15.12.2013

Rozdział 3: Niewidzialna

Pojmujesz, że ją kochasz,
 kiedy pozwolisz jej odejść
Zauważasz, że byłeś szczęśliwy
 tylko wtedy, gdy ogarnia cię smutek,
Nienawidzisz drogi tylko wtedy,
 kiedy tęsknisz za domem
Pojmujesz, że ją kochasz,
 kiedy pozwolisz jej odejść
I pozwalasz jej odejść.
Passenger - "Let Her Go" 


Sebastian
           Czasem wystarczy jeden ruch, by życie wywróciło się do góry nogami. Nie wszystko zawsze kończy się tak, jak chcemy. Pozwalamy innym odejść, choć nie mamy zamiaru nigdzie ich puszczać. Nagle czujemy pustkę w sercu po straconej osobie. Tylko, czy my tego chcieliśmy?
   Zatracałem się w jej pięknych, czekoladowych oczach. Rude loki rozwiewał wiatr szalejący na podwórku, dlatego wolnym ruchem ręki zgarnąłem pasma włosów za ucho i przybliżyłem się do dziewczyny. Dystans, jaki nas dzielił powoli się zmniejszał. Moja dłoń powędrowała na jej ramię. Widziałem te rozpalone poliki i iskierki w oczach, ale wszystko poszło nie tak, jak chciałem.
   Uciekła. Odsunęła się ode mnie i czym prędzej pobiegła przed siebie. Nieświadomie dałem jej odejść. Z moich ust nie zabrzmiało nawet zwykłe "zaczekaj". Nastała głucha cisza, której nie potrafiłem przerwać.
Kopnąłem kamyk leżący tuż obok nogi. Moje życie bez niej nie jest takie samo. To ona je ubarwia. Nie chciałem jej zranić, wręcz przeciwnie. Chciałem, by w moich ramionach poczuła się bezpieczna i kochana. Wiem, ile się nacierpiała i chcę położyć temu kres. Jednak kiedy próbuję coś zrobić w tym kierunku, ona mnie opuszcza. Boi się tego, że ją wykorzystam i zostawię samą jak palec.
   Wiatr zaczął wiać coraz mocniej. Pojedyncze krople deszczu rozbijały się o asfalt. Słońce skryło się za chmurami, a ja ciągle siedziałem tam na murku i wpatrywałem się w drzewo. Jego gałęzie uginały się pod wpływem wiatru, a liście szumiały bezustannie. Dlaczego pozwalam na to wszystko? Gdybym miał choć trochę rozumu nie zostawiłbym jej.
Podniosłem się z miejsca i powolnym krokiem ruszyłem do domu. Jutro spotkamy się znowu, w pracy. Oby dała mi szansę na rozmowę...
Camila
          Znowu to samo. Po raz kolejny dałam ponieść się emocjom i uciekłam od rzeczywistości. Takiej, która sprawia, że chcę żyć.
   Pomimo chęci i starań nic mi nie wychodzi. Zamykam się w sobie i odchodzę z podniesioną głową. Chciałabym choć raz poczuć, jak to jest być kimś ważnym dla kogoś. I kiedy już nadarza się taka okazja, ja jak zwykle wszystko psuję.
   Chodziłam po Buenos Aires dobre dwie godziny. Świeże powietrze mnie uspokajało. Chociaż nie było zbyt przyjemnie, a niebo zesłało nam na ziemię dość sporą dawkę deszczu, wcale mi to nie przeszkadzało. Ulica z minuty na minutę pustoszała coraz bardziej. Z oddali tylko od czasu do czasu słychać było warkot silnika. Wreszcie przysiadłam na krześle przy stoliku pobliskiej kawiarenki. Deszcz powoli ustawał, a zza chmur przedzierały się promienie słoneczne. Typowa, letnia pogoda. Palcami wybijałam o blat. Zastanawiałam się, co by było, gdyby teraz był przy mnie Sebastian. Co działoby się dalej, gdybym nie uciekła.
   Mój melancholijny stan przerwało chrząknięcie kogoś za plecami. Osłupiona powoli odwróciłam głowę w bok, by ujrzeć twarz tej osoby. Zobaczyłam niskiego staruszka z laską, który zakręcał na palcu swojego wąsa.
- Mógłbym się przysiąść? - spytał grzecznie. Skinęłam głową i odsunęłam mu krzesło obok. Mężczyzna zasiadł i oparł laskę o stolik, po czym zwrócił się do mnie.
- Ładną mamy dziś pogodę, prawda? - zagadnął. Spojrzałam w niebo, przecież jeszcze przed chwilą ledwo co przestało padać. - Powiedz dziewczyno, co cię trapi. Widać, że jesteś jakaś smutna. - posłał mi delikatny uśmiech. Bałam się mu powiedzieć prawdę. Nigdy nie zdarzyło mi się, żeby ktoś obcy mnie zaczepił i wypytywał o sprawy prywatne.
- Nie zrozumie pan. Ja sama siebie nie rozumiem. - spuściłam głowę w dół i przejechałam dłonią po ramieniu. Staruszek dotknął mojego kolana.
