Diego:
Diana unikała mnie przez całe zajęcia. Próby rozmowy podejmowane przeze mnie nie poskutkowały. Dziewczyny namawiały ją, by zamieniła ze mną choć dwa słowa, ale ona nie miała zamiaru nawet spojrzeć w moją stronę. Byłem bardzo zaniepokojony jej zachowaniem. A jeśli to wszystko moja wina? Jeżeli to przez ten pocałunek... Nie powinienem tego robić. Z drugiej strony, kiedy jeszcze dzwoniłem wczoraj wieczorem, wszystko było w porządku. Cała sytuacja wyglądała dość dziwnie.
Nie czekając dłużej, po lekcjach zaczepiłem ją i zmusiłem do rozmowy.
-Diana, o co ci chodzi?- spytałem, trzymając mocno jej nadgarstek.
-To się stało.- wyjęła telefon z kieszeni i pokazała sms-a. Przeczytałem jego treść. Nie wierzę. Dziewczyna wyrwała mi go z ręki i uciekła.
To nie może być prawda. To tylko sen. I ja wiem, kto stoi za tym sms-em, a przynajmniej mam potencjalnego sprawcę. To Javier Montez. Mój wróg numer jeden od dzieciństwa. Z tym, że nie mam pojęcia, co takiego zrobiłem, że uwziął się na mnie i próbuje zniszczyć mi życie.
Esmeralda:
Jestem świetna. Wykonałam swoją robotę bardzo dobrze i wiem, że rodzeństwo LaFontaine jest ze mnie dumne. Wystarczyło parenaście dni, by owinąć sobie Germana wokół palca. Nigdy w życiu jeszcze nie spotkałam bardziej naiwnej osoby niż ten mężczyzna. Na samą myśl o tym, co będzie kiedy już straci wszystko uśmiech maluje mi się na twarzy.
-I co tam u Germitka?- spytała Jade malując sobie paznokcie czerwonym lakierem. Matias zdjął nogi ze stolika i odłożył gazetę.
-To nie jest żaden Muppet, tylko German.- oznajmił.
-Germitek i koniec kropka!- krzyknęła w złości kobieta i przez przypadek strąciła lakier z półeczki. -A niech to! Kupiłam go za całe dziesięć peso! Wiesz, ile kosztowało mnie zarobienie tych pieniędzy?!
-Nic, bo je wzięłaś z mojej skarbonki.- parsknął Matias. -Już niedługo kupię ci takich cały stos. Wyjedziemy na Hawaje i tam będziesz sobie malowała te paznokcie ile wlezie. A teraz już, do roboty!- zagonił swoją siostrę do składania prania. Śmiałam się z tej całej sytuacji. Jade była tak głupią osobą... Tyle warta, co ten German.
Następnego ranka wybrałam się jak co dzień do domu Castillo. Otworzyła mi Violetta, córka Germana. Powitałam ją sztucznym uśmieszkiem. Zaprowadziła mnie do gabinetu swojego ojca i kazała na niego poczekać. W tym czasie, kiedy nie było mężczyzny, wyjęłam z torby cenne rzeczy Jade i pochowałam po różnych szafkach. Nikt nie widział, kiedy to zrobiłam. Po chwili do gabinetu wszedł mężczyzna.
-Witaj Esmeraldo.- klasnął w ręce. -Co cię tutaj sprowadza o tak wczesnej porze?
-Przyszłam się pożegnać. Wyjeżdżam jutro służbowo do Meksyku i wiesz, głupio by było, gdybym pojechała bez słowa...- przytuliłam go. Porozmawiałam z nim jeszcze chwilę i wyszłam. Za parę godzin będzie skończony. On i ta jego cała sielankowa rodzinka.
León:
Byłem w drodze do domu Violetty. Postanowiłem, że odprowadzę ją dziś do szkoły. Przy okazji kupiłem świeży bukiecik kwiatów w kwiaciarni. Jako, że jestem bardzo pomysłowy, postanowiłem nagrać specjalny filmik i pogadać sobie w nim trochę o wszystkim i o niczym. Przez okrągłe dziesięć minut nawijałem jak szalony do kamerki w telefonie, a przechodnie gapili się na mnie, jakbym był wariatem. Co ta miłość robi z ludźmi... zaśmiałem się. Będąc już przy domu Castillo, przystanąłem pod oknem gabinetu ojca Vilu.
