15.10.2013

ROZDZIAŁ 58

Camila:
      To, co zrobił Broadway dla mnie było niesamowite. Wykazał się odwagą i odznaczył bohaterskim czynem. Nie zapomnę mu tego do końca życia.
Dokładnie dwa dni zajęło mi podjęcie właściwej decyzji. Postanowiłam dać naszej dwójce szansę, a to, że uratował mnie od Bóg wie czego utwierdziło jeszcze w przekonaniu, że go kocham.
Gdyby nie on nie wiem co by teraz ze mną się działo. Zapewne nadal siedziałabym zakneblowana w tej czarnej dziurze. Na samą myśl mam złe wspomnienia.
Nie czekając zaszłam do domu przyjaciela, by szczerze z nim porozmawiać. Już miałam zapukać do drzwi, gdy nagle przede mną wyrósł on, we własnej osobie.
-Coś czułem, że tutaj przyjdziesz.- zaśmiał się pod nosem, a ja wykrzywiłam swoje usta w niemrawym, aczkolwiek wyraźnym uśmiechu.
-To cudownie, że się radujesz, bo kiedy ty, to i moje serce też.- zabrzmiało to tak bardzo poetycko, że o mały włos nie wybuchnęłam śmiechem. Nie chciałam go jednak urazić, dlatego stłumiłam w sobie wszystkie emocje. On objął mnie ramieniem i ruszyliśmy gdzieś przed siebie.
Komplementował moją osobę już od kwadransu, a ja szczerze- nie mogłam już słuchać tego słodzenia na mój temat.
-Broadway, uspokój się. Wiem, że jestem wspaniała i inne takie, ale ileż można tak ględzić?- przystanęłam i odwróciłam się w jego stronę. Był lekko zmieszany. Podrapał się po głowie.
-Przepraszam.- zmarszczył nos. Teraz wybuchłam gromkim śmiechem.
-Żartowałam!- uśmiechnęłam się.
-Czyli jednak umiem cię rozśmieszyć. Chodź.- złapał mnie za rękę i pociągnął za sobą. Nie miałam pojęcia gdzie mnie prowadzi. Po chwili ujrzałam białą ławeczkę. Chłopak zasiadł na niej i poklepał miejsce obok. Przytaknęłam i usiadłam na nim. On dotknął mojej ręki i popatrzył mi w oczy.
-Camila, ja... muszę wiedzieć.- wydawał się zestresowany.
-Ale co takiego?- zapytałam.
-Czy ty coś do mnie czujesz.
-Broadway...
-Nie, zaczekaj. Zakochałem się w tobie od pierwszego wejrzenia. Nie wierzyłem w taką miłość, a jednak ona istnieje. Rozwijała się od jakiegoś czasu, ale teraz uderzyła z podwójną siłą. Kiedy widzę ciebie szczęśliwą czuję, że mogę przenosić góry. Jesteś dla mnie wszystkim, zrozum...- klęknął przede mną.
-Nie dałeś mi dokończyć. Kocham ciebie głuptasie.- zaśmiałam się cichutko. On odetchnął z ulgą i pocałował mnie w policzek.

Naty:
      Mogę rzec, że przy Maxim jestem inna. Zupełnie nie taka sama jak ta Natalia, którą kiedyś byłam. Z pozoru jestem nieśmiała, ale potrafię pokazać pazurki.
 I właśnie ta druga cecha teraz się do mnie odezwała.
-Mogłabym przysiąc, że umawiałam się z nim na drugą!- wrzasnęłam do siebie spoglądając na zegarek. Mojego chłopaka jak nie było tak nie ma. Spojrzałam na drugą stronę ulicy. Wśród tłumu ludzi zauważyłam identyczną, kolorową czapeczkę noszoną przez Maxiego. Bez chwili zastanowienia podążyłam w tamtą stronę.
Jak się okazało, to była zwykła pomyłka. Chłopak, którego widziałam nie był moim Maxim.
Wystawił mnie. Znowu.