- Skoro nie chcesz mówić, nie będę zmuszał... Pamiętaj tylko, że nic nie dzieje się bez przyczyny. - zerknął na zegarek i podniósł się z miejsca. - Muszę już iść. Do widzenia. - zdjął kapelusz i zgiął się w pół.
- Dziękuję za radę... - odprowadziłam wzrokiem mężczyznę. Nie wiedziałam dlaczego, ale na pewno nie przez przypadek go spotkałam. To zdanie zostało mi w głowie, i było stuprocentowo prawdziwe. Nic nie dzieje się bez przyczyny.
   Późnym wieczorem wróciłam do domu. Mama już spała, więc nie chciałam jej budzić. Zmęczona padłam na łóżko świadoma, że za parę godzin muszę wstać do pracy, a potem iść do Studio.
   Rankiem powitało mnie słońce przedostające się przez żaluzje. Otworzyłam okno i wpuściłam trochę powietrza do środka. Wzięłam odświeżający prysznic i założyłam błękitną sukienkę. Z łazienki pokierowałam się od razu do kuchni, gdzie przygotowałam sobie śniadanie w postaci płatków na mleku. Dla rodzicielki zrobiłam kawę oraz chrupkie pieczywo. Zaniosłam jej to do pokoju i ucałowałam w czoło. Jeszcze spała, więc nie miałam zamiaru jej budzić. Była godzina siódma, a za kwadrans miałam rozpocząć pracę. Zgarnęłam z wieszaka torebkę, po czym wyszłam z domu i ruszyłam do kawiarni.
   Powitał mnie z obojętną miną. Nie chciałam spoglądać w jego stronę, tym bardziej, że nie miałam pojęcia, co powiedzieć. Cisza wręcz rozsadzała pomieszczenie. Od żadnego z nas nie zabrzmiało głupie "cześć". Każdy zajął się swoją robotą. Wzięłam do ręki fartuszek. Pięć minut później otworzyliśmy kawiarnię bez żadnego słowa. Klientów zazwyczaj o tej godzinie było mało, dlatego też bar pustoszał.
- Camila, możemy porozmawiać? - odezwał się pierwszy. Po moim ciele przeszły ciarki. Tak bardzo nie chciałam rozpoczynać tej rozmowy.
- Nie mamy o czym. - mój głos zadrżał. Chłopak odstawił talerzyki i podszedł do mnie. Niepewnie położył rękę na mojej dłoni.
- Jesteś w błędzie. Wiesz doskonale. Dlaczego wczoraj uciekłaś? - spytał.
- Ty to wszystko chciałbyś wiedzieć. - rzekłam oschle i wyjęłam rękę spod jego. Obróciłam się w drugą stronę i miałam zamiar odejść, ale poczułam dłonie na moich biodrach. Delikatnie mnie do siebie przyciągnął i musnął wargami policzek. Spłynęła po nim gorzka łza.
   Wspomnienia wróciły. Nie chciałam tego, to za bardzo bolało.
Violetta
          Nie jestem rannym ptaszkiem, aczkolwiek dzisiejszego dnia musiałam zbudzić się nieco wcześniej. Szatański sprzęt zadzwonił o godzinie siódmej, grając dobrze znaną mi melodię piosenki Ellie Goulding. Wyłączyłam to draństwo i leniwie przetarłam zmęczone jeszcze oczy, po czym zarzuciłam na siebie szlafrok i zeszłam na dół, zapominając kompletnie o włożeniu na nogi kapci. Bose stopy dotykały zimnej podłogi, ale wcale mi to nie przeszkadzało. Z kuchni dochodziły aromatyczne zapachy śniadania. Zajrzałam tam i zobaczyłam ojca smażącego naleśniki. Bardzo dobrze mu szło, nie widziałam jeszcze nigdy, żeby sam coś gotował.
   Rozejrzałam się po domu. Był zbyt duży, jak na naszą dwójkę. Ściany na razie pustoszały, ale z tego co wiem, to dzisiaj wieczorem mamy zrobić tu generalne porządki. Parę obrazów by nie zaszkodziło.
Tata zawołał mnie do stołu na śniadanie. Usiadłam na krześle i złapałam w dłonie sztućce, po czym zaczęłam konsumować jedzenie. W tym samym czasie sprzątnął bałagan, który zrobił przy gotowaniu. Niedbale rzucił coś na blat. Wzięłam do ręki kartkę, a dokładniej broszurę szkoły.
- Co to jest? - spytałam, spoglądając znad ulotki.
- To, co widzisz. Nie wydaje ci się, że powinnaś zapisać się do jakiejś szkoły? Z resztą, nie jest ona jedyna. Tutaj masz więcej. - z torby wyjął tysiące broszur mówiących o zapisach do szkół. Złapałam się za głowę. Mam wybierać pomiędzy tymi placówkami...
   Zabrałam je wszystkie do salonu i rzuciłam na sofę. Przeczytałam każdą po kolei, ale do tej pory żadna mi się nie spodobała. Wszędzie te same, standardowe wymagania. Aż wreszcie została ostatnia. Bałam się, że ona również nie przypadnie mi do gustu. I tutaj się myliłam.
