Ludmiła
Pytanie Tomasa mnie przytłoczyło. Co ja miałam zrobić? Zamiast powiedzieć coś w stylu: "Tak, jestem w Tobie zakochana na zabój" chichoczę jak głupia i nie zachowuję powagi sprawy.
-Ty naprawdę myślisz, że mi się podobasz?- palnęłam na poczekaniu. Chłopak podniósł się z miejsca i ze złym wyrazem twarzy kierował się w stronę wyjścia.
-Myślałem, że jesteś inna.- powiedział, a ja podbiegłam do niego i próbowałam go zatrzymać.
-Nie, czekaj, nie to chciałam powiedzieć!- ciągnęłam go za rękę, ale on wyszarpał się z objęć, spojrzał na mnie po raz ostatni i bez słowa wyszedł.
Została sama. Samiuteńka jak palec. Chciała cofnąć czas o te kilka minut, ale niestety nie dało się tego zrobić. Po raz pierwszy kocha kogoś szczerze, ale nie potrafi mu tego powiedzieć. Dlaczego? Nie jest tą samą Ludmiłą co kiedyś. Jest dobra, milsza, ale wciąż nie może uporać się z nieśmiałością. Jej niezależna wersja gdzieś wyparowała. Czuła wstyd i smutek. To pierwsze dlatego, że zraniła Tomasa, a to drugie, bo chciała go mieć przy sobie lecz nie mogła. Bez chwili zastanowienia wybrała numer do Natalii i zadzwoniła do niej.
-Halo, Ludmiła? Zaraz będę.- usłyszała w słuchawce i zakończyła połączenie. Kwadrans po tym ponownie usłyszała dzwonek do drzwi. Otworzyła je i wtuliła się w ramiona przyjaciółki. Usiadły razem na kanapie i zaczęły rozmawiać. Lu wyjęła z barku delicje, które w mgnieniu oka zostały pochłonięte przez nastolatki. Humor zaczął dopisywać blondynce. Po dwóch godzinach Naty musiała wracać do domu, więc pożegnały się i rozstały.
Dziewczyna wiedziała już co zrobić. Musiała przeprosić Tomasa i to w trybie natychmiastowym. Poszła do łazienki i wyjęła z szafki kosmetyki. Zrobiła sobie delikatny makijaż i rozczesała włosy, po czym przebrała się w fioletową bluzkę oraz miętowe szorty. Wyszła z mieszkania i skierowała się do domu chłopaka. Ujrzała go jednak siedzącego na ławce w parku. Cichutko podeszła do niego i położyła mu swoją rękę na ramieniu.
-Przepraszam.- wydobyła z siebie i zaczęła łkać. Tomas wstał z ławki i stanął naprzeciwko dziewczyny. Ujął ją za rękę i spojrzał w oczy przepełnione miłością.
-Wybaczam.- bez chwili zastanowienia zatonął w jej słodkich ustach. Gdy po chwili oderwał się od niej, wyszeptał na ucho ciche: "Już zawsze razem".
-Ty naprawdę myślisz, że mi się podobasz?- palnęłam na poczekaniu. Chłopak podniósł się z miejsca i ze złym wyrazem twarzy kierował się w stronę wyjścia.
-Myślałem, że jesteś inna.- powiedział, a ja podbiegłam do niego i próbowałam go zatrzymać.
-Nie, czekaj, nie to chciałam powiedzieć!- ciągnęłam go za rękę, ale on wyszarpał się z objęć, spojrzał na mnie po raz ostatni i bez słowa wyszedł.
Została sama. Samiuteńka jak palec. Chciała cofnąć czas o te kilka minut, ale niestety nie dało się tego zrobić. Po raz pierwszy kocha kogoś szczerze, ale nie potrafi mu tego powiedzieć. Dlaczego? Nie jest tą samą Ludmiłą co kiedyś. Jest dobra, milsza, ale wciąż nie może uporać się z nieśmiałością. Jej niezależna wersja gdzieś wyparowała. Czuła wstyd i smutek. To pierwsze dlatego, że zraniła Tomasa, a to drugie, bo chciała go mieć przy sobie lecz nie mogła. Bez chwili zastanowienia wybrała numer do Natalii i zadzwoniła do niej.
-Halo, Ludmiła? Zaraz będę.- usłyszała w słuchawce i zakończyła połączenie. Kwadrans po tym ponownie usłyszała dzwonek do drzwi. Otworzyła je i wtuliła się w ramiona przyjaciółki. Usiadły razem na kanapie i zaczęły rozmawiać. Lu wyjęła z barku delicje, które w mgnieniu oka zostały pochłonięte przez nastolatki. Humor zaczął dopisywać blondynce. Po dwóch godzinach Naty musiała wracać do domu, więc pożegnały się i rozstały.
