9.12.2013

Rozdział 2: Coraz bliżej siebie

"Czuję, że unoszę się i widzę,
że chcę cię zobaczyć
i lada moment może się zdarzyć
czuje, że eksploduję i widzę,
że zaczyna boleć
Zostaję patrząc no twoje letnie zdjęcie
Letnie"
Violetta - "Tu foto de verano"


Ludmiła
          Codzienny pośpiech potrafi doprowadzić do tego, że wreszcie możemy się we wszystkim pogubić. Nawet najmniejsze potknięcie niesie za sobą falę problemów. Nagły ich natłok burzy wszystko, co dotychczas zbudowaliśmy.
   Chociaż uważam siebie za wielką gwiazdę, nie lubię opowiadać o sobie. Wydaje mi się, że każdy zna moją historię. Do pewnego czasu mogłam ją opowiadać bez końca, ale teraz czuję, że nie ma sensu. Gdzieś w jej trakcie popełniłam błąd, ale nadal nie wiem jaki.
   Rozmowa z Natalią trwała już od pół godziny. W sumie nie można tego nazwać rozmową, prędzej monologiem. Czuję, że mówię do ściany.
- Natalia! - krzyknęłam, potrząsając jej ramieniem. Dziewczyna natychmiastowo podniosła głowę do góry i wykrzywiła usta w uśmiechu.
- Tak, Ludmi? - spytała, przeczesując palcami kosmyki włosów.
- W ogóle mnie nie słuchasz.
- Nieprawda, ciągle cię słuchałam. - zaprzeczyła. Podparłam ręce pod boki i uniosłam brew do góry.
- W takim razie o czym mówiłam? - Naty wyprostowała się i zaśmiała pod nosem.
- Nawijałaś coś o Federico, jaki to on jest mega wkurzający i w ogóle... - zaczęła mnie naśladować. Przecież ja tak nie machałam rękami, ani nie robiłam głupich min.
- Bez przesady. Od tego mówienia zaschło mi w gardle, przynieś mi wodę. - rozkazałam. Dziewczyna kiwnęła głową i wstała z miejsca, po czym pobiegła przed siebie. - Tylko zimną, pamiętaj! - krzyknęłam za nią.
   Zbliżała się pora obiadowa i miałam wracać do domu, ale przypomniałam sobie, że w szkolnej szafce zostawiłam komórkę. Wróciłam się więc do Studia. Nie miałam zbyt dużo czasu, dlatego też zaczęłam biec. Przez przypadek z kimś się zderzyłam, niefortunnie wpadając w małą kałużę. Przeklęłam osobę, która mi to zrobiła, zanim jeszcze ujrzałam jej twarz. Podniosłam głowę do góry i ujrzałam... rozbawionego Federica.
- Podaj mi rękę, idioto, a nie się gapisz! - wrzasnęłam tak głośno, że zapewne pół miasta mnie usłyszało. Chłopak wyciągnął dłoń i podniósł mnie. Zacisnęłam pięści i spojrzałam na niego złowrogo. -Dziękuję bardzo Szanownemu Panu za ubrudzenie moich ulubionych spodni. A teraz błagam cię, zejdź mi z oczu jak najszybciej. - warknęłam. Chłopak mrugnął tylko do mnie i wkładając ręce do kieszeni odszedł. Podniosłam torebkę z ziemi i zakrywając tył ciała wróciłam do domu. W furii cisnęłam nią w kąt pokoju i wyjęłam z szafy coś na przebranie. Z wielkim żalem białe spodenki wylądowały w koszu na śmieci.
- Kiedyś pożałujesz, Pasquarelli. - mruknęłam pod nosem. Odkąd zjawił się u nas w szkole, a dokładniej
dwa tygodnie temu w celu wymiany uczniowskiej, są z nim same problemy, a przynajmniej ja mam. W sumie to nawet Pablo nie był taki zły... Wolałabym, żeby Federico został we Włoszech i nigdy nie pojawił się w moim życiu. Przez niego ciągle wpadam w jakieś tarapaty. Fede to, Fede tamto... Na samą myśl o tym imieniu włącza mi się odruch wymiotny.
- Lu, chciałabyś może ciasteczka z lukrem na podwieczorek? Wiem, że je uwielbiasz. - z kuchni dochodził głos mojej niani, Elsy. Nie jestem jednak małą dziewczynką, by mieć nianię, bardziej preferuję nazwę gosposia. Zajrzałam do pomieszczenia, z którego wydobywał się aromatyczny zapach świeżo zmielonej kawy oraz zupy pomidorowej na obiad. Zamknęłam oczy i wciągnęłam nosem powietrze. Przypomniało mi się moje dzieciństwo. Moja mama często gotowała pomidorową... Niestety teraz nie ma na nic czasu. Wykształcona kobieta, ma bardzo dobrze płatną pracę, prawie ciągle siedzi w biurze i nie poświęca chociażby chwili dla rodziny. Od wielu lat nie pamiętam dnia, żebyśmy obie usiadły na sofie i porozmawiały jak matka z córką. Ojciec natomiast pracuje za granicą, widujemy się tylko na święta w celu złożenia sobie życzeń i dania prezentów, a potem znowu wylatuje do Anglii. Bardzo mi ich brakuje.
