"Ostatnio, ostatnio niewiele sypiam
Śnię o tym, kim moglibyśmy być
Ale kochanie, modliłem, modliłem się mocno
Postanowiłem, że koniec z liczeniem dolarów
Będziemy liczyć gwiazdy"
Śnię o tym, kim moglibyśmy być
Ale kochanie, modliłem, modliłem się mocno
Postanowiłem, że koniec z liczeniem dolarów
Będziemy liczyć gwiazdy"
OneRepublic - "Couting Stars"
Diego
Wróciłem do Buenos Aires z jednego powodu - rodzina. Przez ten cały czas mieszkałem w Hiszpanii u cioci Amandy, ale stęskniłem się trochę za rodzicami... Przez wiele lat ich nie widziałem, przyjeżdżali tylko na święta, a następnego dnia już ich nie było. Bardzo dobrze mieszkało mi się w swoim kraju, ale czasem trzeba zaryzykować i zmienić coś w swoim życiu.
Z początku ojciec miał dość mieszane uczucia, co do mojego samotnego powrotu, ale jakimś cudem go przekonałem. Siedząc w samolocie myślałem dużo nad tym, co ze sobą zrobię. Przecież trzeba chodzić do jakiejś szkoły, kształcić się i inne takie... Kocham gadki mojej mamy. Równo kwadrans temu wyszedłem z lotniska i błądzę po mieście z walizką jak jakiś ostatni kretyn. Fajnie, nawet nie powiedzieli, w którą stronę mam iść. Nie znam nazwy ulicy, nawet mapa nie pomoże, bo skąd mam to wiedzieć?! Już chyba wspominałem, jak bardzo kocham swoich rodziców.
Zaczęło się ściemniać, a ja wciąż chodziłem. Brakowało mi sił. Wyjąłem telefon z kieszeni i idąc przed siebie, szukałem numeru do ojca. Przypadkowo zderzyłem się z kimś z naprzeciwka, tym samym komórka upadła i roztrzaskała się na małe kawałeczki.
- Patrz jak łazisz, idioto! - krzyknęła dziewczyna, podnosząc się z ziemi. Zerknąłem na nią z rozbawieniem i uniosłem brwi do góry.
- Proszę, nasze pierwsze spotkanie, a ty już nazywasz mnie idiotą. Szybka jesteś. Może powiesz jeszcze, że zaatakowała cię moja walizka? - dziewczyna posłała mi karcące spojrzenie.
- Twoja walizka jest tak samo głupia, jak ty.
- A skąd wiesz? Mówiła ci? Skoro ja jestem idiotą i głupkiem, to znaczy, że już znasz moją tożsamość. Wyjawisz mi swoje imię, czy wolisz, żebym mówił na ciebie panna wrzeszczalska? - spytałem głośno się przy tym śmiejąc.
- Nie bądź taki do przodu. - warknęła nieprzyjaźnie. Zrobiłem krok w tył i posłałem jej uśmiech.
- Proszę bardzo, jestem już do tyłu. Pasuje, czy może jednak zmiażdżyłem twoje ego swoim humorem? - skrzyżowała dłonie i zmrużyła oczy.
- Nie będę prowadziła normalnej konwersacji z takim pajacem, jak ty. Żegnam i do niezobaczenia! - niechlujnie odmachała i odbiegła.
-Jestem Diego, jakby co! - krzyknąłem za nią. Ta dziewczyna była nieźle wyszczekana. Jednak na myśl, że nie mam żadnego kontaktu z rodzicami, od razu zrzedła mi mina. Postanowiłem się nie poddawać i do końca dnia szukałem swojego domu.