Dziewczyna wiedziała już co zrobić. Musiała przeprosić Tomasa i to w trybie natychmiastowym. Poszła do łazienki i wyjęła z szafki kosmetyki. Zrobiła sobie delikatny makijaż i rozczesała włosy, po czym przebrała się w fioletową bluzkę oraz miętowe szorty. Wyszła z mieszkania i skierowała się do domu chłopaka. Ujrzała go jednak siedzącego na ławce w parku. Cichutko podeszła do niego i położyła mu swoją rękę na ramieniu.
-Przepraszam.- wydobyła z siebie i zaczęła łkać. Tomas wstał z ławki i stanął naprzeciwko dziewczyny. Ujął ją za rękę i spojrzał w oczy przepełnione miłością.
-Wybaczam.- bez chwili zastanowienia zatonął w jej słodkich ustach. Gdy po chwili oderwał się od niej, wyszeptał na ucho ciche: "Już zawsze razem".
Marco
Siedziałem na podłodze w swoim pokoju i pakowałem powoli wszystkie swoje rzeczy do obszernej szarej walizki. Zastanawiałem się przy tym jak będzie wyglądać moje życie we Włoszech bez Francesci u boku, przyjaciół i Studia. Moim poczynaniom od dłuższego czasu przyglądała się mama.
-Synku, nad czym tak rozmyślasz?- spytała opierając się o famugę drzwi.
-O niczym.- starałem się zakończyć temat, ale mama podejrzliwie weszła do pokoju i usiadła na krześle obok.
-Przecież widzę, że coś cię trapi. Mi możesz wszystko powiedzieć- to nie jest takie proste. Ona nie zrozumie tego, że chcę tu zostać, to nie ja kieruję swoim życiem. Wszedłem na stołek, aby sięgnąć do rzeczy z górnej półki.
-To naprawdę nic takiego.- odpowiedziałem, lecz zauważyłem niedosyt mamy w mojej wypowiedzi. Zmiękłem i wygadałem się. -Nie chcę wyjeżdżać. Mam tu dziewczynę, przyjaciół, szkołę, po co mam to zostawiać? Nie umiem tak. Jeśli chcesz, to jedź, ja zo...- nie dokończyłem, ponieważ rodzicielka mi przerwała.
-Nigdzie nie wyjeżdżamy.- z wrażenia o mało co nie spadłem ze stołka.
-Naprawdę?- nie dowierzałem.
-Tak. Dzwoniłam do ojca, ma takie samo zdanie co ty. Dlatego jedziemy do Włoch na miesięczne wakacje. Nie musisz się rozpakowywać.- wstała, podeszła do mnie i przejechała ręką po moim policzku.
-Dziękuję mamo!- mocno ją wyściskałem i natychmiastowo zadzwoniłem do Fran.
-Nie uwierzysz!- krzyknąłem do słuchawki.
-Uwierzę, tylko powiedz i nie krzycz mi do ucha.- zaśmiała się.
-Nie wyjeżdżam do Włoch! Zostaję tu, w Buenos Aires!- cieszyłem się, a dziewczyna razem ze mną. Nie muszę zostawiać tego wszystkiego. Dobrze, że jedziemy na wakacje do taty, ale będę bardzo tęsknić za Francescą i innymi oczywiście. Po obdzwonieniu wszystkich znajomych w celu przekazania im tej wspaniałej informacji dokończyłem pakowanie i położyłem się spać.
Angie
Leżałam na łóżku bezczynnie i rozmyślałam praktycznie o wszystkim. Domownicy już śpią. To znaczy chyba... Usłyszałam cichy szmer i zerwałam się z miejsca. Tym razem to był głośny huk. Zapaliłam światło i zobaczyłam leżącego Pablo na podłodze mojego pokoju.
-Czy ty totalnie zgłupiałeś?!- podeszłam do okna i zamknęłam je. Mężczyzna podniósł się i otrzepał spodnie.
-Najwidoczniej tak.- wyprostował się i podszedł do mnie. Ujął moją twarz w ręce. -Nie rozumiesz, że cię kocham?
-Pablo, to nie pora na wyznania...- chciałam dokończyć, ale on mnie pocałował. Nie mogłam się oderwać od niego. Kątem oka dostrzegłam kogoś jeszcze.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Rozdział do oceny pozostawiam wam. Chciałabym jeszcze napisać coś od siebie.
Chciałam zrezygnować z prowadzenia drugiego bloga ale zobaczyłam, że jest on usunięty. Wiem, że może nie powinnam, ale czułam się winna. Powód?
1. Szanuję te dziewczyny i liczę się z ich zdaniem, rozumiem że mogły się zdenerwować, ale czytam ich bloga "Ale ty zawsze musisz być obecny w moich snach" i ten nowy blog w żaden sposób nie miał na celu skopiowania ich pomysłu.
2. Czytając wpis Xeni czułam jakby słowa były skierowane do mnie, ponieważ jestem stałą czytelniczką "Ale ty zawsze..." nie powiem, mnie zabolały.
Normalnie każdy dałby sobie spokój z taką sprawą ale nie ja. Pewnie teraz sobie o mnie coś pomyślicie. Tak, przejmuję się takimi sprawami.
