To co ujrzałyśmy zwaliło nas z nóg. Wszędzie leżały odłamki szkła, drzwi były otwarte na oścież, woda była rozlana po podłodze, a z szafek wystawały kawałki ubrań. Z wrażenia upuściłam to co trzymałam w ręce i zaniosłam się krzykiem.
-Aaaaaaaaa!!!- piszczałam. Francesca na szczęście opanowała swoje emocje i uspokoiła mnie.
-Uspokój się Cami, bo będzie jeszcze gorzej.- złapała mnie za rękę. Poczułam się bezpiecznie. Ochłonęłam i zabrałam się do sprzątania. Przyjaciółka zaoferowała mi swoją pomoc, na którą się zgodziłam. Wzięłam do ręki miotłę i raz dwa calutkie szkło powędrowało do śmietnika. Mopem wytarłam mokrą podłogę. Fran natomiast poukładała rzeczy na swoje miejsca i zamknęła drzwi.
-Nie wiem co się tutaj stało, ale będziesz musiała wymienić chyba zamki.- strzepnęła kurz z rąk i weszła do kuchni. Ja również zrobiłam to samo. Po głowie chodziły mi tysiące myśli. Kto mógł to zrobić? Nie chciałam, żeby mama się o tym dowiedziała. Zaczęłoby się wtedy piekło. Jaka to ja jestem nieodpowiedzialna i w ogóle... Szkoda mówić. Nalałam do szklanki soku i już po pierwszym łyku wyplułam go do zlewu.
-Pfu, skisły!- wypłukałam język i wzięłam gumę do żucia. Niestety, ten okropny zapach pozostał w moich ustach.
-Nie wydaje ci się to dziwne?- zapytała ni stąd ni zowąd Francesca.
-Ale co?- wytarłam ręcznikiem umyty kubek.
-Najpierw włamanie, teraz to...- wskazała karton po soku, który automatycznie wylądował w koszu.
-Nie mam pojęcia kto to zrobił, ale nie wińmy go za sok.- zaśmiałam się nerwowo. -Przecież w każdej chwili mógł skisnąć.
-No dobrze, masz rację. Chyba powinnam już lecieć. Nie będę zawracała głowy. To na razie!- pomachała mi na pożegnanie i już chciała wyjść, ale zatrzymałam ją.
-Nie idź! Boję się teraz zostać sama. Pójdziesz, jak wrócą moi rodzice, zgoda?- zaproponowałam. Nie odmówiła mi tylko przysiadła się obok na sofie. Teraz zostaniemy na dole, tym bardziej, że jest wybite okno. Jak ja się wytłumaczę tacie i mamie?
Naty:
Umówiłam się z Maxim na spacer. Jak zwykle naszym miejscem spotkań była mała ławeczka niedaleko parku. Specjalnie przyszłam przed czasem, żeby zdążyć. Nigdy nie wiadomo kiedy się pojawi.
Minęła godzina. Jego nadal nie było. Straciłam już nadzieję, że przyjdzie. Po prostu mnie wystawił. Na co mi były te dwie godziny przygotowań, skoro poszły na marne? Zawiedziona wstałam z ławki i powoli ruszyłam przed siebie. Nagle usłyszałam za sobą ciche głosy.
-Naty, zaczekaj!- podszedł do mnie jakby nigdy nic, wręczył kwiaty i ucałował w policzek. Ja jednak stałam jak skała.
-Kochanie, coś nie tak?- zaniepokoił się.
-Właśnie. Dlaczego się spóźniłeś?- założyłam ręce na piersi i z surową miną zażądałam wyjaśnień.
-Przepraszam, długa historia, ale gdy zobaczysz dlaczego to zrobiłem nie będziesz się na mnie gniewać. Chodź.- złapał mnie za rękę. Stawiałam pewne opory, ale po chwili westchnęłam i podążyłam za Maxim. Szliśmy w ciszy siedem minut. Kiedy wreszcie stanęliśmy, zaniemówiłam z wrażenia.
-To dla mnie?- zapytałam wskazując na dorożkę. Była ozdobiona czerwonymi różami ułożonymi w kształt serc, dookoła wisiały balony o tym samym kolorze, a miejsca siedzące usłane były kwiatami.
-A dla kogo innego miałoby być? Wszystko dla pani mojego serca.- ucałował mnie. Byłam w siódmym niebie. Złapał moją kruchą rączkę i zaprowadził do środka. Zajęłam miejsce obok niego i wtuliłam się w jego silne ramię. Tak się cieszę, że mam go przy sobie. Nie wyobrażam sobie życia bez niego, stał się częścią mnie. On dopełnia mnie, a ja jego i nic tego nie zmieni.
