6.12.2013

Prolog: Nic już nie będzie takie samo

        "Te chwile są z nami
I nikt nie zabierze
ich dopóki my
Będziemy wciąż tacy sami
Z radością odkrywać
każdy nowy dzień"
Kamil Bednarek - "Cisza"

          Słoneczny dzień w Meksyku. To tutaj rodzą się najtrwalsze przyjaźnie na wieki. Dwoje młodych dzieci, na oko mający dziesięć lat, bawiło się na polanie. Koc, na którym leżały dwa talerzyki, soczki w kartonie i kanapki z serem, zajmowali również przyjaciele. Siedzieli naprzeciwko siebie i zajadali się smakołykami, które samodzielnie przygotowali.
- Nie dam ci ani jednej truskawki. - powiedziała dziewczynka, wyjmując małe pudełeczko z piknikowego kosza.
- Violetto, wiesz przecież, że jestem na nie uczulony. - westchnął chłopak i przewrócił oczami.
- Dlatego właśnie zjem je wszystkie. Niemądry jesteś, León. - zaśmiała się perliście i ze smakiem skonsumowała owoc. Patrzył na nią z uśmiechem na twarzy. Jego przyjaciółka była dla niego wielkim skarbem. Znali się praktycznie od małego i każdy dzień nie spędzony razem, był dla nich stracony. Godziny mijały nieubłaganie szybko, i chociaż widzieli się od rana do wieczora, to wciąż im było mało. Dziewczyna kochała swojego przyjaciela jak własnego brata. Wierzyła, że nic ich nigdy nie rozdzieli. Wspólnie spędzony czas utwierdzał ją w przekonaniu, że może być już tylko lepiej.
- Chyba czas się zbierać... - powiedziała, zerkając na zegarek. Wskazywał on godzinę dziewiętnastą pięćdziesiąt. Chłopak zadeklarował się z pomocą. W szybkim tempie naczynia znalazły się w koszu, a resztki jedzenia zostały wyrzucone do śmietnika. Zadowoleni zabrali swoje rzeczy i ruszyli do domu. Mieszkali po sąsiedzku, dlatego też wrócili razem. Przed drzwiami zatrzymali się i zbliżyli do uścisku.
- Widzimy się za godzinę. - oznajmił León i puścił Violettcie oczko. Ta ochoczo pokiwała głową i nacisnęła klamkę drzwi swojego domu. Odstawiła bagaż na podłodze i pobiegła przywitać się z tatą. Radosna rzuciła się mu na szyję i mocno wyściskała.
- Violu, co takiego się stało? Wręcz kipisz z radości. - spytał podejrzliwie ojciec, ale po chwili domyślił się wszystkiego. - León?
- Za godzinę idę do niego. Tatusiu, pozwolisz mi, prawda? - prosiła dziewczynka. German zaśmiał się i wydał pozwolenie na spotkanie się swojej córki z chłopakiem. Nie mógł przecież zabronić jej zobaczenia się ze swoim przyjacielem. Fakt, faktem, że spędzali ze sobą dużo czasu, ale to jeszcze dzieci.
          Otworzyła swoją szafę i wyciągnęła z niej piżamę. Upchała ją do poręcznej torby wraz ze szczoteczką do zębów i grzebieniem do włosów. Spakowała również karty i inne zabawki, którymi uwielbiali się bawić. Zbiegła po schodach na dół i pożegnała się z tatą.
- Tylko wróć jutro na śniadanie! - krzyknął tata, kiedy Violetta opuszczała dom. Zapukała do drzwi państwa Verdas. Otworzyła jej mama chłopaka, Margaret.
-León czeka na ciebie u siebie w pokoju. Miło mi cię znowu widzieć. - posłała dziewczynce uśmiech i zaprowadziła na górę. Chłopak, gdy tylko ujrzał Violę, od razu podniósł się z łóżka i wyściskał przyjaciółkę.
- Już nie mogłem się doczekać. - powiedział. Oboje szybko przebrali się w piżamy i usiedli na dywanie. Violetta wyjęła karty z torby i rozdała je. Przez pół godziny grali w "Wojnę". Zabawy mieli przy tym co nie miara.
- Vilu, a mogę cię uczesać? - spytał León, robiąc maślane oczka.
- No dobrze. Tylko nie skołtuń mi włosów, bo pożałujesz.- posłała mu złowrogi wzrok.
- Dobra, dobra. - machnął ręką i chwycił grzebień. Wolnymi ruchami rozczesywał jej czekoladowe pasma włosów. Dziewczyna siedziała nieruchoma i wpatrywała się w odległy punkt. Po chwili chłopak "wyczarował" na jej głowie całkiem ładną fryzurę.
- Podoba mi się. - mruknęła, spoglądając w lustro. - Szkoda tylko, że w nocy mi się zniszczy...
-Nie martw się, jutro zrobię ci taką samą. - powiedział wesoły. Do głowy przyszła mu świetna myśl. - A może by tak nie umyć dziś zębów, co? Najemy się słodyczy i ich nie umyjemy. - dziesięciolatka zgodziła się na ten pomysł. Mniej straconego czasu. Otworzyła batonika i zjadła go czterema gryzami. Później w ruch poszły cukierki. Nie obyło się bez papierków porozrzucanych na podłodze.- Mama posprząta. - oznajmił León, śmiejąc się z upaćkanej buzi swojej przyjaciółki. - Ale twojej twarzy już raczej nie umyje. Leć do łazienki! - wypchał ją z pokoju.
          W nocy ani im się śniło spać. Mieli jeszcze sobie tyle do powiedzenia.
- Cii, bo nas jeszcze rodzice usłyszą. - chłopak przyłożył palec do ust dziewczyny.
- Dobrze. - wyszeptała. - Ty też musisz być grzeczny, bo jak nie, to sobie pójdę.
- Nie! - krzyknął cichutko. - To znaczy, będę grzeczny. - wymamrotał. W końcu padnięci zasnęli na podłodze. Violetta leżała wtulona w Leóna, a ten widok rozczuliłby każdego. Wyglądali tak słodko...
Nad ranem obudzili się z bólem brzuchów. Cukierki dały o sobie znać. Nie spoczywały grzecznie w ich brzuszkach.
- Chyba za dużo wczoraj zjedliśmy... - León westchnął i usiadł na krześle.
- Mnie aż tak bardzo nie boli. Raczej mnie mocno nie boli. Dobra, boli. - jęczała. Tata chłopaka, Victor, otworzył drzwi pokoju swojego syna. Ujrzał dzieciaki zwijające się z bólu.
- Margaret, przynieś krople żołądkowe, naszym maluszkom ból doskwiera. - zaśmiał się i zebrał papierki z dywanu, po czym wyrzucił je do kosza na śmieci. Chwilę później kobieta przyszła i poczęstowała Violettę i Leóna łyżką syropu. Bardzo szybko ból brzucha ustąpił.
- Chyba czas na mnie... Do zobaczenia, do widzenia! - pożegnała się z przyjacielem i jego rodzicami.
- Pa, Vilu. - pomachał jej na do widzenia i zamknął za nią drzwi.