Ludmiła
Ostatnimi czasy nic nie dawało mi spokoju. Wszystko nagle stało się zagadką, której nie potrafiłam rozwiązać. Każde spojrzenie kierowane w moją stronę było niebezpiecznie przenikliwe. Ludzie starali się odgadnąć, kim naprawdę jestem. Niestety, do tej pory jeszcze nikomu się to nie udało. Byłam jak zamknięta księga, której nikt nie mógł otworzyć. Kłódka blokowała dostęp do niej i żaden klucz nie pasował. Próbowano już setkami, lecz wszystkie próby szły na marne. Tylko i wyłącznie ja wiedziałam, co tak naprawdę leży mi na sercu, które już od dawna było twarde jak skała.
To była ostatnia przerwa w Studio. Wraz z moją elitą przechadzaliśmy się po szkolnym korytarzu. Wszyscy byli radośni i uśmiechnięci, oprócz mnie. Zaprzątałam sobie głowę błahostkami, które tak naprawdę miały wielkie znaczenie. Nikt mnie nie rozumiał, nawet Naty. Z Leónem nie mam już tak dobrych kontaktów, jak kiedyś, a Andres... o nim szkoda gadać. Nigdy by mnie nie wysłuchał do końca, a tylko wszystko by obrócił w żart. Ja tak nie potrafię.
- León! - krzyknęła jakaś dziewczyna, podbiegając do chłopaka. Rzuciła mu się na szyję. Cicho chrząknęłam, przywołując chłopaka do porządku.
- Ludmiło, poznaj Violettę. - przedstawił szatynkę. Dziewczyna podała mi rękę. Przybrałam sztuczny uśmiech i uścisnęłam jej dłoń. Do głowy przyszedł mi naprawdę, w tamtej chwili, fatalny pomysł.
- Chciałabyś się ze mną zaprzyjaźnić? Byłabyś w naszej grupie. - zaproponowałam, wskazując na trójkę pozostałych przyjaciół. Dziewczyna ochoczo pokiwała głową i miała już coś powiedzieć, ale León szybko jej przeszkodził.
- Nie możesz. Później ci wytłumaczę. - zatkał jej usta swoim palcem. - A ty pójdziesz ze mną.
Zaciągnął mnie do jednej z sal i zamknął drzwi. Stanęłam naprzeciwko niego i owinęłam jeden z kosmyków włosów wokół palca. Widać było po nim, że jest wyraźnie zdenerwowany. Ręka mu drżała, zacisnął pięści i skierował się do mnie.
- Dlaczego to robisz?
Spytał z taką pretensją w głosie, że sama skarciłam się w myślach za to, co zrobiłam. O czym ja myślałam? Przymknęłam powieki i wydałam z siebie cichy odgłos.
- Przepraszam.
- To nie ma znaczenia. Chciałaś, by była bezduszną osobą, jak ty. Nie pozwolę ci tak krzywdzić ludzi. Po moim trupie. Przemyśl swoje zachowanie, albo inaczej zostaniesz sama jak palec.
Te słowa uderzyły we mnie bardzo mocno. Nigdy w życiu nie widziałam Leóna w takim stanie. Ale nawet on nie wiedział wszystkiego. Oceniał mnie po czynach, których sama nienawidziłam. Nienawidziłam siebie. Bezduszna, zła, bez serca, taka byłam w oczach innych ludzi. Kiedyś - prawda, uwielbiałam pogrążać innych, ale teraz nie sprawia mi to satysfakcji, wręcz przeciwnie - czuję się podle. Robię to z przyzwyczajenia, myśląc, że mi ulży i będzie lepiej, a wcale tak nie jest. Chłopak odszedł bez słowa. Zaczęłam płakać, wylewając hektolitry łez. Moje oczy stały się napuchnięte i czerwone. Wargi drżały niemiłosiernie, próbowałam wydać z siebie jakikolwiek dźwięk, ale głos ugrzązł w gardle. Niżej upaść nie mogłam.
- Dlaczego znów płaczesz?
Ten kojący głos. Słyszę go po raz kolejny w moim życiu. Jest taki ciepły i przyjazny.
- Wcale nie.
- Często widzę łzy w twoich oczach.