Ludmiła:
Okazuje się, że kolejną sobotę spędzę samotnie oglądając denne filmy i seriale pożerając przy tym kolejne opakowanie ulubionych, zbożowych ciasteczek. Okryłam się grubym kocem i z zaciekawieniem wpatrywałam się w scenę widniejącą na ekranie telewizora. Po chwili rozbolała mnie głowa, ponieważ w filmie było dużo głośnych dźwięków, dlatego też go wyciszyłam.
Tę błogą ciszę przerwał mi dzwonek do drzwi. Opatuliłam się ciepłym swetrem i w samych skarpetkach podreptałam do nich. Myślałam, że to pewnie Tomas. Jednak nie, ich odwiedziny zupełnie mnie zaskoczyły.
-Witaj kochanie. Możemy wejść?- zapytała moja mama stojąc w progu drzwi. Na rękach trzymała malutkiego dzidziusia, na oko miał może z miesiąc. Nie wiedziałam jak mam się zachować.Tym bardziej, że nie widziałam własnych rodziców już od dziesięciu miesięcy. Wpatrywałam się w nich jak głupia.
-Słonko, co się z nią stało?- zapytała tatę. Ten jak gdyby nigdy nic wparował do domu.
-Wchodź. Przecież my też tu mieszkamy. To, że nie było nas prawie rok nie oznacza, że się wyprowadziliśmy.- oznajmił i zasiadł na fotelu. Mama wniosła walizki do przedpokoju i zamknęła za sobą drzwi. Oddała malucha w ręce swojego męża i mocno mnie przytuliła. Zrobiłam to samo. Chociaż zostawili mnie samą na te parę miesięcy tęskniłam za nimi. Kiedy się wyściskaliśmy, zapytałam wprost.
-Co tu robi to dziecko?- uniosłam brwi.
-Margaret, trzeba jej powiedzieć.- zaczął ojciec. -To jest twój braciszek Mike.- zatkało mnie. Mam brata?
-Ale jak to, kiedy...- plątałam się w słowach. Byłam zakłopotana.
-Lu, nie martw się. Wszystko będzie dobrze.- zapewniała mnie rodzicielka.
-Co ma być dobrze? Nie jesteście za starzy na drugie dziecko?!- wrzasnęłam oburzona.
-Nie tym tonem moja droga panno.- pouczył mnie tata. -Co to są za odzywki?
-Nie jestem małym dzieckiem i nie muszę tego tolerować, wybaczcie.- uciekłam na górę do swojego pokoju. Nic a nic się nie zmienili.
Violetta:
Otworzyłam wielką, fioletową walizkę i powoli zaczęłam wkładać na sam dół najważniejsze rzeczy. Pamiątki, zdjęcia, teksty piosenek... Nie mogłam dosięgnąć do najwyższej półki, dlatego też postawiłam sobie krzesło i stanęłam na nie. Zwalając na ziemię różne papiery dostrzegłam w kącie koszulę w kratę. Powoli dosięgnęłam jej i pociągnęłam do siebie. Ciągle pachniała tymi samymi, ulubionymi perfumami chłopaka. León podarował mi ją kiedyś na pamiątkę. Uroniłam łzę. Wtuliłam się w nią i przebrałam się. W try miga miałam ją na sobie. Postanowiłam darować dziś pakowanie i zeszłam na dół. Zauważyłam, że tata i Ramallo gdzieś wybyli, Olga nadal nie wróciła z zakupów, a Federico jej pomagał, więc pewnie z nią jest. Zasiadłam na kanapie i włączyłam jakiś film. Chwilę później zamek w drzwiach się przekręcił i stanął w nich mój kuzyn.
-Wróciłem.- oznajmił i przysiadł się obok.
-Gdzie Olga?- zapytałam.
-Puściła mnie wolno, powiedziała, że daje mi już spokój.- zaśmiał się.
-Może pooglądasz ze mną?- chłopak od razu wlepił wzrok w ekran, ale po chwili zdecydował, że ze mną porozmawia.
-Mów co cię dręczy. I nie próbuj się wykręcać, widzę to po twoich oczach.- odwrócił się w moją stronę.
-No wiesz... Chodzi o Leóna. Znów zerwaliśmy, a ja go tak bardzo kocham. Nie mogę jednak do niego wrócić, bo ponownie go zranię.- rozpłakałam się jak bóbr i wtuliłam w kuzyna.