          Dziewczyna otworzyła drzwi domu i po cichutku zakradła się do salonu. Na paluszkach doszła do kanapy, na której siedział jej ojciec i zakryła mu oczy swoimi drobnymi, kruchymi rączkami.
- Zgadnij kto to. - zagadnęła wesoło. Mężczyzna nie powitał jej z entuzjazmem.
- Gdzie mamusia? Nie wróciła jeszcze z pracy? - spytała. German wstał z sofy, podszedł do swojej córki i objął ją swoim ramieniem.
- Nie, córeczko, nie wróciła. I nie wróci. Kocham cię, aniołku, wiesz? - ucałował ją w czoło i starł łzę, która spływała po jego policzku. Viola spojrzała smutno na tatę.
- Tatuś, jak to nie wróci? Powiedz, proszę. - pociągnęła go za rękaw koszuli.
- Mamusia dołączyła do grona aniołków. - nie wiedział jak jej to wytłumaczyć. Co powiedzieć dziecku, które ma się dowiedzieć, że jego rodzicielka opuściła ten świat?
- Jest takim aniołkiem, jak ja?
- Nie, córciu. Ona teraz jest tam, na górze. - wskazał na sufit. - I patrzy tam na ciebie. - coś w nim pękło i rozpłakał się, jak małe dziecko. Do Violetty zaczynało wszystko docierać. Już nie ujrzy swojej mamy, nie przytuli jej, powie, jak bardzo ją kocha, nie obdaruje jej uśmiechem. To wszystko przeminęło. Nic już nie będzie takie samo. Bezsilna usiadła na podłodze i schowała twarz w rękach. Płakała rzewnymi łzami. Jej oczy napuchły, a policzki były rozpalone niczym ogień. Myśl, że już nigdy nie ujrzy swojej mamy tak bardzo ją przytłaczała. Serce pękło na tysiące drobnych kawałeczków. Nie został jej nikt oprócz taty i Leóna.
- Córeczko, będzie dobrze. - ojciec przytulił ją do swojego serca. Ona jednak wyrwała się i pobiegła do swojego pokoju.