   Studio 21. Prestiżowa szkoła muzyczna. To coś, o czym skrycie marzyłam od dawna. Móc kształcić się tak, jak moja mama. Czułam, że nie przez przypadek dostałam możliwość uczęszczania do tej szkoły. Wzięłam broszurę i poszłam do ojca.
- Tato, wybrałam. - wręczyłam mu ją do ręki. On tylko na nią spojrzał i wyrzucił za siebie.
- Możesz tylko pomarzyć. - rzekł. Spuściłam głowę.
- Podaj mi chociaż jeden powód, dla którego nie zapiszesz mnie do tej szkoły.
- Masz się uczyć w normalnej szkole. Wybij sobie z głowy pomysł z chodzeniem do placówki muzycznej. - jego mina była poważna. Ja jednak nie dawałam za wygraną.
- Tato, zawsze miałam dobre oceny. Nie mam problemu z żadnym przedmiotem. Teraz pozwól mi pójść w ślady mamy. - mówiłam z takim przekonaniem, że w końcu zmiękł.
- Dobrze. Tylko nie chcę słyszeć, że masz z czymś problemy, bo nie powiem "a nie mówiłem". Z tego co przeczytałem, zapisy trwają do jutra. Lepiej zapisz się teraz. Uciekaj, zanim się rozmyślę. - ucałował mnie w czoło i wypchnął z gabinetu. W świetnym humorze przebrałam się i czym prędzej wyszłam z domu.
   W sumie, nie wiedziałam, czego się spodziewać. Chyba zbyt szybko podjęłam decyzję. Przecież wiedziałam, że wstydzę się śpiewać przed publicznością, ale jak zwykle zrobiłam na przekór. W końcu kiedyś trzeba się przełamać, prawda? Rozmyślając tak nad tym nie zauważyłam nawet, w jaką uliczkę weszłam. W ostatniej chwili zauważyłam, że w moją stronę jadą deskorolkowcy. Przestraszyłam się i zamiast uciekać stałam na środku chodnika jak wryta. Moje oczy zrobiły się wielkie.
   Poczułam tylko mocne popchnięcie w bok. Myślałam, że jeden z chłopaków mnie potrącił, ale obracając się ujrzałam... Leóna.
- Wszystko w porządku? Mogło ci się coś stać! - krzyknął trochę poddenerwowany, ale po chwili się uspokoił. - Przepraszam... Trochę mnie poniosło.
- Nic się nie stało. - uśmiechnęłam się. - Odbiegając od tematu, wiesz może, gdzie znajduje się szkoła muzyczna Studio 21? - spytałam, na co on się zaśmiał. - Coś nie tak?
- Mogę cię tam zaprowadzić. - mrugnął do mnie. Pokiwałam głową i ruszyliśmy w drogę. Oczywiście León prowadził.
   - A więc mówisz, że mieszkasz w Buenos Aires od dwóch dni? - zagadał. Przytaknęłam.
- Tak, to prawda. Nie znam okolicy, ani nikogo stąd.
- Mnie już znasz. - zaśmiał się. Po chwili przystanęliśmy. - To tutaj. - wskazał na budynek przede mną.
Szkoła była wielka. Przed nią mnóstwo nastolatków tańczyło do muzyki płynącej z głośników. Niepewnie weszłam do środka. Ściany pomalowane były w różnokolorowe figury geometryczne, trójkąty, kwadraty; prawie każda sala miała szklane okna, dzięki czemu mogłam zobaczyć, co aktualnie robią uczniowie. Byłam zachwycona tym miejscem. Zapomniałam o wszystkim. Wiedziałam, że pierwsze co muszę zrobić, to się zgłosić na przesłuchanie.
- Violetto, zaraz wracam. - powiedział nerwowo, spoglądając do tyłu. Zdziwiło mnie jego zachowanie, aczkolwiek nic nie powiedziałam. Odnalazłam pokój nauczycielski i delikatnie zapukałam. Starszy pan otworzył mi drzwi i wpuścił do środka.
-Dzień dobry, ja przyszłam się zgłosić na przesłuchania. Można? - posłałam mu ciepły uśmiech.
- Maria? - spytał z niedowierzaniem.
- Przepraszam, co? Jestem Violetta. Violetta Castillo. - przedstawiłam się. Antonio, bo tak miał na imię mężczyzna, podał mi kartę zgłoszeniową i długopis.
- Wybacz za pomyłkę, Violetto. Jeżeli już tutaj jesteś, możesz na miejscu wypełnić potrzebne papiery. - usiadłam na krześle i wypełniłam kartę.
- Proszę. - wręczyłam mu ją po chwili. Antonio zaśmiał się i podał mi rękę.
- Przesłuchania zaczynają się od jutra. Liczymy, że przyjdziesz i pokażesz, na co cię stać. W takim razie do zobaczenia, Violetto. - pożegnał się ze mną. Wyszłam z pokoju i zabrałam się za poszukiwania Leóna. Niestety go nie odnalazłam. Nie mam pojęcia, gdzie poszedł. W tym wypadku musiałam wrócić sama do domu. Chyba jakoś trafię... W razie czego zadzwonię do taty.
   W drodze cały czas myślałam o szkole. Nie mogłam się doczekać, aż zacznę tam chodzić, o ile w ogóle zdam egzaminy wstępne. Nie zdawałam sobie jednak sprawy, ile ona zmieni w moim życiu...