-I tak kończąc mój filmik, pozdrawiam serdecznie wszystkich moich przyjaciół ze Studia OnBeat!- krzyknąłem i wyłączyłem kamerę. Miałem to wstawić do internetu, ale cóż, w rzeczywistości zrobiłem z siebie głupka to po co i w sieci. Przymierzałem się do zapukania do drzwi, jednak zauważyłem jeden, ciekawy fakt. Jakaś kobieta grzebała w szufladach pana Germana. Wydało mi się to dziwne. Nie była to Angie, Vilu, czy chociażby Olga. Jakaś obca osoba. Pomyślałem jednak, że to pewnie ktoś z rodziny lub znajomy, dlatego nie zaprzątałem sobie tym głowy. Zadzwoniłem dzwonkiem i po chwili otworzyła mi moja dziewczyna.
-Witaj kochanie.- ucałowała mnie w policzek.
-Kwiaty dla mojej księżniczki.- ukłoniłem się, na co uroczo zachichotała. Odstawiła je do wazonu i wyszliśmy za rękę udając się do szkoły. Przez całą drogę śmialiśmy się, że zapomniałem kompletnie o tym, co miałem jej powiedzieć.
Camila:
Andres po zajęciach zaciągnął mnie gdzieś na polanę. Minęło wiele godzin, aż dałam się mu namówić.
Niestety uległam. Już kwadrans prowadzi mnie za rękę, a ja nawet nie wiem, gdzie się znajduję.
-Andres, do jasnej anielki, gdzie my jesteśmy?!- spytałam zniecierpliwiona.
-Jeszcze chwilkę... To tutaj. Możesz otworzyć oczy.- zdjął mi przepaskę z twarzy. Moim oczom ukazała się łąka pełna kwiatów. Obróciłam głowę w prawo i ujrzałam domek zrobiony cały z... czekolady.
-Jesteś niemożliwy.- zaśmiałam się.
-Mówiłaś, że ta czekolada ci smakuje, to postanowiłem jej nie żałować i wykonałem to coś...- wskazał. -Ale mi nie wyszło.
-Co ty pleciesz, to urocze.- chłopak dotknął mojego noska. Podbiegłam do czekoladowego domku i odłamałam kosteczkę. Wsadziłam ją do buzi i ze smakiem zjadłam.
-Nie jedz tylko tej drugiej części.- zawołał. Popatrzyłam na niego zdziwiona.
-Co?- spytałam. Andres obrócił delikatnie domek tak, by się nie rozpadł. Na bocznej ścianie lukrem był wypisany napis: "Camilo, Kocham Cię."
Zaniemówiłam z wrażenia. Co miałam mu odpowiedzieć? Chłopak przysiadł się obok mnie i objął mnie ramieniem. Spojrzał mi w oczy i powiedział te same słowa, które wypisał lukrem.
-Camilo, Kocham Cię. Uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją dziewczyną?
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jak to pięknie spaprałam :) No ale jest. Miało być inaczej... No ale dobra.
Mądra ja zrobiła już nagłówek i szablon do nowej historii :D Nie mogę się doczekać, aż ustawię ten wygląd.
Postanowiłam, że to opowiadanie będzie miało + - 80 rozdziałów (79 + epilog, lub 80 + epilog).
Liczę na szczerą opinię! Co odpowie Camila? Jak się potoczą dalsze losy Castillo'ów? To wszystko już niedługo <3
Kocham,
Caro <3
Oo, na razie jestem pierwsza, ale pewnie zanim napisze komentarz, to ktoś mnie wyprzedzi :P
OdpowiedzUsuńOk, przejdźmy do rozdziału...
No co ja mam powiedzieć? On jest wspaniały, niesamowity, fenomenalny, fantastyczny! I nie zaprzeczaj, bo taka jest prawda :)
Uu, biedna Diana i Diego... W sumie nie wiem, kogo bardziej mi szkoda :(
Wredna Esme :/ Fałszywa :/
Oo, Leon romantyk <333 Kocham go takiegooo :*
Słodkoo Andres :) Domek z czekolaady?? Ten to ma pomysły :D
Co może odpowiedzieć Cami> Sama nie wiem... Czy to nie jest dla niej za szybko> No, ale przekonam sie w następnym rozdzile :)
Oo, tylko 80 rozdziałów? Wiem,wiem, jest głupia 'tylko 80 rozdziałów' jak to brzmi xD
Zapraszam do mnie na nowego Parta
http://kochajmarziwierzjeslimozesz.blogspot.com/ :)
PS. Mam pytanie: Sama robiłaś ten szablon> A jeśli nie, to w jakiej szablonarni?