          Od tamtej chwili minęło siedem lat. Przez ten czas bardzo wiele się zdarzyło. Sprawy przybrały nieciekawy obrót. León Verdas wraz z rodzicami bez słowa wyjechali z kraju. Kiedy pewnego dnia dziewczyna przyszła do swojego przyjaciela, nikogo nie zastała. Pukała dłuższą chwilę. Zauważyła, że okna są pozamykane, a w środku nie ma mebli. Tak po prostu zostawił ją, bez wyjaśnienia.
- Dlaczego? - spojrzała w niebo. - Mamo, gdybyś tu była... Ja nie dam rady bez ciebie. - wróciła do domu i zamknęła się w pokoju. Płakała przez pół dnia. Wreszcie ojciec postanowił z nią porozmawiać.
- Słonko, co się dzieje? - spytał stroskany, głaszcząc dziewczynkę po głowie.
- Muszę go odnaleźć. Musimy! - rzuciła poduszką przed siebie.
- Nie poznaję cię. Violu, kogo trzeba odnaleźć? - zdziwił się ojciec.
- Leóna, a kogo! Wyjechał, zostawił mnie, mama też mnie zostawiła! Nie chcę bez nich żyć! Nie potrafię! Tylko ty mi zostałeś, nie odejdź, proszę... - rozpłakana wtuliła się mocno w ramię ojca. Siedzieli tak oboje bardzo długo. Mijały godziny, a oni wciąż byli w tej samej pozycji.
Nadaremno były te wszystkie poszukiwania. W mieście żadnej informacji o rodzinie nazwiskiem Verdas. Violetta miała nadzieję, że jednak odnajdzie swojego przyjaciela. Ale jak wiadomo, nadzieja matką głupich. Nic już nie będzie takie samo...


¡Hola! Jak obiecałam, dzisiaj przychodzę do Was z zupełnie nową historią. Jak zauważyliście po Prologu, León i Violetta są (a raczej byli) dziećmi. Napisałam go ze trzy tygodnie temu, dlatego już nic tu nie zmieniałam. Nie martwcie się, w 1 rozdziale więcej wątków. Opowiadanie nie będzie tylko o Leonettcie, ale także o innych pairingach. Jakich? Wszystkiego się dowiecie w swoim czasie. Szałowy nagłówek wykonała nasza kochana Maja Wilczek :) Liczę na szczerą opinię. Rozdziały 1 i 2 już napisane i tylko czekają na publikację :) 
Caro xx 
P.S. Tak a'propo, jak tam Mikołajki? Dostaliście coś? ;) Ja "Mój pamiętnik" Violetta, książkę, słodycze, coś od koleżanek, a poza tym u mnie pada śnieg! :D Szykuje się prawdziwa zima...

