Violetta
-Tato, co tutaj robi Federico z bagażami?- powtórzyłam pytanie. Ojciec wyszedł z biura i jak gdyby nigdy nic uśmiechnął się.
-Federico u nas zamieszka przez jakiś czas. Zapomniałem cię uprzedzić, że twój kuzyn się tu wprowadzi.- powiedział spokojny tonem. Dlaczego nic mi nie powiedział, że Fede to mój kuzyn? Przez tyle czasu żyłam w nieświadomości tego, że mam jeszcze inną rodzinę niż Angie i Angelika. Chłopak wszedł do naszego domu z bagażami, a tata zaprowadził go do pokoju w którym teraz będzie spał. Udałam się do siebie, aby przemyśleć tą całą sytuację. Po pięciu minutach ktoś zapukał do drzwi.
-Mogę wejść?- zapytał Federico wychylając się zza drzwi po czym zamknął je i oparł się o biurko. Jest tutaj niecały kwadrans, a już się zadomowił. Stanęłam obok niego i przypatrywałam się mu uważnie. To prawda, nie miałam z nim dobrych relacji, ale szanowaliśmy się. Od teraz, kiedy dowiedziałam się że jesteśmy rodziną starałam się patrzeć na to z innej strony.
-Ja też byłem zaskoczony tą wiadomością. Nigdy nie słyszałem o tym, że mam kuzynkę w Buenos Aires. Przepraszam cię za te wszystkie kłótnie, które wszczynałem. Skąd miałem wiedzieć, że zakochałem się we własnej kuzynce...- to prawda. Na początku podobałam się jemu, nawet pokłócił się o mnie z Leónem, ale to stare dzieje.
-Wybaczam ci.- powiedziałam krótko. Wodziłam wzrokiem po pokoju i zauważyłam pod moim łóżkiem gitarę, którą kiedyś kupił mi tata. Obiecałam mu wtedy, że będę uczyć się na niej grać, ale po miesiącu znudziło mi się to. Wyjęłam ją całą zakurzoną. Z szufladki wyciągnęłam szmatkę i delikatnie przetarłam nią instrument po czym podałam kuzynowi.
-Federico, mógłbyś coś zagrać?- zapytałam. On tylko kiwną głową na znak, że tak i zaczął grać pierwsze akordy do mojej ulubionej piosenki.
Ahora sabes que
yo no entiendo lo que pasa
sin embargo sé
nunca hay tiempo, para nada
yo no entiendo lo que pasa
sin embargo sé
nunca hay tiempo, para nada
Po chwili dołączyłam do niego z refrenem.
Y vuelvo a despertar
en mi mundo
siendo lo que soy
Y no voy a parar
ni un segundo
mi destino es hoy
en mi mundo
siendo lo que soy
Y no voy a parar
ni un segundo
mi destino es hoy
Wyszło nam całkiem dobrze. Klasnęłam radosna w przekonaniu, że zostaniemy najlepszymi przyjaciółmi.
-León, nie uwierzysz w to co ci teraz powiem.- mówiłam do kamerki internetowej, przez którą gadałam z moim chłopakiem po wyjściu Federa.
-Jestem bardzo ciekawy więc słucham.- uśmiechnął się. Wzięłam głęboki oddech i zaczęłam.
-Federico jest moim kuzynem.- teraz jego mina zmieniła się z uśmiechu na zdziwienie i niedowierzanie. Przez dwie minuty siedział nieruchomo i gapił się na mnie.
-León, wszystko w porządku?- zapytałam zaniepokojona. Rozumiem, że ta informacja może kogoś zdziwić, ale że aż tak? Nie spodziewałam się.
-Jestem.- poruszył głową. -Jestem naprawdę w dużym szoku, szczególnie że...- wiedziałam co chciał powiedzieć, bo jego mina wyrażała więcej niż tysiąc słów.
-Tak wiem, ale przeprosił za to. Przyznam ci, że zareagowałam tak samo.- zachichotałam cichutko. Było już po 22, a to znak, że zaraz tata wparuje mi do pokoju i każe zgasić światło, jak zwykle zresztą.