Ludmiła:
      Mija tydzień od powrotu rodziców do domu. Temat kręci się wokół Mike'a, jaki to on słodki, że wyrośnie na przystojnego mężczyznę, będzie bardzo mądry... Dopiero co się urodził, a rodzina już wybiega w przyszłość.
Tak bardzo chciałam porozmawiać z mamą o moich kłopotach. Chociaż nie było ich teraz zbyt wiele, potrzebowałam zaufanej osoby, z którą mogę podyskutować na ważne tematy. Z opuszczoną głową i kiwającymi nogami siedziałam na sofie. Byłam przybita jak nigdy.
-Córeczko, czy coś się stało?- zapytała ponownie dzisiaj matka. Wytarła brudne ręce o ściekę w kuchni i podreptała do mnie. Objęła swoim ramieniem, i w tym momencie poczułam przyjemne ciepło.
-Nic, naprawdę.- znowu kłamałam. Jak znam życie, gdybym opowiedziała jej o tym, że przeszkadza mi fakt, że się mną nie zajmują, powiedziałaby coś w stylu: Za bardzo koloryzujesz, kochanieńka. Ty jesteś dorosła, a Mike jest malutki. Bla, bla, bla... głupie gadanie.
Tymczasem ona zrobiła coś, czego się nie spodziewałam. Wzięła mnie na kolana jak za dawnych lat, kiedy byłam jeszcze słodką kruszynką i przytulałam się do matczynej piersi. Pogłaskała moją głowę, przeczesała palcami złote loki i wymalowała na twarzy szeroki uśmiech.
-Nieważne, czy jesteśmy razem, czy osobno. Ważne, że mamy swoją miłość. Kocham cię, skarbeńku. I ten fakt nigdy się nie zmieni.- pocałowała mnie w policzek i mocno uściskała.
Czułam, że od teraz nasze więzi się uściślają, a wszystkie problemy znikają. Nareszcie miałam ją tylko dla siebie. Liczyła się właśnie ta chwila.
Diego:
      Czy to jest normalne, że od paru dni rozmyślam o pięknej dziewczynie, która zawojowała w mojej głowie? Że ciągle rozmyślam o jej pięknych kasztanowych włosach pachnących wanilią, czekoladowych oczach, wspaniałych rysach twarzy?
Fernandez, zakochałeś się. Ale chwileczkę. Czy da się zakochać w osobie, którą ujrzało się raptem tylko raz w życiu na oczy? To zderzenie to nie był przypadek. Po prostu los chciał nas ze sobą poznać.
Czułem się jak w jakimś filmie akcji. Ja muszę ją odnaleźć. Chociaż znam tylko jej imię, które brzmi tak dźwięcznie, że mogę go wysłuchiwać godzinami... Uspokój się!
Czym prędzej zarzuciłem na siebie sweter i prędko wybiegłem z domu. Powróciłem do ostatniego miejsca spotkania z nadzieją, że ponownie ujrzę Dianę. Niestety, tam jej nie było. No i jakich cudów się spodziewałeś? Zadałem sobie pytanie.
Odwróciłem głowę w bok i ją ujrzałem.
Cóż, jednak cuda się zdarzają. W duchu podziękowałem za czysty przypadek, ponieważ ciężko byłoby mi ją znaleźć wśród miliona Argentyńczyków. Przyspieszyłem kroku i w mgnieniu oka znajdowałem się tuż za nią. Miałem się odezwać, ale ona gwałtownie się odwróciła powodując kolizję. Kawa w plastikowym kubku, który trzymała rozlała się po jej atłasowej bluzce.
-No nie! Teraz tego nie spiorę...- panikowała wycierając się papierowymi chusteczkami. Dopiero w momencie, gdy podniosła głowę i mnie zobaczyła opanowała się.
-Jejku, znowu zderzenie. To nie przypadek, co?- uśmiechnęła się figlarnie. Ten jej błysk w oku bardzo przypadł mi do gustu.
-Przepraszam, to wszystko moja wina. Ja na ciebie wpadłem, znowu.- zaśmiałem się i wyjąłem z kieszeni mokre chustki, które włożyłem parę godzin wcześniej, sam nie wiem po co. Może przewidziałem tą sytuację?
-Dzięki.- przytaknęła i zabrała z rąk małe pudełeczko. Delikatnie tarła papierem bluzkę. Po chwili wszystko wsiąknęło i po plamie nie zostało ani śladu.
-Skoro już tak stoimy, to może dasz się namówić na coś słodkiego? W ramach przeprosin, oczywiście.- wskazałem małą kawiarenkę za sobą. -To jak, idziemy?- zapytałem.
-Idziemy.- posłała mi swój uśmiech i ruszyliśmy razem w tamtą stronę.
Francesca:
      Dziewczyny wyciągnęły mnie do baru karaoke. Nie miałam zamiaru ruszać się z domu, ponieważ pogoda się popsuła, no ale cóż. Moje przyjaciółki są uparte jak osły i kiedy coś postanowią to dopilnują tego, żeby ich plan się ziścił. Tak naprawdę nie miałam pojęcia po co to wszystko, ale uległam ich namowom i poszłam już z nimi do tego baru.
Zajęłyśmy miejsca na wolnej kanapie. Z początku przypatrywałam się tylko popisom innych uczestników karaoke, ale po chwili prowadzący wyczytał moje nazwisko.
-Teraz kolejni uczestnicy. Para, która teraz wystąpi to... Francesca Restó.- wyczytał z kartki.
-Ale ja nie mam pary.- wytłumaczyłam. On jednak nie słuchał moich wyjaśnień tylko zaprowadził mnie na scenę. No cóż, byłam zmuszona. Wzięłam do ręki mikrofon, a z moich ust wypłynęły pierwsze dźwięki jednej z ulubionych piosenek, a mianowicie "Junto A Ti".
Hoy contigo estoy mejor, si todo sale mal
Lo puedo encaminar y estar mejor
Me puedes escuchar y decir no, no, no