23 komentarze:

  1. Ja jestem pierwsza jak na razie i chcę dalej być, żeby mnie ktoś nie wyprzedził :D
    Noo dobra :P
    Dobrze wiesz, że komentarz będzie jak zawsze bez sensu, ale mam nadzieję, że się nie zanudzisz :D
    Okey xD
    Violka i Leoś, jak słodkooooo <3333333333 Nie umyć zębów i iść spać :P Ja bym tak nie potrafiła, no ale, w końcu ja jestem starsza :D
    Violki mama umarła? Ja smutam :( Szkoda małej Violci :( I to " Nie chcę bez nich żyć! Nie potrafię! Tylko ty mi zostałeś, nie odejdź, proszę... " to było piękne <33333333333
    Mówiłam, że komentarz bez sens xD
    Dobra. Czekam na kolejny rozdział i kochaaaaam <333333333333333 :********************

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny prolog ^^
    A jaki długi :) Nie wszystkie są długie, a raczej krótsze na innych blogach .
    Będzie ciekawie .
    Czekam na next'a
    ~Kasiaa

    OdpowiedzUsuń
  3. No moja ty kochana, świetne! :*
    Leoś i Vilu tacy mali, a jacy słodcy <3 <3
    Nawet razem nocowali... Aww, sweet <3 <3 <3
    Szkoda mi Vilu, że mama umarła jej :/
    A gdzie mój Leoś kochany wyjechał? Jak to tak? :O
    ¿Por qué?
    Mam nadzieję, że to jakoś się wyjaśni w najbliższym czasie! :D

    Mikołajki dziś wiii <3
    U mnie jeszcze nie ma śniegu, ale za to wiatr dość silny wieje z gór, więc jest trochę zzimno :(

    Dobra, czekam na next no i zapraszam do siebie :*

    ps. Jak tam szablonik? :D :*

    xAdusiax

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wczoraj próbowałam, wszystko spoko wychodziło, aż tu nagle mi się komputer wyłączył. Szlag mnie trafił normalnie. -,-
      A poza tym, wiatr też u mnie wieje, prawie się przewróciłam wracając ze szkoły do domu...
      Wszystko się oczywiście wyjaśni.
      Rozdział u Ciebie przeczytałam już wczoraj pod kołderką, a zaraz skomentuję :P
      Pozdrawiam,
      Caro xx

      Usuń
    2. Ale spróbujesz zrobić szablonik? :D
      Poczekam, nie musisz się śpieszyć xD

      Usuń
    3. Oczywiście :)
      Mogę na razie taki coś tego typu, co mam teraz, ale i tak spróbuję taki bardziej... "profesjonalny" :D

      Usuń
  4. Super <3 szkoda tylko ,że leon wyjechał, ale mam nadzieję że wróci.
    Szkoda tylko mi Violi . Ale i tak był super <3

    OdpowiedzUsuń
  5. jejku szkoda ze Leonek wyjechal a tak poza tym cudownie piszesz <333 super prolog czekam na next :> i pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Super rozdział !!! szkoda , ze Leon wyjechał :/

    OdpowiedzUsuń
  7. Cześć! Obiecałam, więc jestem. Nie wiem, czy jestem w stanie napisać jakikolwiek sensowny komentarz, ale bardzo się postaram.
    Prolog - dla wielu blogerów najtrudniejsza część każdego opowiadania. Podzielam ich opinię. Właśnie od niego zależy to, czy osoba, która zajrzała na naszego bloga będzie chciała dalej go czytać. Wszytko zależy od tego, co kto w nim umieści. Ważne, by zawierał on mnóstwo uczuć i innych takich.
    "Todo depende de que quieras ver" - pozwolę sobie skopiować tekst mojej ulubionej piosenki. <3
    Początkową opinię, wywarłaś na mnie bardzo dobrą. Mimo, że piszesz o parze, za którą nie przepadam i nigdy jej nie polubię.
    Mam nadzieję, że twoja historia znajdzie również miejsce na Naxi.
    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej! Cieszę się, że zawitałaś u mnie :)
      Może pokrótce powiem tylko, że prolog był małym wstępem do dalszej historii Leóna i Violetty, natomiast Naxi... Bez niej się nie obędzie! :D
      Jak można zauważyć w nagłówku, pojawiły się pairingi Naxi, Fedemiła, Leonetta. To będą pary, które na 100% będą razem i często będą się u mnie pojawiać.
      Dziękuję za opinię :)

      Usuń
  8. Bardzo ciekawie się zaczyna.Pierwszy raz czytam takie opowiadanie.Jesteś orginalna :D
    U mnie pada śnieg.A teraz pada i wieje jak niewiem co.Ale jutro sobota i idę lepić bałwana XD
    Pozdrowionka

