28.09.2013

ROZDZIAŁ 48

Angie:
      Pisnęłam z przerażenia. Odsunęłam się od Pabla i cicho krzyknęłam:
-Co ty do jasnej cholery wyprawiasz?! Wynoś się.- wskazałam mu drzwi. On zmrużył oczy i posłusznie wyszedł z pokoju. Położyłam się na łóżko, jednak po nieudolnych próbach zaśnięcia zeszłam na dół do kuchni czegoś się napić. Wchodząc wycofałam się, ponieważ zauważyłam Germana. Byłam blisko wyjścia, ale wykrzyczał moje imię.
-Angie!- uśmiechnęłam się sztucznie i weszłam do pomieszczenia unikając jednak jego wzroku.
 Wyjęłam z lodówki mleko i rozlałam wokół kubka.
-Ajć!- podeszłam po szmatkę, ale mężczyzna mnie wyprzedził i posprzątał za mnie. Wydawał się taki dziwnie spokojny, a jeszcze przed chwilą był wściekły.
-Sama bym sobie poradziła, w każdym bądź razie dziękuję.- wypiłam szklankę mleka i chciałam ją odnieść do zlewu, lecz German znowu mnie wyprzedził. Potem podszedł do mnie i złapał za ramiona.
-Angie, proszę cię daj nam szansę. Przecież możemy być szczęśliwi.- patrzył mi w oczy, a mnie zatkało. Nie miałam zielonego pojęcia co powiedzieć. Przybliżył się do mnie i powoli schylał się ku moim wargom. Był bardzo blisko, ale wyminęłam go.
-Dobranoc Germanie.- wyszłam z kuchni i popędziłam do swojego pokoju. Teraz mam już zagwarantowane, że tej nocy nie zmrużę oka.
Violetta:
      Wstałam dosyć wcześnie, bo o 6:30, a do Studia mam na 9:00. Nie mniej jednak byłam bardzo wyspana, pomimo tego, że w nocy słyszałam jak tata dosyć głośno rozmawia z moją ciocią. Chciałam się dowiedzieć co było spowodowane tą kłótnią, ale przecież nie będę się wypytywać o świcie. Przeciągnęłam się leniwie i podreptałam do szafy przygotować ciuchy na poranny jogging. Tak- w tym tygodniu podjęłam się wyzwania i codziennie rano biegam. Wyjęłam różową bokserkę i krótkie, czarne legginsy. W Buenos Aires słońce pieści nas swoim ciepłem, więc mogłam bez problemu tak się ubrać. Na paluszkach zeszłam do kuchni i wypiłam sok pomarańczowy oraz ze smakiem zjadłam tosta z dżemem wiśniowym. Założyłam na nogi sportowe buty i wyszłam z domu. 
Biegłam truchtem już z dziesięć minut i szczerze miałam dosyć. Przystanęłam na chwilkę i napiłam się wody mineralnej po czym stwierdziłam, że się nie poddam i ponownie ruszyłam przed siebie. Czułam delikatny wiaterek przeszywający moje ciało. Nie patrzyłam pod nogi i w pewnym momencie upadłam na ziemię. To znaczy tak jakby. Zobaczyłam, że jakiś chłopak podtrzymuje mnie za plecy i uśmiecha się do mnie. Powoli się zbliżał. Podniosłam się od razu i poprawiłam bluzkę.
-Dziękuję za pomoc.- powiedziałam i chwyciłam butelkę do ręki.
-Nie ma sprawy. Jestem Adrian.- wyjął rękę w moim kierunku więc podałam mu swoją i uśmiechnęłam się.
-Violetta. Jeszcze raz bardzo ci dziękuję, ale muszę już iść. Do zobaczenia!- pomachałam mu i pobiegłam przed siebie. Krzyczał coś, ale tego nie słyszałam.
      Wróciłam do domu przed ósmą więc weszłam do łazienki i wzięłam kojący prysznic. Przebrałam się w normalne ciuchy i spakowałam torebkę po czym zeszłam na dół i pożegnałam się z tatą.
-Pa.- cmoknęłam go w policzek, on jednak stał jak w amoku i nie ruszał się. Pomachałam mu ręką przed oczami.
-Coś nie tak?- zapytałam. On tylko mnie przytulił i poszedł do swojego gabinetu. Zdziwiło mnie jego zachowanie, a jednocześnie zmartwiło. Ktoś zadzwonił do drzwi więc poszłam je otworzyć. Przed nimi stał León.
-Witaj księżniczko.- pocałował mnie na przywitanie.
-Witaj mój książę.- zamknęłam drzwi i wtuliłam się w chłopaka. W piętnaście minut doszliśmy do Studia. W sali wszyscy już na nas czekali. No tak, zapomniałam. Są próby i od rana ćwiczymy piosenki, układy i takie tam inne. Szybko zajęliśmy miejsca i z zaciekawieniem słuchaliśmy tego, co mówili nam nauczyciele. Okazało się, że zostaliśmy podzieleni na pary i mamy przygotować choreografię do wybranej piosenki. Przydzielono mnie z Leónem, z czego bardzo się cieszę. Po grupowych zajęciach weszłam z moim chłopakiem do sali tanecznej i zajęłam pozycję.
-Gotowa?- zapytał. -No więc tak: pierwsza część układu idzie w ten sposób... raz, dwa, trzy, cztery, pięć, sześć siedem, osiem, raz, dwa...- liczył. Byłam zdumiona, że w tak krótkim czasie wymyślił coś tak świetnego.
-Genialne!- pochwaliłam go. -Teraz moja kolej. Raz, dwa, trzy...- pokazałam mu mój pomysł. 
-Tobie także nieźle poszło. Połączmy to razem i wyjdzie nam wspaniale.- ucałował mnie w policzek i zabraliśmy się do tańca. Szło nam naprawdę dobrze. W pewnym momencie się potknęłam, lądując w ramionach Leóna. 
-No no, prawie upadłaś. Masz szczęście, że cię uratowałem.- zaśmiał się, a ja w podzięce go pocałowałam.
-Dziękuję. To już dzisiaj drugi raz...- wypowiedziałam cicho, ale i tak to usłyszał.
-Co drugi raz dzisiaj?- zapytał. 
-Nic, nic. Ćwiczymy dalej?
-Może zróbmy sobie przerwę.- podszedł do drążka i wytarł się ręcznikiem. Ja napiłam się wody i wyszłam na chwilę z sali. Nie mogłam mu powiedzieć, że dziś rano jakiś obcy chłopak mnie złapał i próbował pocałować. W drodze do szafek spotkałam Ludmiłę.
-Ty nie na próbie?
-Byłam, ale Maxi jest nie do wytrzymania! Ciągle nawija o Naty. Szkoda, że nie mogę być z Tomasem.- zasmuciła się.
-Pewnie Lara też daje mu w kość.- zaśmiałam się, ale zauważyłam na ustach dziewczyny wymalowaną złość.
-Jak mi będzie próbowała go poderwać to nogi powyrywam!- krzyknęła.
-Opanuj emocje.- pogłaskałam ją po ramieniu. -Wracaj do sali, Maxi nie jest chyba aż tak wkurzający.- posłusznie wykonała moje polecenie, a ja zajęłam się szukaniem swojego telefonu w szafce.
León:
      Na próbie Violetta dziwnie się zachowywała. Jakby próbowała coś ukryć. Próbowałem wyciągnąć od niej jakieś informacje, ale nie odezwała się ani słowem na ten temat. No trudno, spróbuję kiedy indziej. Po lekcjach wróciłem do domu i czym prędzej zadzwoniłem do Francesci wybadać sprawę.
-Fran? Mógłbym się o coś ciebie spytać?
-No jasne. O co chodzi?- zapytała.
-Czy Viola nie zwierzała ci się dzisiaj przypadkiem z jakiegoś no nie wiem, problemu czy coś?
-Nie, a dlaczego pytasz?
-Rozumiem. Nie było sprawy, zapomnij o tym. Na razie!- rozłączyłem się. Czyli, że ona też nic nie wiedziała... Nie chciałem bawić się w jakiegoś szpiega, ale sprawa wyglądała lekko podejrzanie. Czy ona mi nie ufa? Postanowiłem osobiście się jej o to spytać więc poszedłem do niej do domu. Ponownie mi otworzyła.
-León, co ty tu robisz?- zapytała.
-Przyszedłem z tobą coś wyjaśnić.
-Chodź.- złapała mnie za rękę i zaprowadziła do swojego pokoju. Usiadłem obok niej na łóżku i spytałem.
-Ufasz mi?
-Tak, dlaczego pytasz o taką oczywistą rzecz?- zagestykulowała.
-W takim razie powiedz mi co się dzisiaj stało.
-Ja...
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Proszę, oto 48 rozdział. Taki sobie mi wyszedł, no ale cóż :( Gif zrobiłam ja :D Jutro nie dodam kolejnego, bo jadę do kuzynki na urodziny, najszybciej chyba w poniedziałek lub we wtorek, zobaczę jeszcze. Nie wiem co tutaj jeszcze napisać, może tyle że nie czytałam tego rozdziału całego i coś może być bez sensu. Ma tu być parę komentarzy, bo jak nie to sobie poczekacie na kolejny :D
Pozdrawiam, Caro <3   
Jaram się nadal Leonettą z 70 odcinka *U*