- Z wielką chęcią. Mogłabym jeszcze poprosić kakao? - posłałam kobiecie promienny uśmiech udając, że nic się nie stało. Ta tylko kiwnęła twierdząco głową i zabrała się za przygotowywanie jedzenia.
   Czuję, że jestem zupełnie inną osobą. Z tej złej nagle staję się uczuciowa, wrażliwa i empatyczna. Szkoda tylko, że tak rzadko...
Naty
          Kara z Maxim to najgorsze, co mogło mnie spotkać w życiu. Nie dość, że spędzę dwie dodatkowe godziny z tym hipopotamem raperem, to jeszcze muszę go oglądać na oczy. Nie interesuje mnie to, że niedawno zachowywaliśmy się jak dwójka dobrych przyjaciół. Co było, minęło. Nie lubię go. A może tylko tak mi się wydaje? Bez względu na to, Ludmile na pewno by się to nie spodobało.
   Punktualnie o szesnastej zjawiłam się w sali tanecznej. Z głośników wydobywała się głośna muzyka. Kątem oka dostrzegłam chłopaka stojącego w kącie sali. Rozciągał się przed próbą. Odwracając wzrok weszłam do środka i odłożyłam swoją torbę na parapet, po czym przełączyłam piosenkę na coś szybszego i stanęłam naprzeciwko lustra.
- Naty, a co z rozgrzewką? - spytał Maxi, powolnym krokiem zbliżając się do mnie.
- Wcale nie jest mi potrzebna. - odparłam i zaczęłam wykonywać układ ułożony przez Gregoria. Pierwsza część wyszła świetnie, aż wreszcie przyszedł moment na jeden z trudniejszych kroków. Za każdym razem coś szło nie tak. Teraz również los nie był łaskawy. Źle postawiłam nogę. Przez to zachwiałam się i nie pomogło nawet machanie rękami na boki. Miałam świadomość, że po raz kolejny poczuję chłód zimnej posadzki i mocny ból głowy. Wiadomo jednak, że się bałam, co poskutkowało głośnym piśnięciem. Nie poczułam jednak ani grama bólu.
   Silne ręce delikatnie mnie podtrzymywały. Osoba podniosła mnie i złapała w pasie tak, bym nic sobie nie zrobiła. Ze strachu zamknęłam oczy, ale wiedząc już, że nie leżę plackiem na podłodze otworzyłam je, by ujrzeć twarz wybawiciela. A dokładniej Maxiego. Przecież tylko on był w sali. Stał niebezpiecznie blisko mnie. Nasze czoła prawie się stykały. W pierwszej chwili miałam ochotę na niego nawrzeszczeć, ale patrząc w jego oczy od razu zapomniałam o wszystkim. Biła z nich taka czułość, że wręcz nie mogłam się oderwać. Oddechy stały się nierównomierne, a serca zabiły szybciej. Nie miałam pojęcia, co się ze mną dzieje. Nigdy się tak nie czułam.
   Tę chwilę przerwał nam Gregorio, który z hukiem wbiegając do sali rzucił swoją piłeczką tak zamaszyście, że oprócz wyłączenia muzyki przekrzywił sprzęt.
- To ma być kara, a nie okazja do plotkowania! Na randki umawiajcie się poza terenem szkoły, zrozumiano?! - posłał morderczy wzrok. Odsunęłam się metr od chłopaka i odwróciłam głowę w bok, by nie ujrzał moich czerwonych polików.
- Pan myśli, że my...? Nie, co za śmieszny żart! - zdołałam wybąkać. Było mi strasznie głupio, ale sama nie wiem czemu. Maxi również się zmieszał. Przez resztę czasu żadne z nas nie odważyło się chociażby spojrzeć na siebie, a co dopiero porozmawiać. Nauczyciel wreszcie puścił nas wolno mówiąc, żebyśmy bardziej uważali na lekcjach.
   Zabrałam torbę i wyszłam z sali kierując się do głównych drzwi Studio. Miałam zamiar wrócić do domu i rzucić się na łóżko, ponieważ Gregorio dał nam niezły wycisk, ale Maxi pokrzyżował mi plany.
- Może cię odprowadzić? - zaproponował zjawiając się tuż przede mną. Stanęłam i poprawiłam ramię torebki.
- Nie trzeba, trafię sama do domu. - odparłam i ruszyłam dalej. Chłopak nie dawał za wygraną.
- A może jednak się zgodzisz?
