German:
Jak co dzień rano po śniadaniu udałem się do swojego gabinetu. Odstawiłem kubek z kawą na podkładce i włączyłem laptopa. Na kartkach papieru zapisałem numery kont bankowych ludzi, z którymi miałem rozpocząć współpracę. Zasiadłem wygodnie na fotelu i zadzwoniłem do jednego z moich pracodawców.
Ten spokój przerwało natarczywe pukanie do drzwi. Niechętnie wstałem z miejsca, ponieważ moje wołanie Olgi, Ramallo, czy kogokolwiek innego nie poskutkowało. Moim oczom ukazało się trzech funkcjonariuszy.
-Witam, pan German Castillo?- spytał policjant.
-A owszem, coś się stało?- klasnąłem w dłonie i uśmiechnąłem się. Szybko jednak przybrałem grobową minę, gdyż panowie nie byli rozweseleni.
-Zostaje pan aresztowany.- ta informacja zbiła mnie z nóg. Ja?! Za co?
-Przecież nic nie zrobiłem!- broniłem się.
-Został pan oskarżony o kradzież drogocennych przedmiotów, oraz włamania na konta bankowe. Musimy przeszukać pana dom. Jeżeli tak jak pan mówi, nic nie zrobił i niczego nie ma, to nie ma powodów do zmartwień.- skierowali się do gabinetu. Czułem, że serce zaraz mi wyskoczy. Biło nienaturalnie szybko i nierównomiernie. Funkcjonariusze przetrzepali wszystkie szufladki, szafki, teczki, a nawet przejrzali moje kontakty. Zero prywatności. W końcu dorwali się do laptopa.
-Mam!- krzyknął. Przeraziłem się. Co tam jest?
-Szefie, tutaj również coś znalazłem...- mężczyzna wyjął z dna szuflady złote bransoletki, pierścionki i inne kosztowności. Do licha, skąd się to tutaj wzięło?!
-Ja, ja nie wiem skąd to się wzięło! Proszę, uwierzcie mi...- jęczałem.
-Przykro nam, ale zostaje pan aresztowany. Pańska rodzina musi również opuścić dom, byśmy mogli go przeszukać całego. Na wyprowadzkę macie 24 godziny.- zakuł mnie w kajdanki i wyprowadził z pokoju. W tym samym czasie moja córka zeszła po schodach na dół. Kiedy tylko zobaczyła, że policjanci mnie wyprowadzają, natychmiast podbiegła do mnie.
-Tato, co tu się dzieje?! Gdzie go zabieracie?!- krzyczała Violetta, powstrzymując się od płaczu.
-Wszystko będzie dobrze, nie martw się, słonko...- uspokoiłem ją. Panowie wyprowadzili mnie z domu i posadzili w radiowozie. Nie mogę tego tak zostawić. Nie opuszczę Violetty. Nie zawiodę jej.
Ludmiła:
Rano ktoś zapukał do moich drzwi. Nieświadoma kto to, otworzyłam je w miękkich kapciach i czerwonym szlafroku. Moim oczom ukazał się Tomas trzymający bukiet kwiatów.
-Czego chcesz?- mruknęłam.
-Daj mi jeszcze jedną szansę, Ludmiła...- błagał. Wręczył mi kwiaty, ale ja je wyrzuciłam i podeptałam.
-Wyjdź!- krzyknęłam. -Zapomnij.- chłopak jeszcze chwilę stał w drzwiach, ale wreszcie poszedł.
-Ja tak łatwo nie odpuszczę...- powiedział pod nosem.
Pogoda za oknem była piękna, dlatego też postanowiłam wybrać się na spacer. Mama zaproponowała, żebym wzięła ze sobą również brata. Zgodziłam się. Włożyłam Mike'a do wózka i wyszłam z domu. W pobliskim sklepie chciałam kupić coś do picia, ale niestety zabrakło mi pieniędzy. Zdenerwowana wyszłam i skierowałam się w stronę parku. Przez przypadek zamyślona upuściłam torebkę, więc schyliłam się po nią. I wtedy dopiero zauważyłam, że ktoś również postanowił to uczynić. Jego ręka spoczywała na mojej. Podniosłam głowę do góry i zatopiłam się w czekoladowych oczach chłopaka.
-Proszę.- podał mi torebkę Federico. -Rodzinny spacer?- zagadnął. Zaśmiałam się serdecznie i pokiwałam głową.
-Tak jakby. No wiesz, brakuje tu mamy i taty, ale w sumie...- chłopak wręczył mi butelkę wody.