Maxi
          Kiedy wydaje się, że mamy wszystko, osiągnęliśmy swój cel, to nagle znika i nic nam nie zostaje. Wiara i nadzieja idą w zapomnienie. Co zrobić, gdy ktoś ci bliski nie zwraca uwagi na twoją osobę i nie wykazuje żadnego chociażby zainteresowania? Po co nam uczucia, skoro nie możemy ich wykorzystać i nie potrafimy obdarować nimi właściwej osoby?
   Po raz kolejny minąłem ją w korytarzu Studio. Znowu posłałem jej ten sam, wzrok mówiący "chodź do mnie, tak bardzo cię potrzebuję", a ona jak zwykle to zignorowała. Straciłem resztki nadziei, że wreszcie nadejdzie ten dzień, w którym podejdzie do mnie i powie, że mnie potrzebuje. Mogłaby to być chociażby drobnostka, bylebym mógł poczuć, że jestem dla niej ważny, że coś znaczę.
   Zajrzałem do szatni, by móc zabrać swoje partytury na zajęcia z Angie. Otworzyłem swoją szafkę i wyjąłem z niej dwie teczki z nutami. Zamykając ją ujrzałem twarz Natalii. Z twarzy można było wyczytać, że jest przygnębiona. Postanowiłem po raz kolejny spróbować.
- Co się stało? - dziewczyna obróciła głowę w moją stronę i założyła włosy za ucho.
- Kompletnie nic. - odpowiedziała z obojętnością.
- Na pewno? - spytałem po raz kolejny.
- Maxi, nic mi nie jest. Chciałbyś dodać coś jeszcze? Trochę mi śpieszno. - wyjęła z szafki telefon, po czym trzasnęła drzwiczkami. To we mnie uderzyło mocniej, niż się zdawało.
- Ja... - wymamrotałem, nie dokańczając.
- Co ty? - powiedziała tak chłodno, że aż poczułem ukłucie w sercu.
   Powiedziałem jedno, jedyne słowo, którego później gorzko żałowałem.
- Ranisz.
Ludmiła
          Kolejna, nieprzespana noc. Miałam dosyć dosłownie wszystkiego. Oczy mi się zamykały, ale dzielnie walczyłam z tym na lekcjach. Nawet Angie zauważyła, że dziś jestem zbyt spokojna, jak na siebie. Ja miałam po prostu gorszy dzień. Drażnił mnie nawet najcichszy dźwięk. Wydawało mi się, że zaraz wybuchnę. Na dodatek po raz kolejny Pan Wkurzający musiał wtrącić swoje trzy grosze. A co w tym wszystkim było najgorsze? To, że pomimo mojej chęci odpyskowania mu, nie mogłam. Nie potrafiłam.
   W przerwie na lunch, zaszyłam się w jednej z sal. Stanęłam przy keyboardzie i zagrałam jedną z moich ulubionych piosenek, czyli "Destinada A Brillar".