Jest jeszcze wiele innych rzeczy, które bym tu opisała, ale wyszłoby pewnie więcej miejsca niż zajął rozdział. Przypominam tylko, że blog miał powstać w celu pisania z kimś jeszcze, a że Sav nie chciała pisać opowiadania zarządziła One Shoty.
Chciałabym tylko powiedzieć(wszystko co piszę jest tylko ode mnie), że niezależnie od tego co teraz sądzą sobie o mnie dziewczyny z Te Fazer Feliz, pozostaję wierna ich blogu.
Wybacz Sav, jeśli cię uraziłam w jakiś sposób, ale musiałam wyrazić swoje zdanie. Jestem naprawdę bardzo wrażliwą osobą i czytając to co napisała Xenia trzęsłam się.
To by było chyba na tyle tej długie notatki, po niej ulżyło mi.
Pozdrawiam, Caro.
Te słowe były skierowane nie tylko do ciebie, bo inne osoby powinny doskonale wiedzieć o kogo chodzi.
OdpowiedzUsuńJa też czuję się głupio, bo wiem, że pewnie za bardzo się zirytowałam, ale, jak już mówiłam, to nie był odpowiedni moment.
+ Nie chciałyśmy, by Savanna usunęła bloga. Doskonale wiem, że to wszystko przez moje wyolbrzymienie, ale... eh... Nieważne. Mam już serio dość. Niedługo to się skończy.
Super! :D
OdpowiedzUsuńLu i Tomas! :D
Marco zostaje! :D
Angie i Pablo! :D xD
Dużo tego :D, ale co tam. xD
Czekam na następny rozdział. :3
Pozdrawiam Karo. <3
Droga Caroline.
OdpowiedzUsuńWłaśnie takich ludzi jak Ty cenię sobie najbardziej. Uwielbiam szczerych ludzi. Uwielbiam, gdy wprost mówią o swoich uczuciach i o tym, co ich boli, albo zabolało.
Nic do Ciebie nie mam, naprawdę. Nie jestem zła, ani nie mam zamiaru rozpoczynać trzeciej wojny światowej.
Ale do rzeczy. To ja znalazłam tego bloga i to ja dałam link dziewczynom. Przyznaje byłam strasznie wkurzona, ale miałam prawo i nie mogłam tego ukrywać przed moimi dziewczynami. Nie mogłam.
Powód? Jeśli czytałaś moje Party u Mai na blogu wiesz doskonale, że dwa wcześniejsze zostały bezczelnie skopiowane, a później ja zostałam oskarżona o to, że kopjuje. A to wszystko było MOJE. Dlatego teraz jestem uczulona na punkcie kopiowania. I dlatego tak się zachowałam.
My nie chciałyśmy, a może inaczej. My nie kazałyśmy Sav usuwac bloga. Nic z tych rzeczy. Naprawdę. My takie podłe nie jesteśmy. Zabolało nas po prostu to, że nas pomysł został skopiowany jakby beż naszej zgody. Bo to tej pory byłyśmy jedynymi i pierwszymi, które na to wpadły. Wystarczyło tylko napisac, że pomysł jest zaczerpnięty od nas. nic więcej.
Jeśli Sav, nadal chce prowadzić tego bloga, niech go przywróci, prosze bardzo, żadne problem. My żadnych świnśtw nie będziemy robić.
A jeśli chcesz należeć do tego grona, to się zapisz.
Tylko mam nadzieję, że żaden Part nie zostanie od nas skopiowany.
To na tyle.
Pozdrawiam Aga:)
Zgadzam się z Agą. Jeżeli chodzi o mnie, ja stopuję.
UsuńNie uraziłaś mnie, spokojnie.
OdpowiedzUsuńJa mogłam trochę pomyśleć, przed założeniem tamtego bloga, a nie brać taki pomysł co jest na Te Fazer Feliz. Nie chciałam kopiować. Po prostu zarządziłam One Shoty, ponieważ uważałam, że tak będzie lepiej. A jeśli może chodzi o pary, to dlatego je także zarządziłam, ponieważ ja osobiście wolę o nich pisać, niż o... no nie wiem, samych postaciach. A jeśli chodzi może o nazwę bloga, to rzeczywiście, trochę wzorowałam się na tym blogu Te Fazer Feliz. To nie miało wyjść podobnie, nie chciałam kopiować. Jakoś tak wyszło... ale tak, z tym na pewno wzorowałam się trochę na tym. Przepraszam, ponieważ przez moją głupotę wybuchła afera. A bloga usunęłam dlatego, ponieważ teraz i tak zapewne nikt by go nie czytał, ani nic, ponieważ każdy były przeciwko istnieniu tego bloga czy coś takiego. Dlatego usunęłam go.
Wiem, że to może nic nie zmienić, ale naprawdę PRZEPRASZAM.
A tak w ogóle, to rozdział bardzo mi się podoba.
OdpowiedzUsuń