Rok później
Nadal czekam. Czekam na dzień, w którym ponownie ujrzę swoją ukochaną. Dotknę jej twarzy, poczuję zapach jej włosów, zatonę w jej pocałunkach. Minął rok, a ja wciąż mam nadzieję, że ją spotkam. Czekam na jakikolwiek znak z jej strony. W ciągu tego czasu cała szkoła pogrążyła się w smutku. Bez niej świat stał się szary, nic nie warty. Ja cierpię najbardziej. Czuję wielką pustkę w sercu, której nikt ani nic nie może załatać. Przez okrągłe 365 dni zakreślałem każdy dzień w kalendarzu z nadzieją, że następnego dnia odnajdę ją. Przyszedł moment na skreślenie 7 września, dnia naszej randki. Czarnym markerem powoli przekreśliłem kwadracik roniąc przy tym łzę. Przywołałem wspomnienia związane z tym wydarzeniem. Jak śmialiśmy się, robiliśmy sobie pamiątkowe zdjęcia, tańczyliśmy, śpiewaliśmy razem. Przez pół roku byłem najszczęśliwszym człowiekiem na Ziemi, a teraz co? Pozostały tylko strzępki myśli. Z książki obok biurka wystawała jakaś kartka. Nigdy wcześniej jej nie widziałem. Podszedłem i ostrożnie wyjąłem ją. Było to nasze wspólne zdjęcie. Z drugiej strony przyklejona była kartka, którą natychmiastowo oderwałem i przeczytałem treść.
"Kochany Tomasie!
Wybacz mi, że piszę do ciebie list, ale boję się osobiście ci to powiedzieć. Na samym wstępie chciałabym wyznać ci, że nie ważne gdzie i jak daleko jestem zawsze będę cię kochać. Sama Tobie to obiecałam na naszej półrocznicy i tego się trzymam. Jesteś najlepszym co mnie spotkało i nie zapomnę o Tobie.
Przechodząc do mniej przyjemnej rzeczy, oznajmiam iż wyjeżdżam. Nie chcę tego, ale zostałam zmuszona przez mamę. Trudno mi będzie się z Tobą rozstać, ale słowo się rzekło. Wątpię czy będę miała jakikolwiek kontakt dlatego nie dzwoń do mnie. Proszę cię tylko o jedno: nie zapominaj o mnie. Nie wiem czy wrócę do Buenos Aires. Chcę, abyś znalazł sobie kogoś przy kim będziesz czuł się szczęśliwy.
Żegnaj, Na Zawsze, Twoja Ludmiła 8.09.2012"
Łzy smutku i cierpienia oblały moją twarz. Po roku odnalazłem wytłumaczenie na zniknięcie mojej jedynej Gwiazdy. Jednak było już za późno by wykonać jakikolwiek ruch. Nie wiedziałem nawet, gdzie się teraz znajduje. Pomimo długiego czasu jaki minął od napisania tego listu zauważyłem lekkie wzniesienie kartki w miejscu, gdzie prawdopodobnie uroniła łzę. I jak mam wytrzymać do końca życia bez niej? Nie wiem, czy wróci, gdzie jest ale wiem jedno. To już postanowione. Zaczynam poszukiwania osoby, na której zależy mi najbardziej. I chociaż przez ten rok nie była przy mnie czułem jej miłość. I dzięki tej kartce uświadomiłem sobie, że mam jeszcze jakieś szanse na odszukanie jej. Przynajmniej nie zginęła czy coś, bo niektórzy mieli takie podejrzenia. Zabrałem kartkę i schowałem ją do kieszeni czarnej kurtki po czym wybiegłem z domu. Po chwili znalazłem się w Resto i zgodnie z moimi przeczuciami był tam też León. Uśmiechnięty podszedłem do stolika przy którym siedział i usiadłem naprzeciwko niego.
-A co ty taki wesoły dzisiaj?- zapytał z podejrzeniem. Racja, długo nie byłem w takim humorze, zazwyczaj towarzyszył mi smutek.
-Zobacz.- bez zbędnych zdań podałem mu list. On przeczytał go i z niedowierzaniem zapytał.
-Skąd to masz?
-Znalazłem w jakiejś książce. To niesamowite, że wreszcie mam odpowiedź na nurtujące mnie pytanie, a mianowicie "Gdzie ona jest?".- odpowiedziałem.