 Quién le pone límite al deseo
cuando se quiere triumfar?
No importa nada
Lo que quiero es cantar y bailar

La diferencia esta aquí
dentro en mi circuito mental
Soy una estrella destinada a brillar

Śpiewanie przerwała mi osoba stojąca przy drzwiach. Federico zaklaskał i wszedł do środka.
- Mówił ci ktoś kiedyś, że masz nieziemski głos? - spytał. Nie wiedziałam, czy to było ironicznie, czy też naprawdę. 
- A tobie ktoś kiedyś mówił, że pojawiasz się wtedy, kiedy nie trzeba? - odpowiedziałam z sarkazmem. Spojrzał mi prosto w oczy. Chciał coś powiedzieć, ale w ostatniej chwili się wycofał. Jego wzrok wyrażał więcej, niż mogłoby się wydawać. - Nic nie powiesz? - zdziwiłam się. - Aż tak cię zatkało? I dobrze, mógłbyś się w ogóle nie odzywać. - Federico podszedł do mnie bliżej i wyjął ręce z kieszeni.
- Wybacz, że pojawiłem się w twoim życiu. Teraz pozwól, że zniknę z niego na zawsze. - złożył na moim bladym poliku pocałunek, po czym ostatni raz ukradkiem zerknął w moją stronę i odszedł bez słowa. 
   Na myśl nasunęło mi się jedno pytanie. Czy właśnie tego chciałam? Odpowiedź była prosta.
   Nie. 


Zabijcie mnie, tydzień nie było rozdziału. Po prostu nie miałam czasu, dzisiaj dokończyłam, a Parta na bloga to już w ogóle nie mogę napisać. Na szczęście za tydzień wolne, wszystko nadrobię. 
Jeszcze przychodzę do Was z takim czymś, że się nawet pozwólcie, nie wypowiem. 
W kolejnych rozdziałach więcej Francesci i innych. Postaram się o dłuższe perspektywy Ludmiły i Federica. 
Caro xx

17 komentarzy:

  1. Dobra.
    Naxi <333333 Kurde, kocham ich! "Ranisz..." No nie mogę. Czekam na rozwinięcie ich wątku xD
    Fedemiłka <3333 Dobra. Fede nie odchoooodź! No wiesz co, Luuu samą zostawiać, niee! A ty się Lu ogarnij i przyznaj się, że czujesz coś do Pana Wkurzającego! :) :)
    A ty Caro, nigdy nie pisz, że rozdział jest beznadziejny! Kurde, ty zawsze piszesz cudowne rozdziały i wiesz o tym dobrze :)
    I nie śpiesz się z pisaniem. Pisz na spokojnie, my bedziemy czekać xD
    Szkoła mnie dobija...
    Kocham i czekam na kolejny rozdział <333333