- A może jednak nie. Maxi, nie zawracaj mi głowy. Muszę iść, cześć. - rzuciłam oschle i uciekłam od niego. Chwilę później dopiero dotarło do mnie, że mogłam mu odmówić w mniej chamski sposób. Zapewne sprawiłam mu przykrość. Jak widać udzieliła mi się Ludmiła. Przystanęłam i wróciłam się pod szkołę. Gdy już się tam znalazłam, chłopaka nie było. Zrobiło mi się go szkoda. Ja jednak go trochę lubię, ale z drugiej strony... Co ze mnie za niezdecydowane, ludzkie stworzenie.
León
          Dzisiejszy dzień znowu nie należał do tych najlepszych. W szkole przez parę godzin intensywnie nad sobą myślałem. Nie mam żadnego pojęcia co zrobić, by uciec od tego, w co sam się wplątałem. Przez nieuwagę zaplamiłem swoją koszulę w kratę sokiem malinowym, kiedy razem z Andresem staliśmy tuż obok automatu z napojami. Puszkę wyrzuciłem do kosza, a sam poszedłem do łazienki zmyć z ubrania dosyć mocno widoczną plamę. Na nic zdało się jednak tarcie mokrą szmatką. Westchnąłem głośno i oparłem ręce o kant umywalki. Oto moje cholerne szczęście. Brakuje mi tylko jeszcze narzekania Ludmiły na innych i chwalenia się wszystkim dookoła.
- León, jesteś tam? - usłyszałem pukanie i donośny głos dziewczyny. No i się zaczęło. Otworzyłem drzwi toalety i wyszedłem z niej. - No nareszcie, ileż można siedzieć w łazience? Co ty, kobieta jesteś? - spytała zaskoczona zdrapując resztki lakieru z paznokci.
- Wybacz, ale ta plama sama nie zejdzie. - wskazałem na koszulę. Ludmiła odgarnęła swoje blond loki do tyłu i złapała pod ramię.
- Nic nie szkodzi. Natalia i Andres wyszli ze szkoły, więc została tylko nasza dwójka. Chciałabym teraz poćwiczyć moją piosenkę. Idziemy. - zaciągnęła mnie do pustej sali i stanęła przy mikrofonie, a mi kazała obsługiwać keyboard. Położyłem palce na klawiszach i zagrałem pierwsze nuty piosenki.
- León, to nie tak. - oburzyła się. Przestałem grać i oparłem się o instrument.
- A więc poucz mnie, co zrobiłem źle? - spytałem.
- Wszystko. Wiesz co, odechciało mi się z tobą rozmawiać. Ludmiła wychodzi! - pstryknęła palcami i skierowała się do wyjścia. Zauważyłem, że dzisiaj ma gorszy humor niż zazwyczaj. Nie mam pojęcia co się stało, i chyba raczej nie chcę wiedzieć.
   Zbliżało się późne popołudnie, dlatego też postanowiłem wrócić do domu. Zapewne mama znowu na mnie nakrzyczy, że wracam o takiej porze. Tym razem jednak nic takiego nie miało miejsca. Rodzicielka w doskonałym humorze pichciła coś w kuchni.
- Leónie, jak dobrze, że wróciłeś. Zabrakło mi cukru do ciasta, a sklepy są już pozamykane. Mógłbyś pójść do sąsiadów i pożyczyć od nich trochę? - spytała rozweselona. Nie byłem przekonany, czy to dobry pomysł, aczkolwiek się zgodziłem.
   Nigdy nie odwiedzałem swoich sąsiadów. Rzadko kiedy spotykałem ich chociażby na ulicy. Nie mniej zestresowany zapukałem do mosiężnych, machoniowych drzwi. Myślałem, że otworzy mi jakaś starsza pani w wieku mojej babci, z siwymi włosami i okularami na nosie. Tymczasem przed sobą ujrzałem drobną postać dziewczyny o kasztanowych włosach. Nieśmiale unosiła kąciki ust do góry, jak gdyby próbowała się uśmiechnąć. Staliśmy we dwójkę patrząc na siebie przez dobre kilka minut, zanim się ocknęliśmy.
- Witaj, jestem León. Chciałbym pożyczyć cukier. A ty jesteś...? - powiedziałem bezpośrednio. Dziewczyna zawstydziła się i pokazała ręką, żebym weszła do środka.
- Violetta. Dopiero co się tutaj przeprowadziłam, więc zapewne mnie nie kojarzysz. - zachichotała pod nosem. - Zaraz przyniosę ci ten cukier, poczekaj chwilę. - przeprosiła i zaszła do kuchni. W tym czasie rozejrzałem się po domu. Faktycznie, można było wyczuć jeszcze delikatny zapach naftaliny. Po chwili wróciła z pełną szklanką i podała mi do ręki.
- Proszę. - uśmiechnęła się. - Nie musisz oddawać. - dodała na końcu.
- Dziękuję. To do zobaczenia... Violetto. - pożegnałem się i stałem na podjeździe, dopóki nie zamknęła mi drzwi. Violetta... Nagle przypomniałem sobie o mojej dawnej przyjaciółce. Skręciłem uliczkę dalej i znalazłem się pod swoim domem. Mama podziękowała za pomoc i odebrała ode mnie szklankę, a ja poszedłem do swojego pokoju. Usiadłem na obrotowym krześle i włączyłem radio. Muzyka automatycznie poleciała z głośników, a ja zacząłem rozmyślać o nowej sąsiadce. Chciałbym ją bliżej poznać. Czuję, że jesteśmy bratnimi duszami. Nie wiedziałem nawet, jak bardzo...