-Widziałem, jak wchodziłaś do sklepu, to pomyślałem, że może do ciebie podejdę i... no wiesz, przejdziemy się razem.- podrapał się po głowie.
-Dziękuję, że o mnie pomyślałeś.- zarumieniłam się. Wypiłam pół butelki i włożyłam do koszyka na dole wózka. Zaczęłam spacerować wraz z przyjacielem.
-Federico, mogę cię o coś poprosić?- spytałam nagle. Stanęliśmy naprzeciwko siebie.
-Jasne.- powiedział.
-Nie wiem tylko, czy się zgodzisz...- odwróciłam wzrok.
-Nie krępuj się, jestem przecież twoim przyjacielem.
-No więc... Pomożesz zapomnieć mi o Tomasie?- ledwo co to imię przeszło mi przez gardło. Chłopak był zdziwiony, ale po chwili przybliżył się do mnie i pogłaskał mój policzek.
-Oczywiście. Mogę zacząć nawet od teraz.- widziałam, że się waha, ale w końcu przełamał tą barierę i zrobił coś, na co od dawna czekałam. Złączył nasze usta w delikatnym pocałunku. Nogi miałam jak z waty, a przez moje ciało przeszedł ciepły dreszczyk. Cały świat nagle zawirował, a wokół słyszałam romantyczną muzykę. Ludmiła, ogarnij się. Oderwałam się od warg Fede. Oboje byliśmy skrępowani, ale po chwili niezręczność przemieniła się w niekontrolowany śmiech.
-Gdybym wiedziała, to już dawno bym się zgłosiła do ciebie o pomoc.- dotknęłam jego policzka. On również to zrobił. Stałam się cała czerwona.
-Nie wiem jak ty to robisz...- westchnęłam.
-Ale co?- spytał.
-Przez ciebie cała się rumienię. Idź, nie mogę na ciebie patrzeć.- powiedziałam, w żartach oczywiście. Po chwili rozweseleni ruszyliśmy w dalszą drogę. Nie czułam już krępacji. Teraz wiem, że kocham Federica.
Violetta:
Nie mogłam nadal zrozumieć, dlaczego zamknęli tatę. Siedziałam w pokoju i wypłakiwałam się w poduszkę. Nie wiedziałam kompletnie, co ze sobą zrobić. I wtedy pomyślałam o Leónie. Szybko wybrałam jego numer.
-Coś się stało?- odebrał niemalże natychmiastowo.
-León, możemy się spotkać? Proszę.- chłopak wyczuł, że jestem smutna, więc natychmiastowo się zgodził.
Kwadrans później siedzieliśmy w parku na ławeczce. Leoś trzymał mnie za rękę i tulił do siebie.
-Ja naprawdę nie wiem, dlaczego go zamknęli. Nie rozumiem tego.- mówiłam poddenerwowana.
-Cii, wszystko się wyjaśni.- uspokajał mnie. Wreszcie przestałam krzyczeć i mocno wtuliłam się w jego tors.
-Kocham cię, wiesz?
-Ja ciebie też.- ucałował moje czoło.
Camila:
Byłam zszokowana. Andres właśnie wyznał mi miłość. Co mam mu odpowiedzieć.
-Andres, ja...- głupia jestem. Uciekłam. Stchórzyłam jak nigdy. Zostawiłam go samego na tej polanie. Zaprzepaściłam szansę. To koniec.
Diego:
Diana nie odzywa się do mnie już w ogóle. Ile razy ją prosiłem o rozmowę, zbywała mnie. Co ten Javier jej nagadał? Muszę z nim porozmawiać w cztery oczy.
Zdobyłem jego numer i wysłałem mu wiadomość. Godzinę później spotkaliśmy się w ustronnym miejscu, niedaleko kawiarni. O punktualnej godzinie zjawił się Javier.
-Co tam Diego? Jak idzie podrywanie lasek?- zagadał ironicznie.
-Daruj sobie, Montez. Nie wiem, co nagadałeś Dianie, ale wiedz, że to jej nie zniechęci do mnie. Może i byłem taki, ale te czasy minęły. Pogódź się z tym, że nie masz już powodów, by mnie gnębić.- warknąłem.
-Opanuj się, Fernandez, nic złego przecież ci nie zrobię.- schował ręce do kieszeni. -A teraz wybacz, muszę uciekać. Do zobaczenia.- odszedł. Miałem ochotę mu przywalić. Nie dość, że odbiera mi Dianę, to jeszcze prowokuje, bym stał się taki jak dawniej. Nienawidzę go.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Wybaczcie, że tak długo. Pisałam go chyba z... 3 godziny? Marnie wyszło. Na serio nie mam już chęci (albo małe), by to kontynuować. Ja chcę zacząć nową historię! Napisałam już nawet prolog o.O
Tak czy siak, kolejny być może jutro. Chcę się z tym uwinąć do końca miesiąca.