-Kochanie ja muszę już kończyć, pogadamy jutro.- posłałam mu buziaka i rozłączyłam się. Po cichu zakradłam się do łazienki i wzięłam kojący prysznic. Wytarłam moje ciało ręcznikiem i ubrałam piżamę w fioletowe kwiatki. Włosy związałam w niechlujnego koka i wróciłam do pokoju. Ze stolika zabrałam pamiętnik i opisałam całe dzisiejsze zajście. Na zakończenie dnia ziewnęłam głośno i położyłam głowę na poduszce po czym odpłynęłam do krainy Morfeusza.
Weszłam do Studia21 w doskonałym nastroju. Nie dość, że poranek był ciepły i słoneczny to na dodatek napisałam piosenkę na zakończenie roku. Stałam przy szafce i wyciągałam z niej różne papiery gdy podeszły do mnie moje przyjaciółki.
-Federico to twój kuzyn? Dlaczego nam nie powiedziałaś!- zapytała z wyrzutem Camila.
-Po pierwsze dopiero wczoraj się dowiedziałam, a po drugie skąd macie takie wiadomości?- popatrzyłam na nie pytającym wzrokiem. Te spojrzały po sobie i chórem wykrzyczały "León". No tak, mogłam się domyślić. Poplotkowałam z nimi jeszcze kilka dobrych minut i odeszły ode mnie kierując się w stronę Beto, który miał pomóc im z instrumentami. Z tego co widziałam to nauczyciel nie dawał sobie rady, bo z rąk leciały mu i talerze i bębny. Śmiałam się z całego zajścia dopóki ktoś nie zakrył mi oczu.
-Zgadnij kto to.- powiedział tajemniczy głos. Oczywiście wiedziałam do kogo należy, nie trudno było rozpoznać także po zapachu perfum.
-Czy to najprzystojniejszy, najzdolniejszy, najlepszy chłopak na świecie?- zapytałam.
-Wszystko się zgadza księżniczko. W takim razie jak mam na imię?
-Hmm, pomyślmy... Diego?- domyśliłam się, że w tym momencie zagotował się w środku, ale nie chciałam mu dać tej satysfakcji.
-Zgaduj dalej.
-Tomas? Maxi? Na serio kończą mi się pomysły...- zaśmiałam się w duchu.
-Wiesz co?- zapytał z udawanym smutkiem.
-No dobra, León.- odwróciłam się gwałtownie i cmoknęłam go w policzek.
-Nareszcie zgadłaś. Masz czas po szkole moja księżniczko? Zaplanowałem coś specjalnego.- uśmiechnął się szeroko na co odpowiedziałam tym samym.
-Dla ciebie zawsze mój ty książe.- wtuliłam się w niego, było mi tak dobrze. Niestety zadzwonił dzwonek i wszyscy musieli udać się do klas. Przedstawiłam Pablo moją piosenkę, która spodobała się jemu jak zarówno innym uczniom.
-Może spróbujecie ją teraz zagrać?- zaproponował nauczyciel. Przytaknęłam i zabrałam przyjaciół na scenę. Puściłam muzykę i zaczęłam śpiewać. Po chwili przyłączyli się inni.
On beat, on beat
On beat, on beat (x2)
Generación
ROCK AND ROLL
ropa multicolor
SUPERSTAR
creandose para
el mañana
Este lugar es especial
mucho voy a luchar
Todos veran,
el a escena
yo voy a BRILLAR
Si tu tambien
tu sientes asi...
Pierdel control
Muevete ON BEAT
ON BEAT -ON BEAT
somos genercion
ON BEAT - ON BEAT
vivo mi vida asi
ON BEAT - ON BEAT
somos genercion
ON BEAT - ON BEAT
oye mi corazón latir
Pierde el control
Muevete ON BEAT (...)
Po występie wszyscy zaczęli klaskać. No to jeden utwór mamy z głowy. Zeszliśmy ze sceny i uściskaliśmy się mocno. Nie ma to jak w przyjacielskim gronie. Federico także był pośród nas. Cała szkoła aż huczała od tej plotki że jesteśmy spokrewnieni. No i nagle przypomnieliśmy sobie o jednej ważnej rzeczy.