Francesca
          Z oddali było słychać ciche szepty i chichoty. Spojrzałam w tamtą stronę i ujrzałam standardowy widok. Żal jest mi mojej przyjaciółki, Camili. Nie mogę zrozumieć, dlaczego ludzie traktują ją inaczej, przecież biedniejsi też mają uczucia. Dziewczyna jednak twarda nie zwracała uwagi na te osoby, tylko stanowczym krokiem skierowała się w moją stronę. Bez chwili zastanowienia objęłam przyjaciółkę.
- Czemu się dajesz? - zadałam jej pytanie. Ona tylko machnęła ręką i obróciła głowę w bok.
- Nie przejmuję się opinią innych. Gdybym to robiła, już dawno bym zginęła. - odparła i położyła ręce na biodra. Widziałam, że tłumi w sobie smutek, ale za wszelką cenę próbowała to ukryć. Dłonie zaciskała na swojej bluzce, a głowę spuściła na dół. Jednak nadal byłam jej przyjaciółką, wiedziałam dobrze, że nie jest w porządku.
- Będzie okej, bądź dobrej myśli. - pogłaskałam ją po ramieniu.
- Nic nie będzie dobrze. Fran, ja jestem skazana na takie życie. Nie potrafię go zmienić, nie mogę... - uroniła jedną, gorzką łzę. Starła ją z polika i odwróciła się na pięcie, po czym uciekła ze Studio. Próbowałam ją zatrzymać, ale to nic nie dało. Od zawsze była twarda i stanowcza, niezależnie od tego, w jakiej sytuacji się znalazła. Za każdym razem wmawiała sobie, że nieważna jest opinia innych. Widok jej płaczącej był dla mnie rzadkością. Nie chciałam, by chowała się po kątach i tam wypłakiwała w chusteczkę. Chcę być dla niej oparciem, ale ona ostatnio coraz częściej woli zostawać sama. Dlaczego nikt nie da jej szansy? Czemu wszyscy oceniają ludzi po ich stanie majątkowym i wyglądzie, a nie cenią osobowości? Na to pytanie chyba nigdy nie znajdę odpowiedzi.
Camila
          Biegłam przed siebie nie zważając na nic. Chciałam uciec od wszystkiego, ale było to niemożliwe. Nagle zwolniłam tempo. Czułam, że zaraz nogi odmówią posłuszeństwa i opadnę na ziemię jak zwiędnięty kwiatek. Od paru dni jadłam niczym ptaszek, dużo pracowałam i to pewnie dlatego byłam osłabiona. Nie mogłam kontrolować swojego ciała. Samoistnie opadłam na trawę wiedząc, co się zaraz stanie. Kolejny raz mama będzie musiała jechać ze mną do szpitala, potem na badania, aż wreszcie się wykończę.
   Otworzyłam oczy zaraz po tym, jak poczułam trząsanie moim ramieniem.
- Camila, Camila, obudź się! - ktoś krzyczał. Widziałam wszystko przez mgłę, dlatego w pierwszej chwili nie poznałam tej osoby. Dochodząc jednak do siebie ujrzałam obok Sebastiana. Gdy tylko zobaczył, że się ocknęłam objął mnie ramieniem i przytulił. - Tak się bałem o ciebie.
Ciągle znajdowałam się na skwerze. Obydwoje siedzieliśmy na murku, z czego ja na kolanach chłopaka. Gwałtownie z nich zeskoczyłam, co poskutkowało moim zachwianiem. Opadłam na trawnik. Przyjaciel podał mi rękę i posadził koło siebie.
- Nie możesz się wysilać. Jesteś zbyt słaba. Jadłaś coś? - spytał łapiąc moją dłoń. Spojrzałam na niego i spuściłam wzrok.
- Dzisiaj rano śniadanie. Bułkę z masłem i szynką. - odpowiedziałam. Seba pokręcił głową i wyciągnął ze swojej brązowej sakiewki kanapkę.
- Musisz coś zjeść, bo inaczej znowu mi tu zemdlejesz. - podał mi pieczywo zawinięte w folię aluminiową. Podziękowałam i odwinęłam jedzenie.
- Chcesz kawałek? - oderwałam część kanapki.
- Nie, chcę, żebyś zjadła to sama. - odmówił. Kiwnęłam głową, a na mojej twarzy wymalował się delikatny uśmiech. Wtedy Sebastian położył swoją dłoń na moim policzku i spojrzał mi głęboko w oczy. Przejechał ręką delikatnie po twarzy i pogłaskał policzek. Czułam, że serce bije coraz mocniej i szybciej, jakby zaraz miało wyskoczyć mi z piersi. Przegryzłam wargę i zamrugałam oczami. Co się ze mną dzieje?