Hoy se lo que debo hacer y nunca más
Regresara el dolor, oh oh oh oh
Si no lo puedo ver, enséñame



I wtedy zobaczyłam osobę, o której nie śniłam nawet, że mogę ją teraz spotkać. Obok mnie stał mój własny Marco i śpiewał razem ze mną.

Pienso que las cosas suceden
Y el porqué solo está en mi mente
Siento que sola no lo puedo ver hoy, hoy, hoy…


Ahora se, todo es diferente,
Veo que nada nos detiene
Yo lo sé, mi mejor amiga eres tú
(...)




Po piosence od razu rzuciłam mu się na szyję. Zrobił mi wielką niespodziankę wracając wcześniej z wakacji. Nie wiem ile bym jeszcze bez niego wytrzymała.
-Marco, ale jak ty... tu...- nie mogłam wydusić z siebie żadnego słowa. On mnie tylko delikatnie pocałował, mówiąc:
-Tak po prostu. Dla ciebie.

      Tę wspaniałą chwilę przerwał dźwięk telefonu. Niechętnie odebrałam połączenie od Luci.
-Tak, braciszku?- zapytałam z udawanym entuzjazmem.
-Przyjedź do Restó. Szybko.- powiedział do telefonu.
-A co, wali się, pali? Za chwilę będę.- mruknęłam i rozłączyłam się.
 Cały wieczór przepadł. A to wszystko z jednego powodu, który nie był za wesoły dla naszej rodziny.

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Witam! Dziś prezentuję wam Rozdział 58, który wyszedł mi jako tako, nie powiem jednak, że najgorzej. Chciałabym teraz przejść do sedna, a mianowicie ogłoszenia parafialne.
1. Już niedługo zakończy się moja przygoda z tym opowiadaniem. Za ile? Nie mam zielonego pojęcia. Sama myśl o tej sytuacji przyprawia mnie o dreszcze i smutek, ale wszystko ma swój początek i koniec. 
Przed nami ostatni rok uczniów w Studio 21. Jak potoczą się ich losy? To wszystko za parę rozdziałów.
Ile ich będzie? Wszystko wyjdzie w 'praniu'. Nie jestem w stanie określić dokładnie. 
2. Ostatnio coraz mniej komentarzy, znowu... Nie wiem już, co robić! Nie mogę was do niczego zmusić, ale proszę. Jeśli przeczytałaś/eś rozdział skomentuj nawet krótko. Nawet nie zdajecie sobie sprawy z tego, ile uśmiechu na mojej twarzy wywołuje parę zdań od was.
Dlatego też kolejny rozdział pojawi się, gdy pod tym postem będzie 15 KOMENTARZY. Tak, 15. Być może to dużo, ale inni mają o wiele, wiele więcej. Ja też bym chciała poczuć się tak doceniona.
Może odbierzecie to tak, że jestem wredna i liczę tylko na komentarze, ale tak nie jest. 
Dziękuję osobom, które trwają ze mną w tym opowiadaniu.
Jeżeli pojawią się nowi obserwatorzy, może skrócę liczbę komentarzy.
Dziękuję również za AŻ 189 'taków'!
3. Niektórym mogło się zrobić przykro, ponieważ ogłosiłam koniec tego opowiadania. Klamka jeszcze jednak nie zapadła. Po tym powstanie nowe opowiadanie, również o Leonettcie i innych, ale z inną fabułą. Drodzy czytelnicy- Karolina dopiero się rozkręca ;)
No, to by było chyba na tyle z mojej strony.
Wielkie podziękowania dla osób, które dotrwały do końca.
Pamiętajcie:
15 KOMENTARZY = NOWY ROZDZIAŁ (PROSZĘ NIE SPAMOWAĆ, MOJE KOMY SIĘ NIE LICZĄ)
Pozdrawiam,
Caro <3

35 komentarzy:

  1. bardzo, ale to bardzo ciekawie piszesz. rozdział super.