 

5 komentarzy:

  1. Świetny! Już nie mogę doczekać się następnego.
    Gif jest świetny, sama chciałbym je umieć robić, ale chyba nie jest mi to dane.;)
    Buziaki;*
    Z.

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialne <3
    Ale.. ale... kto to ten Adrian? XD Jeśli zaszkodzi w Leonetcie, to...
    : D
    Dawaj szybciutko następny, bo nie wytrzymam <:
    Dobra, rozumiem, brak czasu xd

    Sav.

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetnee. ♥
    Naprawdę podziwiam Cię i Twój wieli , a raczej ogromny talent.
    Piszesz niesamowicie Kochana. ; **
    Ja to Ci do pięt nawet nie dorastam z pisaniem. .. xDD
    Mimo to zapraszam serdecznie do mnie . :))
    http://story-of-leoneta.blogspot.com/
    Pozdrawiam.

    Jogobella.. < 33

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aha i lądujesz u mnie w zakładce ,, To co czytam "

      Usuń
    2. Ojej, dziękuję! :D
      Z przyjemnością zajrzę na twojego bloga ;)

      Usuń

Jeżeli przeczytałaś/przeczytałeś rozdział prosiłabym o Twoją opinię w komentarzu. One dają mi chęci pisania kolejnych opowieści dla Was!