Znowu nie wyszło.
Rozdział 3 w trakcie pisania.
Stuknęło mi 70 tysiaków. 
Aha, chciałam podziękować takiej jednej osóbce, bo jej komentarz sprawił, że przez cały dzień miałam banana na twarzy. Ona dobrze wie, że o nią chodzi. <3
Caro xx  
[EDIT]: Muszę, po prostu muszę. Ag. założyła sobie bloga! Moje modlitwy zostały wysłuchane :D http://esperanza-ultima.blogspot.com/

25 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Dobrze, teraz mogę ze stoickim spokojem skomentować szczegółowo, ponieważ wiem, że jestem pierwsza. Bardzo przepraszam, ale nie mogłam się powstrzymać c:
      Przejdźmy więc do rozdziału. Na samym początku zaznaczę, iż jest cudowny, co tak naprawdę nie jest nowością, bo Ty masz w zwyczaju wyśmienicie pisać :)
      Teraz może bardziej dokładnie. Zacznijmy więc od naszej gwiazdy - Ludmiły. Hm, Ferro narzeka na naszego kochanego Włocha? Coś tu się kroi, a ja nawet wiem co ^ ^ Oczywiście nie mogło zabraknąć ich wspólnej sceny ♥ Ona gdy myśli o samym jego imieniu, ma ochotę wymiotować? Lu, kotku, coś Ci się pomyliło. Twoje serce skacze z radości, jak tylko o nim pomyślisz! Gosposia? No, no, panienka Ferro z nianią : D Nie wierzę. Ta Gwiazda chciałaby być częściej taka uczuciowa? Nowość <3
      Przechodzimy do Naty... tak, nie ma to jak hipopotam raper *o* Słonko, Ty go na sto procent lubisz! Olej Ludmiłę, leć do hipopotama :) Widzisz, Perdido? On Cię uratował :) Maxi Cię uratował <3
      Kocham Gregoria xD "o ma być kara, a nie okazja do plotkowania! Na randki umawiajcie się poza terenem szkoły, zrozumiano?!"
      Ponte chciał ją odprowadzić, a ona mu tak chamsko odmówiła :c A ta końcówka jej perspektywa... teraz wiem, o co Ci chodziło, jak mi to pisałaś na GG.
      I mój kochany Leoś ♥ Biedak, poplamił sobie bluzkę. Oj tam, i tak na pewno wygląda ślicznie *_* Nie ma to jak narzekanie Ludmiły, nieprawdaż? Ah...
      Mamie Leona zabrakło cukru, ten miał pójść do sąsiadów, a tu bum, Violetka ♥ Oczywiście ten jakże sprytny chłopak się nie skapnął .____. Lecz ja wiem, co Ty planujesz :* Co prawda przypomniało mu się o tej dawnej przyjaciółce, ale przecież nie zorientował się, iż właśnie ją spotkał.
      Przechodzimy do przedostatniej perspektywy - Francesci. Ona jest taka kochana. Troszczy się o przyjaciółkę, chciałaby dla niej jak najlepiej. Przykro jej z powodu problemów Camili.
      A na deser, nasza dzielna panna Torres. O Boże, trafiła do szpitala. Całe szczęście to nic poważnego. Seba martwił się o nią <3 Chwileczkę, what? Przechodzę dalej, a tu się okazuje, że oni sobie dalej siedzą na murku. Uf... nastraszyłaś mnie. Semi kochane ^-^ Wiem, co Ty tam knujesz, chociaż... nie no, nie wiem :) Ty chyba wiesz, czego nie wiem. xD