-Bal!- krzyknęliśmy chórkiem. Podbiegłam do nauczyciela.
-Pablo jak przygotowania do balu? Może w czymś pomóc? Mogę się zająć oprawą muzyczną, przygotować dekoracje, przekąski...- nawijałam, ale przerwał mi.
-Violetto dziękuję za zaangażowanie, ale wszystko jest już gotowe.- oznajmił na co odetchnęłam z ulgą. Bal już za cztery dni. Co ja założę? Za co się przebiorę? Spojrzałam na Leóna. Wiedziałam już, że ma jakiś pomysł. Może to i lepiej. Wróciłam do znajomych i po dzwonku udaliśmy się grupą do Resto na koktajle.
Ludmiła
-Droga Violetto? Nie, to zbyt oficjalne. Może po prostu Violu?- plątałam się w myślach. Chciałam przeprosić ją za moje idiotyczne zachowanie. Wiem, że robiłam źle szykanując i upokarzając ją, rozdzielając jej związek z Leónem. Teraz jest mi wstyd. Weszłam do Resto, ponieważ zauważyłam brązowe włosy dziewczyny i od razu ją rozpoznałam.
-Violetta!- krzyknęłam przy samym wejściu skupiając przy tym wzrok wszystkich na sobie. -Możemy porozmawiać?- zapytałam spokojniej. Dziewczyna przeprosiła wszystkich i podeszła do mnie powolnym krokiem. Była zdziwiona tym, że czegoś od niej chcę. Kiedy była już blisko mnie zaczęłam.
-Violetto na sam początek chciałabym cię serdecznie przeprosić za moje naganne zachowanie, byłam zołzą, wpatrzoną w siebie, głupią, kapryśną dziewuchą która nie widziała więcej niż czubek własnego nosa. Ja naprawdę nie chciałam zniszczyć ci życia, ani tym bardziej uprzykrzać, ale jakoś tak samo wyszło. Wiem, że to głupio brzmi ale wybacz mi proszę.- te słowa płynęły prosto z serca. Przy mówieniu ich poleciała mi jedna łza. Dziewczyna patrzyła tylko na mnie i nic nie mówiła. Za nią siedziała jakaś grupka, która wszystko słyszała i po cichu szydziła ze mnie. No tak. Zachciało mi się być gwiazdeczką, to teraz sobie pocierpię. Na co ja liczyłam? Że wpadnie mi w ramiona i powie, że wszystko będzie dobrze? Wybiegłam z Resto wylewając morze łez. Usiadłam na pobliskiej ławeczce i schowałam głowę w ręce.
-Ludmiła!- ktoś krzyknął moje imię. Nie odwróciłam się, nie miałam ochoty tego robić. Osoba usiadła obok mnie i dotknęła mojego kolana. Zdobyłam się na popatrzenie w bok. Po swojej prawej stronie zobaczyłam Violettę. Dlaczego za mną poszła? Przecież ja już nic nie znaczę, nie liczę już na jej przeprosiny, których i tak pewnie nie dostanę. Ona jednak z ciepłem powiedziała "Wybaczam" i przytuliła mnie.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Kochani! Na sam początek chciałabym powiedzieć, a raczej napisać że bardzo dziękuję za wszystkie komentarze, wejścia, obserwacje i oczywiście czytanie opowiadania. Już 96 osób "taknęło" na znak, że czyta mojego bloga, za co niezmiernie dziękuję ♥ "Czterdzieści rozdziałów minęło jak jeden dzień..." Dotrwałam właśnie tyle i dotrwam więcej, mam nadzieję, że wy też :) Starałam się, żeby wyszło dobrze i był długi, ale postarałam się tylko pod względem długości... Przepraszam, jeśli zawiodłam kogoś tym rozdziałem. Na 50 jubileuszowy chciałam przygotować coś specjalnego, ale nie wiem czy coś wymyślę. Tak samo nie wiem co zrobić na randkę Leonetty. Jeżeli macie jakieś pomysły piszcie je pod postem. Nie zanudzam, bo wyjdzie długa notka ( zresztą i tak już jest mega długa) i do zobaczenia.