León:
Iść, czy nie? Oto jest pytanie... Nim sobie na nie odpowiedziałem, stałem już w progu drzwi państwa Castillo. Już miałem zabrać się do pukania, gdy zobaczyłem Violettę w oknie tulącą się do Federica. Miała na sobie moją koszulę. Może to coś znaczy? Sam nie wiem. Usłyszałem kawałek ich rozmowy przez uchylone okno.
-Nie chcę z nim być. To koniec.- powiedziała. Nie słuchałem już reszty, po prostu odszedłem bez żadnych nadziei do domu. Byłem trochę zły. Trochę to za mało powiedziane. Wściekły.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Dziękować, że dzisiaj dodałam :D Uff, po 1,5 godzinie skończyłam. Chociaż powiedzcie czy było warto poświęcić na to coś tyle czasu?
Jestem bardzo zadowolona. Ostatnio coraz więcej komentarzy. Tak trzymać, to i rozdziały będą pojawiać się częściej ;)
Czy mam coś jeszcze do powiedzenia? Hmm... chyba nie. No więc kończę krótką notkę jak zwykle:
Pozdrawiam, Caro <3
EDIT: Pocałunek Fedemiły w 77 odcinku <3 Kocham! <3
One Part o Leonettcie zaczęty. Szykujcie się na niego już jutro, albo w piątek! :*
Super rozdział...
OdpowiedzUsuńnaprawdę świetny...
widać, że to półtorej godziny pisania się opłaciło :-D
Achh ten Maxi :-D
No i Violetta i Leon ( ♥ )
Po prostu kocham twojego bloga :-D
Masz świetne opowiadanie :-D
Czekam ze zniecierpliwieniem na next :-D
( jakby coś, to mam nowy rozdział: leonetta-te-esperare.blogspot.com )
Pozdrawiam i życzę weny na kolejne piękne rozdziały :-D
/~~Kriena
Mega, ekstra rozdział kiedy następny?? Pliss aby był szybko
OdpowiedzUsuńTo jest świetne! Nie, to jest genialne! Nie no, nie wiem, ale po prostu... cud, miód, orzeszki <3
OdpowiedzUsuńBoże, powiedz mi, że Vilu mówiła coś takiego, co nie chodziło o to, że nie chce z nim być, czy coś takiego... nie wiem, ale błagam, niech moja Leonetta szybko powróci :C
JA CHCĘ LEONETTĘ!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! : D
I to bardzo.... <:
Bardzo ciekawi mnie, kto włamał się do domu Camili, kto tak nabałaganił, zepsuł mnóstwo rzeczy itd. itp. ;d
Dobra, kończę, bo ten komentarz nie ma sensu.
Kocham, Sav ♥
Na szczęście nie chodziło jej o to, że nie chce z nim być, czy tam, że go nie kocha. :D Dowiesz się w kolejnym rozdziale ♥
UsuńObiecałam, że będzie, ale nie zdradzę kiedy. Wredna jestem ^^
Hmm... w sumie to ja też nie wiem kto się włamał xD
Wiem, "mądra" jestem :D
Caro.
Więc dawaj kolejny rozdział! Hue hue ; 3
UsuńOj, no wredna, wredna : D
Ale mądra jeszcze bardziej, hah XD
Naxi <3 moje kochane promyczki !
OdpowiedzUsuńMaxi jest uroczy, razem sie dopełniają xD
Leonowaty i Violowata :D mmmmm ten Leon nie podslucha dobrze a potem wnioski zbyt pochopnie wniesie... ehhh... mógl wejsc od razu a nie podsłuchiwac i to nie dokładnie xd ale wierze że ładnie ich pogodzisz ;)
Podobał mi sie wątek Lu, jak zawsze zresztą :*
Czekam na nexta kochana ;)
Twoja Maja ;)
To z tym podsłuchanie rozmowy przez Leona booski pomysł<3
OdpowiedzUsuńjednocześnie smutny ;c
ale i tak boooski<3
uouououo *-* Naxi!
awww *,*
pozdrawiam ;*
Super rozdział :D "Iść, czy nie iść?" Oto jest pytanie XD czekam na next!
OdpowiedzUsuńZa******y rozdzialik :-)) Jestem ciekawa, kto się włamał i o kim rozmawiali Vilu z Fede??????
OdpowiedzUsuńVioletta i Federico rozmawiali o Leonie.
UsuńGdzie jest moja Leonetta?! :'(
OdpowiedzUsuńMasz mi ją zrobić, bo jak nie to ja już naślę na Ciebie A :D xD
Nie no rozdzialik jak zwykle super <3
Czekam na next no i na Leonettę <3
xAdusiax