    OdpowiedzUsuń
  9. Cudowny! <3 genialnie piszesz *O*
    Nie jestem dobra w długich komacg więc po prostu"Czekam na next"


    Fruśka;*

    OdpowiedzUsuń
  10. Super prolog. :-) Kiedy 1 rozdział? Dodasz jeszcze dzisiaj? Ps. Bardzo oryginalny prolog, nigdy i nigdzie nie czytałam o Leonettcie jako dzieciach i "zaginionym" Verdasami

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozdział 1 miałam zamiar dodać w niedzielę, ale widzę, że ilość komentarzy urosła, dlatego też wydaje mi się, że dodam rozdział jutro ;)
      Cieszę się, że mój pomysł przypadł Ci do gustu :)
      Pozdrawiam.
      Caro xx

      Usuń
  11. Super prolog. :-) Kiedy 1 rozdział? Dodasz jeszcze dzisiaj? Ps. Bardzo oryginalny prolog, nigdy i nigdzie nie czytałam o Leonettcie jako dzieciach i "zaginionym" Verdasami

    OdpowiedzUsuń
  12. Słonko, Ty doskonale wiesz, co ja sądzę o tym prologu. Moja gadanina na GG wystarczy Ci? Bo mi nie : D
    Więc tak: ja znałam od dawna fabułę nowego opowiadania ^^ I od początku mi się spodobała. A prolog taki... ah. Malutka Leonetta, szkoda, że nie miałam okazji zobaczyć ich takich :3
    Biedna Vilu, nie dość, że mama jej zmarła, to jeszcze Leon - jej najlepszy przyjaciel - wyjechał... ja oczywiście wiem, co będzie dalej, ale cii, this is a secret! xD
    Aj noł, aj noł, komentarz bezsensowny i głupi. Ale nic - taka jestem też ja, czyli głupia.

    Kocham Cię ♥
    Savanna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też Cię mocno, mocniej, najmocniej kocham na świecie ♥ Wiesz, prawda? ;)

      Usuń
  13. Nagłówek słodziaszny :) U mnie też pada śnieg...:D
    Wreszcie, już myślałam, że zima zacznie się w lutym.
    A taki wiatr wczoraj był...A ja z przyjaciółmi zawalałam na spowiedź,
    bo oczywiście trzeba :/ Okej, ale nie o mnie teraz...

    O bosz! Ja wiedziałam, że to opowiadanie będzie smutne (nie wiem czemu, tak jakoś XD), ale, że aż tak??? Od progu????
    A ja do tego muszę być, aż za bardzo wrażliwa... Mało co się nie poryczałam :( Moja Violetta, biedactwo... Dlaczego ona???
    Powiedz mi co Cię diabełku xD podkusiło, że to akurat ona musi tak cierpieć?? Serduszko mi się kraje, jak próbuje sobie wyobrazić płaczącą Violettę, i to jeszcze taką małą, bezradną...

    Dobra, nie zanudzam. I tak masz peffnie dość tej mojej gadaniny.
    Która (jak zwykle) jest zupełnie bez ładu i składu :/
    Powiem tylko...
    I co?? Miałam rację :P Tak, wiem, że nic nie rozumiesz. Tłumaczę...
    Już od prologu wiem, że to opowiadanie jest tak samo genialne jak poprzednie. A to poprzednie było absolutnie boskie :*

    Spoczko. Zbliżam się do końca :D
    Przepraszam. Za ten badziewny komentarz.
    Całuję <333

    Ps. I nigdy, przenigdy nie waż się mówić, że twoje cudowne rozdziały lub komentarze są gorsze niż super :P

    OdpowiedzUsuń
  14. wzruszyłam się ;*
    to co napisałaś jest po prostu dziełem sztuki, wspaniały prolog :D

    OdpowiedzUsuń
  15. Super rozdział, łzy płynął mi po policzku kiedy pomyślę, że Leon wyjechał tak bez słowa, a na dodatek zginęła jej mama...

    OdpowiedzUsuń

Jeżeli przeczytałaś/przeczytałeś rozdział prosiłabym o Twoją opinię w komentarzu. One dają mi chęci pisania kolejnych opowieści dla Was!