6.10.2013

ROZDZIAŁ 51

León:
      Siedział w zaciszu swojego pokoju. Miał przymknięte oczy i niewyraźną minę. Wyglądał tak,jakby cały świat mu się zawalił. A może tak było? Po wczorajszym feralnym występie nie miał zamiaru rozmawiać z Violettą, ani tym bardziej słuchać jej wyjaśnień. Miał już tego po dziurki w nosie. Ona zawsze robiła to co chciała, ciągle się wahała, potem tłumaczyła i tak w kółko. A on tylko cierpiał. Za każdym razem, kiedy coś się działo obwiniał siebie. Tym razem to była jej wina. "Nie myśl tak"- karcił się. Za bardzo ją kochał, żeby mówić o niej złe rzeczy, ale teraz emocje wzięły górą. "Przeklęta piosenka"- pomyślał. Już raz zdarzyła się taka sytuacja właśnie przy niej. Czy choć raz nie może obejść się bez problemów? "Z Larą było inaczej. Ona nigdy nie stwarzała kłopotów, dobrze się przy niej czułem. Ale to tylko koleżanka"- stwierdził. Czy zerwał z Violettą? Sam tego nie wiedział. Wczoraj dał jej jasno do zrozumienia, że ma dosyć. Odpuścił. Po raz pierwszy nie walczy. "Może to i lepiej..." Wstał i podszedł do keyboardu. Sam z siebie zagrał mu bardzo dobrze znaną melodię.
Nie jestem ptakiem, który lata,
I nie maluję obrazów.
Nie jestem rzeźbiarzem, poetą.
Jestem tylko, kim jestem


Z gwiazd nie umiem czytać,
I księżyca nie zniżę,
Nie jestem niebem, ani słońcem...
Jestem tylko sobą. 
Uwielbiał tę piosenkę. W końcu sam ją skomponował. Dla Violetty. Nie myślał teraz jednak o niej, zagłębił się w słowa.
 
Ale są rzeczy, które wiem.
Chodź tu, a pokażę Ci.
W twoich oczach mogę zobaczyć
Co możemy osiągnąć
spróbuj sobie to wyobrazić.

Możemy malować, kolorami duszy
Możemy krzyczeć, iee ee
Możemy latać, nie mając skrzydeł
Bądź słowami mojej piosenki
I rzeźbij mnie w swoim głosie 
Nagle wszystko zaczęło się mu kojarzyć z nią. Pierwszy pocałunek, pierwsza randka, pierwsze spotkanie... Wszystko się popsuło. W jego głowie rozbrzmiewał jej melodyjny głos, którym codziennie go nagradzała. I cichy szept "Dlaczego to zrobiła?". Chciała się zemścić za to, że śpiewał wczoraj z Larą "Podemos"
Bardzo ją kochał. Była dla niego całym światem, życiem, tlenem, czymś, bez czego by nie istniał. Kolejny raz go zraniła. Ona go, nie on ją. To straszne uczucie zabijało go od środka. Dlaczego zawsze mu się to przytrafia? Najpierw Tomas, później Diego, a na koniec jeszcze jakiś chłopak, którego nie zna. "Jeśli kocha, to zawalczy".
Violetta:
      To koniec. Nie miała siły walczyć o Leóna, choć nawet nie zaczęła. "Jestem najgorszą osobą na świecie"- pomyślała. Kolejną godzinę wypłakiwała się w poduszkę, która była cała umorusana czarnym tuszem. Zawiodła go po raz kolejny. Czy pech jest jej przeznaczony? Na to wygląda. Ktoś lubi, żeby cierpiała. Lecz nie tylko ona, ponieważ León również. Miała wielką gulę w gardle. Myślała o najgorszym, żeby wyjechać, zostawić wszystkich i nie sprawiać im kłopotów, ale nie chciała tego. 
 Tyle czasu chodząc z tobą.
Pamiętam dzień w którym cię poznałam.
Miłość we mnie urodziła się
Twój uśmiech mnie nauczył
Że za chmurami zawsze będzie słonce.
"Pues amor es lo que siento. Eres todo para mi." Przymknęła oczy i wzięła głęboki oddech. Kochała ją śpiewać. Kochała osobę, która ją natchnęła do jej napisania. Co miała teraz zrobić? Miała już siebie dosyć. Chciała wyjść ze swojego ciała i już więcej do niego nie wrócić. Zamknąć oczy i nigdy ich nie otworzyć. Chciała... chciała wiele, ale zrobić już nie potrafiła. "Może kiedyś wszystko się ułoży..." To wszystko już zależy od niej.
Wszystko straciło swoje barwy i kiedy wydaje się, że jest już lepiej, nagle wszystko musi runąć.
German zapukał cichutko do drzwi pokoju swojej córki. Niepewnie otworzył je i z grobową miną oznajmił.
-Wyjeżdżamy.
-Co?- odwróciła powoli głowę i spytała z lekką chrypką. 
-W przyszłym tygodniu. Powinnaś się chyba pakować.- powiedział bez żadnych emocji.
-A co jest tego powodem? Nie mogę tego wszystkiego tak zostawić!- podniosła głos.
-Mam pewne problemy w firmie, dlatego przenosimy się do Paryża. Z resztą nie muszę ci się tłumaczyć.- zamknął za sobą drzwi i powoli odszedł. Tak naprawdę powód był zupełnie inny.
Marco:
      Czarnowłosy chłopak ciągnął za sobą wielką walizkę. Za chwilę wyleci z Buenos Aires do Włoch. Na szczęście to tylko miesiąc. Ale aż miesiąc, kiedy nie zobaczy się ze swoją dziewczyną i przyjaciółmi.
-Marco, zaczekaj!- w jego stronę biegła włoszka poprawiając kremowy sweterek, który opadł jej na ramię. Podbiegła do niego i rzuciła się mu na szyję.
-Nie zapomnij o mnie.- wyszeptała na ucho i pocałowała. Trwali w takim stanie dobre pięć minut. Ostatnie chwile, kiedy mogą się sobą nacieszyć.
-Nie zapomnę.- zapewnił i pomachał jej na pożegnanie. Francesca otarła łzę tęsknoty, która się w niej już narodziła. Zniknął w tłumie ludzi. Stanął obok mamy i oddał swój bagaż. Pół godziny później siedzieli już w samolocie.
-Marco, dobrze się czujesz?- zapytała go mama. Zauważyła, że chłopak zrobił się zielony na twarzy.
-Tak, bardzo...- nie dokończył, ponieważ pobiegł do toalety. Najwyraźniej ma chorobę lotniczą. Po chwili wrócił na swoje miejsce i wyjął z plecaka tableta. Włączył folder ze zdjęciami i zaczął je sobie przeglądać.