      Czyżby długi wyszedł ten komentarz? Tak mi się wydaje, a przynajmniej stąd tak to wygląda. A teraz czekam na rozdział III :*

      Sav xx

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. Wiesz co? Spojrzałam sobie przed chwilą na wypowiedź mojej poprzedniczki i zrobiło mi się głupio. Skoro ona się tak rozpisała, to ja też dopiszę co nieco...

      Dziewczyno!
      Zdajesz sobie sprawę z tego, że jesteś niesamowitą pisarką? Mam nadzieję, że tak.
      Wiem, że już wiele razy ci to pisałam, ale będę uparcie to powtarzała, aż przyznasz mi rację, którą oczywiście zawsze mam. No dobra, zazwyczaj. xD
      Uwielbiam Ludmiłę - tyle na jej temat.
      Naxi - ich kocham jeszcze bardziej. Zarówno w serialu, jak i w twojej historii są wspaniali. Po prostu boscy! <3
      Oj, Naty! Wyluzuj. xD

      Napisałam troszeczkę, więc mogę ze spokojem odejść.
      Cześć! :)

      Usuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Od czego by tu zacząć?
    Leoś i jego brudna koszula. Biedactwo,które i tak wygląda świetnie. ♥ Zbytnio spostrzegawczy to on nie jest.XD Ale i tak najlepszy, najcudowniejszy i w ogóle naj. =D
    Uwielbiam dwie twarze Ludmiły. Przyjęła taka taktykę obroną i w sumie wcale się jej nie dziwię. Do tego jej relacje z Fede i humorki względem Leosia. Aww. *.*
    Na koniec genialna Semi. ♥ Camila i jej stanowczy charakter. Kocham ją taką! Pomimo tego,że wiele osób się z niej śmieję ona stara się być twarda.Dzięki jej postaci pokazujesz jakie to szczęście mieć prawdziwych przyjaciół.
    Zapomniałam o mojej ukochanej Naxi.c: Ale w sumie nie wiem już co pisać więc dodam tylko,że są mega słodcy. xD
    Świetny rozdział. =D

    Sophie ♥

    OdpowiedzUsuń
  5. Hejejej :D
    Na początku to cie przepraszam, że dopiero teraz komentuję, ale dzień taki zabiegany i dopiero przed momentem usiadłam przy kompie xD Ale do rzeczy :P
    Ja się pewnie nie rozpiszę tak, jak dziewczyny na górze xD Ty wiesz, że ja nie umiem :)
    Okey.
    Zacznę od końca, czyli od Cami :D
    Jeju, jak mi jej szkoda :( To rzeczywiście straszne, że ludzie teraz oceniają wszystkich znając jedynie ich stan finansowy :( Patrzy się na osobowość, a nie na takie rzeczy.
    Francesca, wspaniała przyjacióła <333 Chciałaby pomóc Camili, ale skoro ona sama chce być sama... No, ale pomaga jej Seba, to plus :*
    Hehe, Violka i Leosiek się poznali, jak fajnie xD Cukier, dobry pomysł :P Muszę go kiedyś wykorzystać :P
    Ludmi też mi żal... :( Choć nadal wykorzystuje Naty, to wszyscy wiemy, jaka jest naprawdę.
    A właśnie, Naty... Naty i Maxi <3333 Ej, nie chcą się przyznać, ze coś do siebie czują :P Nata bez rozgrzewki, no nie ładnie xD Maxi ją złapał, hej, hej heloł :D
    Okey, to tyle.
    I...
    To nie było beznadziejne! To było cudowne :)
    Kocham <3333333

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdzial ?! Genialny ! Bardzo jestem ciekawa co bedzie dalej e opoeiadaniach.
    Ciekawe czt Viola pozna Leona i czy beda razem <3
    Rowniez bardzo jestem ciekawa czy Ludmi sie zmieni i polubi Federica... <3
    A nati polubi maxiego ?! Bo bardzo jestem ciekawa czy beda razem.
    Bardzo bym chciala zeby byla przewaznie Fedemila i Naxi i Leonetta <3 Czekam na nextaa.. <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Tralala *.*
    Marcela wreszcie się pojawiła, jak zwykle z opóźnieniem ^.^
    Wiesz że jesteś moją idolką ?
    Haha, no pewnie że wiesz, ciągle ci to powtarzam ;*
    Ale nie wiesz jak bardzo cię kocham !
    I bardziej niż ty mnie !
    Rozdzialik *.*
    Wiesz że kocham tego bloga ?
    Kurdę !
    Powtarzam się, przepraszam ale też dziś jestem deczko opóźniona ...
    Leon wszystko robi źle xD
    Ludmile zaprząta myśli kto ?
    FEDERICO *.*
    miśki, miśki *.*
    tralala, Naty i Maxi, Naxi, Marcela cię kocha ;*
    całuję, czekam na next i idę pisać na gg jak się jaram tym rozdziałem ;*
    MARCELA *.*

