.com/ dopiero zaczyna ;)
To chyba tyle. Buźka :*

7 komentarzy:

  1. Tylko niech Vilu nie umiera, bo i ja i Leośś sie zalamieny rozdzial super i dalej czegos nie ogaarniam ale nie z bloga :D
    ~ARBUZ

    OdpowiedzUsuń
  2. Przeczytałam dzisiaj twojego bloga od początku i jest na prawdę fajny ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Super blog (:
    Zapraszam go mnie http://martinayjorge.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział bardzo pomysłowy ale Viola nie może umrzec... :((((
    Zostałaś nominowana do LBA http://violettadisneypoland.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O jeju, dziękuję :) Moja pierwsza nominacja.

      Viola nie umrze, spokojnie, to tylko sen.

      Pozdrawiam, Caroline Verdas Łodyga :*

      Usuń

Jeżeli przeczytałaś/przeczytałeś rozdział prosiłabym o Twoją opinię w komentarzu. One dają mi chęci pisania kolejnych opowieści dla Was!