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jestem zła, bo rozdział nie wyszedł tak jak powinien. To tak naprawdę tylko połowa ale chciałam już to dodać, bo straszna męczarnia. Chyba go usunę i napiszę od nowa. 
Jest jeden plus, bo na Dorosłej Leonettcie wyszedł mi fajny, takie pocieszenie. I jestem w ogóle wkurzona, ta czcionka mnie denerwuje, a nie wiem jak przywrócić tą pierwotną która jest na każdym blogu na samym początku :c
Dosyć narzekania. Po prawej stronie jakby ktoś nie zauważył jest button ask'a stworzonego na specjalne potrzeby tego bloga. Piszcie śmiało pytania, jakiekolwiek :)
To na tyle, postaram się, żeby 52 rozdział był lepszy.
Aha, jeszcze jedno. Kolejny One Part, tym razem o Leonettcie pojawi się już niebawem :3
Pozdrawiam, Caro.  

11 komentarzy:

  1. Na głowę padłaś? Przecież rozdział jest prze genialny! Szkoda tylko, że Leonetta rozłączona, ale wiem, że ich połączysz ;3 Ale nie wiem kiedy! : C
    A ta czcionka, to nie wiem co Cię w niej denerwuje : D A chodzi Ci o to, że chcesz mieć czcionkę Arial, czy co? Bo w sumie, to nie zaczaiłam XD
    German, jak to wyjeżdżacie do Paryża? :c Mam nadzieję, że tylko na króciutkie wakacje, heh! XD
    Dobra, kończę, bo mój komentarz jest bez sensu.

    - Sav <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mówię ci, że jak zwykle marudzę i nic mi nie pasuje...
      Wiem, jestem wkurzająca xd

      Usuń
  2. Co ty gadasz!?
    Rozdział jest genialny!
    Czekam niecierpliwie na następny i na one patra też.;)
    Buziaki;*
    Z.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jesteś GENIALNA. czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział wspaniały, genialny, super, świetny, aż brak mi słów!
    Tylko takie jedno małe ale, takie malutkie. GDZIE MOJA LEONATTA!!! ;(
    Biedny Marco =(
    Czekam na next :**
    Kocham <33

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Leonetta będzie, nie martw się. Nie wytrzymają zbyt długo osobno xD

      Usuń
  5. świenty rooozdział <3
    bardzo mi się spodobał twój Leoś pisany w 3 osobie.xd
    i wgl kochaaane :D
    ale jak to Viola do Paryża? hę D:
    I jak ona ma o niego zawalczyć? Telepatycznie z Paryża nie da rady D:
    Zdrugiej strony ma wyjechać, a więc zapowiada się coś megaa ciekawego^^
    Caroline loff <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Leonettę chcę mieć teraz! <3
    Nie możesz mi jej rozwalić, rozumiesz?! xD
    Czekam na next rozdział i one parta <3 <3
    Zapraszam do mnie :*

    xAdusiax

    OdpowiedzUsuń
  7. świetny :**
    uwielbiam ♥
    Viola do Paryża :D
    chcę next :**

    OdpowiedzUsuń
  8. mam świetny pomysł ale nie wiem czy go zaakceptujesz że viola dzień przed wyjazdem do Paryża będzie chciała popełnić samobójstwo ale w ostatniej chwili ktoś ją uratuje a leon jej przebaczy .... dla mnie super było by gdyby tak było narka Paula

    OdpowiedzUsuń

Jeżeli przeczytałaś/przeczytałeś rozdział prosiłabym o Twoją opinię w komentarzu. One dają mi chęci pisania kolejnych opowieści dla Was!