Pozdrawiam,
Caro <3
Moja cudowna, niezastąpiona Karo dodała rozdział ♥
OdpowiedzUsuńNo co tu dużo mówić? Wszystko jest idealne, cudowne. German zatrzymany... Leoś wspiera Violę... ah, no propos, León powie Vilu, co widział? No ba, że powie, ale nie wiem kiedy C :
Zdradź! ^ ^
Ejj, Camila! Czemu uciekłaś? ; / : c
Ja chcę Dieganę! Ty dobrze o tym wiesz, więc rób mi ją szybko ; 3 XD
Przepraszam, za beznadziejnie beznadziejny komentarz.
Kocham.,
Sav. ♥
* Sorry, czytam teraz i coś mi tu nie pasuje. German zatrzymany - cudowne, nie jeśli chodzi o wydarzenie, a o to, w jaki sposób to napisałaś :)
UsuńA tak wgl: DODAŁAM PIERWSZA! ^_____^
rozdzialik !
OdpowiedzUsuńKochanie nie wyszło marnie. U ciebie zawsze jest akcja i się dzieje, tak jak i teraz ^^
German zatrzymany ooo...
Cares !!! TAK MÓJ KOCHANY ANDRES !! Kocham Semi ale jak u ciebie widzę Cares to aż skacze z radości ^^
ale czemu ona uciekła, no czemu ?
no dobra ^^ dosyć tego dobrego ^^
całuję i czekam na next ;*
MARCELA *.*
No pięknie! German zatrzymany... Uuu, ciężko... Leon pociesza Violkę, jest słodko :*
OdpowiedzUsuńCami, głupia Cami, głupia... Zaprzepaścić taką szansę?? Zostawić Andresa samego, jak takiego idiotę na tej polanie xD Ale oni i tak będą razem, wiem to :)
Kurde... Diego i Diana, tak mi ich szkoda...wredny Javier :/
Oo, Lu i Fede sie całują..... <333 Kocham! I Lu: 'Pomożesz mi zapomniec o Tomasie?' Uwielbiam...
Co do opiwadania, to proszę cię, skończ je! Jest wspaniałe, musisz skończyć :) Skończ i zacznij nowe, któr na pewno będę czytać :)
Pozdrawiam! <3333
super , polecam to mój blog ; http://mojahistorialeonetty.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńSuper i super <3 Przeczytalam wszystkie rozdziały, sa super ! <3 I jeszcze ta Leonetta i teraz FEDEMIŁA <3<3 Kocham twoje rozdziały i czekam na nexta <3
OdpowiedzUsuńJezusie, Caro jesteś genialna <3
OdpowiedzUsuńUrocza leonetta, uwielbiam ich tutaj, no a Cami źle zrobiła że uciekła od Andresa? Jak można? Przecież on sie tak starał :(
POCAŁUNEK FEDEMILY.....jakim cudem ja jeszcze oddycham?! :ooooooo <3<3
Ok no i sprawy z Diago są nadal skomplikowane, juz nienawidzę tego Javiera, niech mi ich nie rozdziela idiota!
Wybacz, że krótko ale oczy mi się zamykają...
Założyłam sobie bloga z oneshotami, jest juz fedemila, więc jak chcesz poczytać te coś to zapraszam :) http://yo-soy--asi.blogspot.com
Pozdrawiam <3
WSPANIAŁY ^^ Fedemila <3 <3 <3 i Leonetta <3 <3 <3 świetnie ... ciekawe co z Germanem będzie ... no i Diego i Dianą :( Ale masz naprawdę WIELKI talent :**
OdpowiedzUsuńCaro, ja się ciebie pytam: ile ty masz blogów? XD
OdpowiedzUsuńCo mi się najbardziej podobało w tym rozdziale? Pocałunek Fedemiły, aww <3 German aresztowany :o Co będzie dalej? Andres i Camila.. Czemu ona uciekła? Aj, tyle pytań pozostaje bez odpowiedzi... Czekam na next i oczywiście jestem ciekawa twojego nowego opowiadania :)
http://tinita-story.blogspot.com/ Zapraszam do mnie <3
Odpowiedź jest prosta: 7 xD
UsuńTo moja szczęśliwa liczba, więc chyba wiem dlaczego podkusiło mnie do mienia tylu blogów xdd
Dziękuję za komentarz :)