    OdpowiedzUsuń
  2. To jak inni nie piszą, to ja przynajmniej ci napiszę na pocieszenie tak :-D
    No więc droga Carolino...
    Rozdział jest... przepiękny. Po prostu nie mam słów, żeby to opisać :-D
    A ze strony Franceski.... po prostu świetne.
    A jeżeli chodzi o twoją notkę...
    No więc tak...
    Bardzo mi przykro, że będzie to koniec opowiadania, ale z drugiej strony, cieszę się, że będzie drugie opowiadanie :-D ( no to mnie stawia na nogi )
    No więc jeżeli chodzi o komentarze, to więc cóż, są ludzie którzy wchodzą i nie zostawią nawet jednego komentarza ( to się po prostu nazywa chamstwo i tyle )
    Ale powiem jedno...
    Nie mogę się pogodzić z wiadomością, że to się skończy :-(
    Dobra skończę nawijać.. więc życzę naprawdę wielkiej weny i żeby rozdziały były przepiękne
    Pozdrawiam :-D
    /~~Kriena

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział :D
    Czekam na next ...

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja się zaraz zastrzelę. Wciąż nie wiem, skąd masz taki talent :c

    Dobra, już na normalnie... ; P
    Camila i Broduey - podoba mi się to, jak rozwinęłaś ich wątek :)
    Naty i Maxi - jak to, Maximiliano wystawił Natalię? : C Smutam : <
    Diego und Diana - Awww ♥ Spodobali mi się jako para, dlatego oczekuję, że szybko ich zeswatasz ^^
    Francesca & Marco - Marco, wróciłeś! Kopę lat, stary! : D Marcesca... <3 A co się stało w rodzinie Fran? :o

    Jeśli chodzi o to zakończenie opowiadania... nawet nie wiesz, jak będzie mi brakowało tego opowiadania. Przywiązałam się do niego i trudno będzie go opuścić... codziennie wchodzę tu kilkadziesiąt razy dziennie, by sprawdzić, czy może nowy rozdział się przypadkiem nie pojawił. Ale cóż, tak jak powiedziałaś - wszystko ma swój początek i koniec. Będę czekała na nowe opowiadanie, a w międzyczasie delektować się Twoimi innymi blogami [Jortini, Dorosła Leonetta & Inni]. A propos, kiedy nowy rozdział na Jorge y Tini?

    Jejku, spory komentarz mi wyszedł... : 3

    Twoja stała czytelniczka,
    Savanna ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja już nie nadążam, dzisiaj miałam go napisać, aaaaa!!!! Co ze mnie za potwór :(
      Jutro nadrobię.
      Mam masę spraw, konkursy, zadania domowe, sprawdziany i kartkówki, chyba wiesz o czym mówię.

      Usuń
  5. Świetne! <3
    Czekam na następny. <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Bromila. Aww *.*
    Rozdział bardzo dobry. :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Broduay i cami są tak slodcy jak milion cukierków <3 ej jak to maxi wystawił Natalie ? Czy on jakiś głupi jest? Ludmi ..hymm..dobrze, że miała chwile z mama, bo przynajmniej zapomniała o tej zazdrości o Mike'a. To teraz Diego i Diana .. DIENA, O ^^ wreszcie nie cały czas że Diego musi być z vilu, tylko znalazł inna dziewczynę :) no i Fran. Słodki, że Marco zrobił jej niespodziankę, ale zaniepokoił mnie telefon od Luci :o
    Wybacz za błędy, ale pisze z telefonu.
    weny i pozdrawiam,
    T. ;*

    OdpowiedzUsuń
  8. Troszeczkę szkoda że nie było Leonetty ala rozdział i tak świetny. Proszę zastanów się nad tym czy będziesz kończyła to opowiadanie.
    Mi się bardzo podoba i myślę że nie tylko mnie ale też innym

    OdpowiedzUsuń
  9. Boskieeeeeeeeeeeeeeeeeeeee Marco wrócił nareszcie <3 kocham go podsumowując rozdział genialny super napisana Marcesca i szkoda Naty :(

    OdpowiedzUsuń
  10. Marcesca <3
    Szkoda ,że nie było Leonetty ;p
    Biedna Naty . ;( A roździał boski ! Czekam na Next ! ♥♥♥♥♥♥♥♥

    Martyśka ♥

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetny. Ja nie komentuje, bo zwyczajnie nie potrafie, ale czytam *-*

    OdpowiedzUsuń
  12. Superest! xDD Zapraszam do mnie! leonietta4ever.blogspot.com :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aha no i super Marscesca ! Ciekawe o co chodzi Luce ? Hm... Biedna Naty! Czekam na Leonette! Kocham Your blog!