-Ale nie napisała gdzie się przeprowadziła. Czyli jednak nie wiesz.
-Czy ty musisz patrzeć na to czarnymi kolorami? Chociaż wiem że nic złego jej się nie stało. Postanowiłem że ją odnajdę.- León zrobił wielkie oczy, a po chwili zmienił minę.
- Przecież ona może być nawet na końcu świata! Zastanów się, wróć do rzeczywistości. Myślisz, że pojedziesz do pierwszego lepszego kraju i ona tam będzie?- z mojej twarzy dało się wyczytać rozczarowanie. Co ja sobie myślałem? Że ot tak ją spotkam? Zabrałem jedyne co po niej zostało, a mianowicie list i wyszedłem przygnębiony z baru. Kierowałem się w stronę parku wąskimi uliczkami. Ręce miałem w kieszeni, a głowę spuszczoną w dół. Na chwilę uniosłem ją, aby zorientować się gdzie jestem i wtedy zobaczyłem JĄ. Piękną blondwłosą siedzącą na kolanach jakiegoś chłopaka. Z początku nie chciałem uwierzyć, że to ona ale rozum nakazywał mi w tej chwili do niej podejść. Nogi same ruszyły i po chwili stałem przy ławce.
-Ludmiła?- zapytałem szczęśliwy, bo odnalazłem miłość swojego życia. Ona jednak zamiast rzucić się mi na szyję delikatnie odwróciła głowę i zapytała "Kim ty jesteś?". Poczułem ukłucie w sercu. Miała mnie zapamiętać, kochać, być przy mnie, obiecała mi to. A tutaj proszę, taka niemiła niespodzianka.
-Tomas, nie poznajesz?- przechyliłem głowę w bok. Ona wstała z kolan chłopaka.
-Mark przepraszam cię na chwilę, mogę porozmawiać z... Tomasem w cztery oczy?- wypłoszyła go po czym wróciła do rozmowy.
-Tomas?
-Ludmiła? To naprawdę ty? Tak tęskniłem, bałem się że cię już nigdy nie zobaczę!- podniosłem ją i obkręciłem wokół własnej osi. Ta po chwili puściła mnie i lekko zła powiedziała.
-Proszę nie rób takich rzeczy przy moim chłopaku!- wskazała na Marka stojącego dziesięć metrów od nas.
-Ale przecież... już zawsze mieliśmy być razem. Nie pamiętasz?- próbowałem przypomnieć jej wszystko co mi obiecała.
-Obiecanki cacanki. Nie wszystko dzieje się tak jak w bajkach. Przykro mi.- zrobiła smutną minkę. -A teraz zejdź mi z oczu, nie mam za dużo czasu.- pomachała mi i pobiegła do tego swojego fagasa. Poczułem jakby ktoś dał mi w twarz. Obróciłem się na pięcie i wróciłem załamany do domu.
***
-Jak to?!- nie mogłam uwierzyć w to, co właśnie powiedział mi Mark.
-Tak to. Zrywam z tobą. Nie kocham cię. Jesteś nic nie warta.- trzasnął drzwiami i na tym się skończyło. Załamana nie wiedziałam co począć. Byliśmy ze sobą dwa miesiące i wierzyłam, że to miłość na całe życie. Mówił, że mnie kocha i chce ze mną być, a tak naprawdę bawił się moimi uczuciami. Czułam się perfidnie wykorzystana. No i w tym momencie przypomniałam sobie o Tomasie. On otaczał mnie swoją miłością i opieką, kochał mnie najmocniej na świecie. Nazywał swoją Gwiazdą. Na same wspomnienia uśmiech wymalował mi się na ustach. Wybrałam do niego numer i po trzech sygnałach odebrał.
-Tomas, jesteś mi potrzebny.- ze łzami w oczach powiedziałam do telefonu. Usłyszałam cichy szmer i... ktoś otworzył moje drzwi. Przed nimi stał Tomas. Wstałam z łóżka i mocno go przytuliłam. On jednak nie odwzajemnił uścisku. Bez żadnych emocji popatrzył na mnie.
-Wybaczysz mi?- zapytałam. Odpowiedź brzmiała zupełnie inaczej niż się spodziewałam.