Z góry dzięki z odp :)
Pozdrawiam kochana <333333
Hm... jakby to ująć, ten "szablon" jest z bloggera xd Znaczy, pozmieniałam kolory itp. bo już nie chciałam zamawiać xd Ale szczerze, to mi się podoba. Tak niebiesko ^_^
UsuńZa dużo powiedziałam xD Jak się nauczę robić takie bardziej... no ładniejsze, wymyślne szablony, to dodam, ale na razie to ja kulawa noga, jeśli chodzi o kody i te inne sprawy...
Ledwo co umiem robić jako takie nagłówki xd
Zaraz wpadnę na Parcika ^^
Caro <3
jeste 2! Xd
OdpowiedzUsuńSwietny.
Czekam czekam ;***
Kocham cię.
A przygotuj się, bo dodałam Parta ^^ teraz ty xd
Dobra nie zanudzam...
Kocham i Czekam.
// Gabi Verdas
Jeej <3 jaka ty szybka jesteś w dodawaniu rozdziałów:d
OdpowiedzUsuńZdecydowanie powinnaś dawać więcej diegany, kocham ich haha <3 to Diegoa wroga, który chce mu zniszczyć życie? Boże kochany.
Esmeralda taka okropna jak matias, nienawidzę jej, już jade lepsza. Haha german muppet :D
Leon i viola są tu slodcy, ale ten rozdział należy do Cares *~~~~~* ile ten chłopak się musiał napracować i to słodkie kocham cię z lukru, omo <3
niech się Camila zgodzi z nim chodzić, bo jej ręce powyrywam
czekam na następny, pozdrawiam <3
TYLKO POZAZDROŚCIĆ TALENTU. WSZYSTKO PIĘKNIE NAPISANE. I JEST LEONETTA,NAXI MOŻE FEDEMILA. POPROSTU CUDO!!!
OdpowiedzUsuńKochanie, ja cię tak strasznie bardzo przepraszam, że komentuje tak późno, ale nie stety pół nocy spędziłam na nauce :(
OdpowiedzUsuńNie rozpisze się, bo się zaraz wybieram do szkoły :(
A więc tak...
Rozdzialik jak zwykle genialny!
Cudo, normalnie :)
NIC NIE SPAPRAŁAŚ!!!
Leonek po Violę z kwiatami! :)
Ojej, jakież to słodkieee...:D
Ale nasz Leonek jest też ciut durny.
Powinien powiadomić swą księżniczkę, że ktoś był w jej domu :)
Dobra. Kończę. Przez tego twojego cudnego bloga zacznę wagarować :/
Kocham Cię <3
Pozdrawiam :D
Weź mi tu tak nie pisz, bo się zaczerwienię :D
UsuńBoski rozdział ! W sumie jak zawsze . :) Odwiedź mojego bloga . Nie jest rewelacyjny ale dopiero zaczynam i to mój pierwszy blog więc... oto link : http://leonetta281.blogspot.com/ Nie zapomnij skomentować !
OdpowiedzUsuńMartyśka ♥
Przepraszam. Jestem beznadziejna. Jak ja mogę dopiero teraz komentować? ;/
OdpowiedzUsuńPrzejdźmy do rozdziału.
Ajj, zabiłabym tego wroga Diega... niszczy mi Dieganę czy jak tam tej parze xd Niech on się odczepi! :c
German jako Muppet - bezcenne ^_^ A w ogóle to , Esme jaka skromna... XD
Leoś the best forever ♥ *o* Taki słodziak <3
I przyniósł jej [Vilu] kwiaty! : D
I cudne Cares *-* Ej, miało być serce! xd Domek cały z czekolady, zazdroszczę Cam : 3 Ajajaj, a ja wiem, że się zgodzi! Wiem, bo Ty dążysz do Cares! : D Choć... choć z drugiej strony, miała tą nieprzyjemną sprawę i... no już sama nie wiem. Wstaw nowy rozdział, bo nie wytrzymam & patelnia w ruch ^-*
Nie no, dobra, żartuję. Nie poganiam c :
I nie gadaj mi tu, że spaprałaś, bo to jedno, wielkie kłamstwo.
Komentarz beznadziejny, przepraszam :( Ale cóż, jak beznadziejna autorka, to i beznadziejny kom c;
KC :*
Sav ♥
Bo jak dostaniesz tym wałkiem w łeb, to się długo nie pozbierasz. Nie żartuję.
UsuńA tak serio to jak widzę twoje komy, to mordka mi się cieszy xD
I nie marudź, że beznadziejny kom i ty, bo w dupę. xD
Zostałaś nominowana do LBA. Szczegóły na moim blogu vilu-y-diego-opowiadania.blogspot.com
OdpowiedzUsuńŚwietny... Leonetta <3 . Andres i Camila ... Ciekawy paring ;)
OdpowiedzUsuń