      Ania Blanco <3

      Usuń
  13. Świetny rozdział . < 3
    Mam nadzieję , że prędko koniec tego opowiadania nie nastąpi. :)
    Czekam niecierpliwie , podkreślam niecierpliwie na next. xD
    Pozdrawiam.

    Jogobella . < 3

    OdpowiedzUsuń
  14. Genialne! <3 <3
    Kocham tego bloga <3
    Czekam na next :*
    Aha, kiedy będzie 4 rozdział na tym twoim drugim blogu o dorosłej Leonettcie? ;)
    Zapraszam do mnie :*

    xAdusiax

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba w weekend, jeszcze zobaczę :)
      Jak się wyrobię to jutro :D

      Usuń
  15. przepięknie piszesz.Gdy czytam twoje opowiadanie czuje jakbym była jedna z jego bohaterek.Bardzo przeżywam to co sie dzieje w tej historii,przejmuje sie pewnie dlatego że wzrusząją mnie te piękne słowa napisane przez ciebie.Prosze nie przestawaj pisać:)

    OdpowiedzUsuń
  16. Widzisz? Kochamy Cię! ♥ Zobacz tylko, ile komentarzy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ♥ Nawet nie wiecie ile dla mnie znaczą wasze opinie. Też was kocham :*

      Usuń
    2. Nie chcę być natrętna, ale kiedy rozdział 59? ^ _ ^

      Usuń
    3. Dzisiaj go zaczęłam, mam na razie 1/3 więc może jutro. Nie dodałam, bo masa sprawdzianów i kartkówek (jak ja was kocham, nauczyciele), nauki tyle, że normalnie nie wiem xd
      I pytaj ile wlezie, zawsze odpowiem i nie uznam cię za natrętną NIGDY :*

      Usuń
    4. Ta, a ja zamiast kończyć OP o Leonetcie, to wzięłam się nowy rozdział XD

      Usuń
    5. Och, ty geniuszu XD To lepiej bierz się też za OP, bo nie odpuszczę :P

      Usuń
    6. Oj tam XD Nie martw się, One Part na 100% będzie. Mam już znaczną część właśnie tego OP, więc cały powinnam dodać gdzieś jutro. (?)
      Nie gorączkuj się, heh xDD
      KC. <3 :*

      PS: A TY SIĘ LEPIEJ BIERZ ZA NOWY ROZDZIAŁ, GENIUSZU, BO TEŻ NIE ODPUSZCZĘ : D

      Usuń
    7. Już dodałam : D Ale jest beznadziejny -.-

      Usuń
    8. Super jest, nie marudź :D
      Już się biorę za rozdzialik ^^ Jest szansa, że dzisiaj się pojawi.

      Usuń
    9. Tak, bierz się za rozdzialik, bierz! : D Ma być dzisiaj ^ _ ^ Hue hue ; d

      Usuń
    10. A jeśli mówisz, że jest super, a chyba mówisz o moim OP [ choć taki nie jest, ale komentarz wcześniej napisałam, że go dodałam i, że jest beznadziejny, więc raczej o nim mówisz ], to czemu nie skomentowałaś, hę? :c XD

      Usuń
    11. O, jednak jest XD Sory, jeszcze dwie minuty temu nie było, jak zaczęłam ten kom XD Lols, głupia ja :P

      Usuń
    12. Sorry, że tak spamuję XD
      O BOSH! Przypomniałam sobie, że nie napisałam, jak Austin sobie odlatuje... cóż, teraz już za późno : P

      Usuń

  17. super blog. wpadnij do mnie: http://violetta921.pinger.pl/

    OdpowiedzUsuń
  18. Hej!! Co prawda czytałam po urywkach, ale............ Super!!!!!!!!!!!! Naprawdę i wiem o co ci chodzi z tymi komentarzami u mnie też mało komentują :(. Więc także zachęcam do mnie!! http://leonivioletta.blogspot.com/ tu mam najmniej komentarzy w innych sobie poradzę, ale tu jest stanowczo za mało!!! Komentujcie i u mnie i u Caroline Verdas Łodyga...Powodzenia!!

    OdpowiedzUsuń

Jeżeli przeczytałaś/przeczytałeś rozdział prosiłabym o Twoją opinię w komentarzu. One dają mi chęci pisania kolejnych opowieści dla Was!