Kocham, Caro <3
-Violetta!- krzyknęłam przy samym wejściu skupiając przy tym wzrok wszystkich na sobie. -Możemy porozmawiać?- zapytałam spokojniej. Dziewczyna przeprosiła wszystkich i podeszła do mnie powolnym krokiem. Była zdziwiona tym, że czegoś od niej chcę. Kiedy była już blisko mnie zaczęłam.
-Violetto na sam początek chciałabym cię serdecznie przeprosić za moje naganne zachowanie, byłam zołzą, wpatrzoną w siebie, głupią, kapryśną dziewuchą która nie widziała więcej niż czubek własnego nosa. Ja naprawdę nie chciałam zniszczyć ci życia, ani tym bardziej uprzykrzać, ale jakoś tak samo wyszło. Wiem, że to głupio brzmi ale wybacz mi proszę.- te słowa płynęły prosto z serca. Przy mówieniu ich poleciała mi jedna łza. Dziewczyna patrzyła tylko na mnie i nic nie mówiła. Za nią siedziała jakaś grupka, która wszystko słyszała i po cichu szydziła ze mnie. No tak. Zachciało mi się być gwiazdeczką, to teraz sobie pocierpię. Na co ja liczyłam? Że wpadnie mi w ramiona i powie, że wszystko będzie dobrze? Wybiegłam z Resto wylewając morze łez. Usiadłam na pobliskiej ławeczce i schowałam głowę w ręce.
-Ludmiła!- ktoś krzyknął moje imię. Nie odwróciłam się, nie miałam ochoty tego robić. Osoba usiadła obok mnie i dotknęła mojego kolana. Zdobyłam się na popatrzenie w bok. Po swojej prawej stronie zobaczyłam Violettę. Dlaczego za mną poszła? Przecież ja już nic nie znaczę, nie liczę już na jej przeprosiny, których i tak pewnie nie dostanę. Ona jednak z ciepłem powiedziała "Wybaczam" i przytuliła mnie.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Kochani! Na sam początek chciałabym powiedzieć, a raczej napisać że bardzo dziękuję za wszystkie komentarze, wejścia, obserwacje i oczywiście czytanie opowiadania. Już 96 osób "taknęło" na znak, że czyta mojego bloga, za co niezmiernie dziękuję ♥ "Czterdzieści rozdziałów minęło jak jeden dzień..." Dotrwałam właśnie tyle i dotrwam więcej, mam nadzieję, że wy też :) Starałam się, żeby wyszło dobrze i był długi, ale postarałam się tylko pod względem długości... Przepraszam, jeśli zawiodłam kogoś tym rozdziałem. Na 50 jubileuszowy chciałam przygotować coś specjalnego, ale nie wiem czy coś wymyślę. Tak samo nie wiem co zrobić na randkę Leonetty. Jeżeli macie jakieś pomysły piszcie je pod postem. Nie zanudzam, bo wyjdzie długa notka ( zresztą i tak już jest mega długa) i do zobaczenia.
Kocham, Caro <3
Boski!
OdpowiedzUsuńDziękuję za twój pełen miłych słów komentarz.
Kocham ciebie i twojego bloga.
Czekam niecierpliwie na kolejny rozdział. ;)
Jesteś niesamowita, masz tyle pomysłów i coraz bardziej mnie zaskakujesz. Obu tak dalej.
Buziaczki;*
Z.
Dziękuję za takie miłe słowa :)
UsuńŚwietny! Kocham twojego bloga bardzooooo.<3
OdpowiedzUsuńViolu, nie żartuj sobie z Leosia! On czeka na swoje imię, a Ty mu paplasz imiona głupków :c XD
OdpowiedzUsuńRozdział świetny <3
Zmiana Ludmiły... hm, fajnie to zrobiłaś : D Ja się głowię, jak to u siebie wszystko zrobić xd
Z niecierpliwością czekam na następny rozdział i życzę Ci kochana, byś dotrwała nawet do setki, a może jeszcze dalej!
- Twoja Sav ♥
Oj, dla takich czytelników jak ty to dotrwam nawet do 200 xD
UsuńCaro.