    OdpowiedzUsuń
  8. Uwielbiam to!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  9. świetny rozdział... wpadłaś na fajny pomysł z tym cukrem... <3
    czekam na kolejny rozdział
    życzę weny!
    //Nati Verdas

    OdpowiedzUsuń
  10. Chciałabym zobaczyć minę Leona jak dowie się że jego sąsiadka to jego dawna przyjaciółka :) jesteś najlepszą blogerką w całym wszechświecie! Kocham czytać twój blog i gdy tylko mam dostęp do tableta,telefonu lub laptopa od razu sprawdzam czy nie dodałaś kolejnego rozdziłu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Twój blog najlepszy jest
      Twój blog jest the best
      Twój blog każdy zna
      I nawet znam go ja
      Napisz bloga jutro
      To w nogach poczujesz futro
      To futro zamieni sie w psa
      A pies ten krzyknie hura
      Bo tez twojego bloga czyta
      I z zachwytu zębami zgrzytu

      Usuń
  11. Rozdział prześliczny. ;*
    Nie wiem jak ty to robisz, ale jestes lepsza od tej ogólnej fabuły, co leci na Disnay'u. Na prawdę!
    Fedemiła :*
    Naxi ^^
    ♥♥Leonetta♥♥
    Seba i Cami? *O* ♥♥
    Ci to beściarzy!
    Czekam na next i weny! c:
    Am ♥

    OdpowiedzUsuń
  12. Jeju, zakochałam się!! Naprawdę!! ♥
    Te twoje długie rozdziały i styl pisania ;33
    Genialnie składasz zdania! <33
    Wątek z Camila jest... przygnębiający. Ale wiele ludzi spotyka isę z taką sytuacją... tym gorzej dla nas, bo stajemy się potworami, którzy nie rozumieją, że ktoś może być biedniejszy lub brzydszy! Przecież to nie od niego zależy! Ludzie, opamiętajcie się!
    Leonetta ;*** Pięknie opisałaś prolog. 10-latkowie śpiący wtuleni w siebie. Nic słodszego i piękniejszego ♥ Wyczuwam kłótnię między Germanem a rodzicami Leona! xd I czekam, aż oboje się skapną, że kiedyś byli nierozłączni. Szok!
    Bloga znalazłam 15 minut temu? Jakoś tak xD I stwierdzam, że jest jednym z lepszych, jakie czytałam! Masz talent i to wielki, nie zmarnuj tego ;33
    W czasie wolnym, zapraszam (i sory za spam ;D)
    http://juntos-para-siempre-leonetta.blogspot.com/
    http://leonetta-leonivioletta.blogspot.com/
    Tylko raz to robię, obiecuję!
    Twoja wirna, czekająca na nexta fanka
    Axi Verdas Tavelli <33

    OdpowiedzUsuń
  13. Jedno słowo: IDEALNY ♥
    Tak, idealny rozdział. Jest wspaniały, fantastyczny, cudowny i wszystkie takie tam epitety (jestem kiepska z polskiego) :D
    Dobrze, przejdę więc może do sedna. Najbardziej spodobał mi się wątek z Camilą, podobnie jak w poprzednim rozdziale. Troszkę było mi szkoda Cami. Taka osłabiona chodzi, ale na szczęście Seba dał jej bułkę, jaki on kochany <3
    Naxi i Gregorio. Na randkę mogą umówić się po zajęciach, haha. Powaliło mnie to :D
    Leonetta. Tak, Leonetta. Zajebisty pomysł z cukrem. Leon chce poznać Violettę, chociaż tak naprawdę już ją zna.. chcę zobaczyć ciąg dalszy.
    Przejdźmy do Fedemiły. Jak wiesz Fedemiła to moja najukochańsza para, więc nieważne w jakim wykonaniu zawsze będzie cudowna. I taka właśnie tutaj jest :D Jak zwykle Fede wkurzył Ludmi. Ahh, jaram się nimi <3
    No cóż, to chyba tyle. Jak wiesz nie umiem się rozpisywać, więc to byłby koniec mojej "wypowiedzi".
    Kocham twojego bloga i kocham ciebie i kocham twoje opowiadania i wszystko twojego wykonania :D
    Pozdrawiam,
    Wiktoria Pasquarelli <3

    OdpowiedzUsuń
  14. https://www.youtube.com/watch?v=yUl9LgXMrqs
    https://www.youtube.com/watch?v=f4tGddRblok
    https://www.youtube.com/watch?v=DF3t-CQwlPQ
    https://www.youtube.com/watch?v=kHue-HaXXzg