    OdpowiedzUsuń
  2. Super,
    Zapraszam na mojego bloga o leonettcie
    leonetta-miloscodpierwszegowejrzenia.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Matko, cud, miód i malina ♥ a ja kocham maliny ^^
    Wszystko było niesamowite i czytało mi się tak płynnie. Masakra, to było tak wspaniałe.
    Najbardziej zaintrygował mnie wątek Semi. Tak wspaniale opisałaś uczucia obojgu. To jak siebie traktują. To co o sobie myślą. To tak mi się podobało.
    Z pewnością wiesz, iż to jest niesamowite, ale jeszcze raz to powiem.
    To jest INCREDIBLE! ^^
    Hania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. + oczywiście mam sklerozę i zapomniałam dodać:
      Fedemila ♥ ona u Cb zawsze jest taka wspaniała ♡
      +zapraszam do mnie ;)
      por-que-soy-asi.blogspot.com

      Usuń
  4. Cześć! Przepraszam, że dzisiaj jestem wyjątkowo późno, ale byłam czymś niesamowicie zajęta. Mam nadzieję, że się nie gniewasz.

    Wiele razy już ci pisałam, że uwielbiam twój styl pisania. Gdy teraz to napiszę, to coś zmieni? Otóż nie. Masz niesamowity talent i nikt nie wmówi mi, że tak nie jest.

    Mam nadzieję, że wyrazisz szczerą opinię o moim rozdziale:
    violetta-and-her-world.blogspot.com

    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Piękny rozdział, czekam na rozwinięcie wątku Naxi, bo to moja ulubiona para. Nie pisz, że rozdziały ci się nie podobają bo wszystkie są wspaniałe, masz dar do pisania>

    OdpowiedzUsuń
  6. świetny rozdział <3
    nie mów, że jest inaczej, bo nie jest...
    czekam na next :-)
    pozdrawiam i zyczę weny...
    //Nati

    OdpowiedzUsuń
  7. Genialny rozdzial <3
    Femila <3 Naxi <3
    Czekam na nastepny <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Czy ja mam cię udusić ?
    Tak, wiem ... Ładne zaczęcie komka. Teraz pewnie dziwisz się dlaczego, hę ?
    FEMIŁA !!! To o nią chodzi ! Fede, nie znikasz z życia Lu, nie ma mowy, nie pozwalam !
    Lu... zadziorna xD
    Viola dołącza do studia, OH YEAH !
    Powiadasz, że więcej Fran ? BOSKO !
    Także, ten... tego CZEKAM NA NEXT !
    Tylko proszę więcej Femiły, Leonetty albo samego Leona, Fran i Lary xD
    Rozdział cudny
    Kocham cię <3
    Ally <33

    OdpowiedzUsuń
  9. Cudny c:
    Miło poczytać takie arcydzieło. ^^
    Leonetta i Fedemiła ♥
    Kocham te dwie pary. ;*
    A w twoim wykonaniu ubóstwiam jeszcze Naxi. <3
    Wpadniesz do mnie? Proszę ;/
    http://zuroourownword.blogspot.com
    Am ♥