-Nie. Zostawiłaś mnie. Obiecałaś że będziemy zawsze razem i nie zapomnisz o mnie, a teraz co? Po roku odnalazłem list który mi napisałaś, ale i tak nie zapomniałem o tobie.- rzucił mi zdjęcie wraz z kartką.
-Ja cię kocham.- łkałam.
-Ja ciebie też, ale nie chcę się ponownie z tobą wiązać. Przy naszym ostatnim spotkaniu twoje słowa mocno mnie zabolały. Teraz ja wyjeżdżam. Zobaczysz jak to jest. Do niezobaczenia.- obrzucił mnie swoim wzrokiem i zobaczyłam go na własne oczy już po raz ostatni. Otworzyłam kartkę i ponownie przeczytałam to, co napisałam rok temu:
"Kochany Tomasie!
Wybacz
mi, że piszę do ciebie list, ale boję się osobiście ci to powiedzieć.
Na samym wstępie chciałabym wyznać ci, że nie ważne gdzie i jak daleko
jestem zawsze będę cię kochać. Sama Tobie to obiecałam na naszej
półrocznicy i tego się trzymam. Jesteś najlepszym co mnie spotkało i nie
zapomnę o Tobie.
Przechodząc
do mniej przyjemnej rzeczy, oznajmiam iż wyjeżdżam. Nie chcę tego, ale
zostałam zmuszona przez mamę. Trudno mi będzie się z Tobą rozstać, ale
słowo się rzekło. Wątpię czy będę miała jakikolwiek kontakt dlatego nie
dzwoń do mnie. Proszę cię tylko o jedno: nie zapominaj o mnie. Nie wiem
czy wrócę do Buenos Aires. Chcę, abyś znalazł sobie kogoś przy kim
będziesz czuł się szczęśliwy.
Żegnaj, Na Zawsze, Twoja Ludmiła 8.09.2012"
Teraz już ryczałam. Jak mogłam być taka głupia traktując źle miłość mojego życia? Straciłam ją na zawsze. Gdybym dotrzymała obietnicy być może spacerowałabym teraz z Tomasem za ręce. Zniszczyłam nam nawzajem wszystko. Jednym głupim zdaniem przekreśliłam szansę na bycie razem. Wiem, że nikogo nie pokocham tak mocno jak Tomasa. I chociaż on odszedł na zawsze zostanie w moim sercu, które boli niemiłosiernie.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Oto druga część tego Parta. Tym razem nie zakończyła się szczęśliwie. Nie było to zamierzone, ale ostatnio zobaczyłam taki obrazek który natchnął mnie na dokończenie opowieści. Nie wszystko musi kończyć się dobrze. Chcę poznać waszą opinię na ten temat czy wam się podoba. Miałam opublikować wtedy, kiedy miało się pojawić dużo komentarzy, ale z przykrością stwierdzam, że ostatnio jest ich za mało. :( Nie wiem czy kontynuować pisanie opowiadania, wszystko okaże się w najbliższym czasie. Póki co cieszcie się tym partem, a kolejny 41 rozdział ukaże się już niedługo.Mam także pomysł na kolejnego Parta, ale napiszę go wtedy, gdy będzie dużo komentarzy.
Całuję, Caro <3
Cudo! Znowu się popłakałam + dodałaś moje dwie ulubione, chwytające mocno za serce piosenki. Dziewczyno jesteś niesamowita!
OdpowiedzUsuńŻyczę dużo weny. Buziaczki;*
Z.
Szczerze mówiąc nie lubię One Partów o Tomile ale muszę przyznać,że Twój jest świetny i z przyjemnością mi się go czytało. :)
OdpowiedzUsuńPiękny rozdział . Taki wzruszający itp.
OdpowiedzUsuńczekam na rozdział i one part. ale bardziej proszę o moją leonette czyli rozdział 41
Świetny :]
OdpowiedzUsuńhttp://tell-me-vilu-story.blogspot.com/
Genialny <3
OdpowiedzUsuńOczekuję więcej takich One Partów :D
A Ty Ludmi, kochasz najpierw Tomasa, potem Marka, potem Tomasa. ZDECYDUJ SIĘ DO CHOLERY! XD
Teraz dawaj mi szybko nowy rozdzialik <3
by Sav