    OdpowiedzUsuń
  15. Obiecałam, że wpadnę, dlatego też teraz spełniam obietnicę. Skomentowałabym długo, lecz niestety muszę się uczyć nieszczęsnej historii, której mam potąd, więc mój komentarz nie będzie taki długi, jak mych poprzedniczek.
    Twa historia zafascynowała mnie. Jeszcze nigdzie takiej nie czytałam, jesteś oryginalna. W dodatku wszystko cudownie opisałaś. Muszę przyznać, że masz niezwykły potencjał.
    Lilly <3

    OdpowiedzUsuń
  16. Super. Nie mogę się doczekać nexta.

    OdpowiedzUsuń
  17. Droga Caroline ,
    Na początku chcę powiedzieć ci ,że masz wielki talent !! Piszesz bosko , niesamowicie , lekko , beztrosko po prostu idealnie ! <3
    Najpierw opiszę ogólnie cały rozdział a potem zajmę się pojedyńczymi postaciami . Więc tak ogólnie rozdział świetny , idealny w każdym calu . Dobrze teraz opiszę poszczególne osoby zacznę od Ludmiły
    Ludmiła - zadufana w sobie ale nareszcie wykazuje chęć poprawy . Ciągle narzeka na Fede . Znam to uczucie . Na początku nienawidzisz go i chcesz go zabić a później nie możesz bez niego żyć . A i przez gosposię Ludmi zaczęłam mieć ochotę na kakałko <3. Na pewno będzie Fedemila tylko ona jeszcze nie wie ,że go kocha XD. Tu wszystko świetne .
    Dalej jest Naty
    No więc naty obraża naszego kochanego hipopotama raperka ;) najpierw nawet mu nie podziękuje że ją uratował od wypadku , a potem jeszcze wrednie odpowiada mu na odprowadzenie jej a potem ma przemyślenia . Naty wiedz jedno on też ma uczucia mimo to ,że uważasz go za hipopotama - one też mają uczucia . Lecz to w jaki sposób to opisałaś mnie urzekł .
    Następny w kolejce to - Mój przyszły mąż Leon we własnej osobie
    No więc plama z soku najlepiej się spierze jeżeli włożysz ją do wody z proszkiem do prania ( nie wybielającym oczywiście ) . Mama Leona i potrzeba cukru od sąsiadów jestem ci bardzo wdzięczna pani mamo . Ale oczywiście nasz inteligentny Leonek nie skumał ,że to jego dawna przyjaciółka :/ . Może wreszcie dojdzie do tego . Podsumowanie tych scen wszystko świetnie opisane . Nie mogę się do niczego przyczepić
    Next person is ....... - Nasza najlepsza przyjaciółka od serca Fran
    No więc tu zabłysła swoją opiekuńczością i oddaniem wobec przyjaciółki . Tu także nie mam się do czego przyczepić. Wszystko boskie . <3
    I na koniec - Najdzielniejsza postać - Kochana Cami
    Szkoda mi jej . Ludzie są okrutni . Wiem co czuje u nas w klasie mój kolega też był ciągle szykanowany . Bięgnąca Cami i jej upadek oczywiście ktoś musiał ją pocieszyć a był to nie kto inny jak Seba . Ciekawi mnie to czy będzie Semi . Tu wszystko jest lekkie i doskonałe .
    Tak doszłam do końca mojego komentarza . Mam nadzieję ,że cię nie zanudziłam XD .
    Całuję i czekam na next
    J. <3

    OdpowiedzUsuń
  18. Boski, wspaniały, cudowny !
    Lu, jak można nie lubić Fede, hę ? Ale o nim myśli, więc ... :D
    Kocham twój styl pisania. Jesteś boska !
    Czekam na next
    Ally ^^

    OdpowiedzUsuń
  19. Super rozdział :D Zapraszam na mojego bloga : http://niespodziewane-zwroty-akcji-violetta.blogspot.com/ Mam nadzieję, że wpadniesz i że ci się spodoba :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Cudowny rozdział pisz następny, bo jużnie mogęsię doczekać

    OdpowiedzUsuń
  21. Xenia wgl skomentowała?
    Nie, no oczywiście.
    Szczerze to już niezbyt pamiętam, co było w rozdziale. hahaha, ale chciałabym powiedzieć, że cię kocham za opowiadanie i wgl.

    A kim jest osoba od banana na twarzy?

    OdpowiedzUsuń

Jeżeli przeczytałaś/przeczytałeś rozdział prosiłabym o Twoją opinię w komentarzu. One dają mi chęci pisania kolejnych opowieści dla Was!