    OdpowiedzUsuń
  10. Śmiało - zatłucz mnie. Jako ostatnia komentuję. Mam cztery dni opóźnienia... wybacz.
    Co mogę rzec o rozdziale? Jest fantastyczny. Wiem, zawsze to mówię, ale zrozum: taka jest prawda. Posiadasz niesamowity styl pisania oraz masz świetne pomysły.
    Biedny Sebastian. On tylko chce, by Camila poczuła się przy nim lepiej, dobrze, bezpiecznie. Przecież nie miał zamiaru jej zranić, czy coś podobnego. Nigdy nie miał takiego zamiaru. W końcu to ona ubarwiała jego życie.
    I Camila.
    Przepraszam, muszę przerwać i napisać - właśnie z playera leci Let Me Go ♥ Wybacz, ale wiesz, jak ja się tym jaram...
    Hm. Do panienki Torres dosiadł się jakiś staruszek. Zastanawiam się, kim on jest. "Nic nie dzieje się bez przyczyny" - to prawda. Teraz tak dopowiem, by było ładnie, że nie bez przyczyny Cię spotkałam. ♥ ^-^ To było nasze przeznaczenie <3
    Wiesz, co Ci powiem? Semi w Twoim wykonaniu jest przepiękne. Pragnę, by byli razem, ale jeszcze zrobisz mi na złość i będzie bam... Cares? xd Co prawda chwilowo nic takiego o nich nie było, ale zawsze wszystko może się zmienić : 3
    Tak! Vilu zapisuje się do Studia 21. Będzie chodziła do szkoły z megasuper Leosiem, który swoją drogą obchodzi dziś urodzinki *.* (w sensie Koń, nie León xD)
    Hm, skarbie, co planujesz na 5-miesięcznicę? : ) Ah, no przecież, mam jeszcze One Shota do dokończenia!
    O Jezu, zaczęłam gadać od rzeczy XD
    Leoś i Viola, Viola i Leoś. Toż to para idealna! Słonko, wiem, że tego nie zrobisz, ale i tak poproszę: mogliby już niedługo zostać parą? : D Dobra, wiem, dopiero co się poznali (co ja gadam, oni znają się od dziecka xD). Jestem nienormalna. Jeszcze na początku komentarza byłam w miarę spokojna, ale teraz szaleję. Si es por amor... Lols XD
    "Ranisz" - jeju. Tak mi szkoda Maxiego. On tak ją kocha. A ona? Ona go ignoruje. Jest dla niego oschła. On chce jej pomóc, a ona dalej ma to gdzieś...
    Fede... nie odchodź z jej życia... niby będziecie się widywać na zajęciach, ale dla mnie to za mało... proszę... Fedzio...
    Lu... skoro nie chciałaś, by tak się stało, po co do licha ciężkiego tak się zachowałaś? Wiesz: najpierw myśl, potem rób. Zapamiętaj to sobie.
    Mi się wydaje, czy ten komentarz jest strasznie długi? Hm, długi pewnie jest, ale czy tak strasznie?
    Karolina, piszesz, że Twoje rozdziały są okropne. A ja Ci powtórzę: nie są. Wybij sobie z głowy tą bzdurę, że Ci nie wychodzą! Bo wychodzą, fantastycznie. Zrozum to. Jesteś jedną z najlepszych bloggerek, a bynajmniej dla mnie. Dla mnie zawsze będziesz the best ♥

    - Sav.

    OdpowiedzUsuń
  11. Nowa historia w Twoim wykonaniu = Najlepsze opowiadanie ever. !
    Bożee jak ja kocham czytać Twoje arcydzieła. ! ; *
    Błagam podziel się talentem. ! *.*
    Ja przy Tobie normalnie wymiękam.:D
    Powiedz mi skąd masz taki potencjał i tyle fantastycznych pomysłów na rozdziały. !
    Jak Ty to robisz dziewczynoo. !? ^.^
    Mam nadzieję, że jeszcze długo będziesz pisać Skarbiee. ; *
    Nigdy nie dorównam Tobie, tak wspaniałej dziewczynie, która pisze tak niesamowicie. :3
    Zapraszam do mnie. ♥

    Pozdrawiam,
    Jogobell. < 3

    OdpowiedzUsuń
  12. Marta jak zwykle na szarym końcu, ach, głupia ja.
    Czytam, czytałam i będę czytać, bo warto.
    Przepraszam za bark komentarzy z mojej strony, brak czasu.
    W święta nadrobię, obiecuje!

    Co ja mogę Ci napisać? Kochana na początku, dziękuje za komentowanie mojego bloga, wspaniała jesteś. Wiesz?
    Twój styl, uczucia, historia, wszystko jest idealne, musisz o tym wiedzieć. Mozna się zakochać! Ups, już się zakochałam.
    "- Ranisz." boże, to takie prawdziwe? Miłość rani, a jeśli chodzi o naxi to ja umieram. To tyle.
    Kochanie, kocham cie! Marcia.

    OdpowiedzUsuń
  13. Fantastyczny
    fedemila

    OdpowiedzUsuń

Jeżeli przeczytałaś/przeczytałeś rozdział prosiłabym o Twoją opinię w komentarzu. One dają mi chęci pisania kolejnych opowieści dla Was!