Ciągle płakałam, siedząc samotnie w zamknięciu. Nikt nie widział, jak się staczam, oprócz mnie. On wiedział o mnie wszystko, a przynajmniej tak mi się zdawało. Odważyłam się zadać mu nurtujące pytanie.
- Kim jesteś?
- Twoim przeznaczeniem.
- Od kiedy?
- Od zawsze.
Powoli odwróciłam się do tyłu. Serce biło mi jak oszalałe, próbując wyskoczyć z piersi. Jeden obrót przekreślił wszystko. On tam stał. Jego delikatny uśmiech zachęcał, bym zrobiła to samo. Powolnym krokiem zbliżył się w moją stronę i ujął delikatnie moje sine dłonie. Czułam jego oddech na swojej szyi. Otarł łzy z polika i wyszeptał coś do ucha.
- W Twoich oczach widzę gwiazdy, jaśniejsze niż te na niebie. Lśnisz. Dla mnie jesteś wszystkim. - te słowa sprawiły, że momentalnie się uspokoiłam. Próbowałam o nim zapomnieć, sprawić, by zniknął z mojego życia na zawsze, a tymczasem los podstawił mi go ponownie pod nos. Tym razem nie pozwolę, by odszedł.
- Jesteś osobą, której potrzebuję.
- Wiem, i dlatego tutaj jestem, przy Tobie.
León
Nigdy nie pozwoliłbym, by Ludmiła stworzyła z Violetty potwora takiego, jak ona. Jest piękna, ale jej dusza to czyste zło. Wątpię, by kiedykolwiek się zmieniła. Jestem zbędny w jej życiu, ona nigdy mnie nie potrzebowała. Zmarnowałem zbyt dużo czasu dla niej. W zamian za to nie dostałem nic. Straciłem wiele ważnych dla mnie osób, zaniedbałem swoje obowiązki, by tylko być na każde zawołanie dziewczyny. Bardzo boli mnie fakt, że długo olewałem Francescę. Nie powinienem i dobrze to wiem, ale czasu już nie cofnę i nie naprawię popełnionych błędów. Po części jest to również moja wina. Gdybym przewidział, jak sprawy się potoczą, w życiu nie pisał bym się na coś takiego.
Odnalazłem Violettę i podszedłem do niej, by wszystko wyjaśnić. Nie będę kłamał i oszukiwał. Już nie.
- Przepraszam, że zdecydowałem za ciebie. Chcę tylko, byś wiedziała, że Ludmiła wcale nie jest dobra. Nie ulegaj jej namowom, bo inaczej skończysz tak, jak ja. - dziewczyna od razu zbladła. Położyła swoją dłoń na moim ramieniu.
- Dlaczego nie ostrzegłeś mnie wcześniej?
Właśnie. Wszystko robię na ostatnią chwilę. Chcę dobrze, a wychodzi fatalnie.
- Wybacz. - spojrzałem w jej oczy. Wyrażały więcej, niż tysiąc słów. Próbowała znaleźć odpowiedź na swoje pytania. Szukała ich tak długo, jak ja. I w końcu znalazłem.
Mówią, że z oczu można wyczytać wszystko. Ja wyczytałem przeszłość. Te same, czekoladowe z błyskiem, identyczne, jak miała moja Violetta. Te, które tak mocno kochałem i uwielbiałem na nie spoglądać. Wszystko nagle ułożyło się w idealną całość. Wspomnienia, ostatnie wspólne przeżycia, to stało się jasne. Odnalazłem najważniejszą część mojego życia. Po tylu latach nareszcie znów ją widzę. I pomyśleć, że tyle czasu była przy mnie, a ja tego nie dostrzegłem...
Camila
Ostatnie dni były bardzo ciche. Prawie w ogóle się nie odzywałam, czym mama się martwiła. Nie chciałam jeść, w szkole siedziałam samotnie na samym końcu, by nikt mnie nie zauważył, nawet Francesca nie mogła się do mnie odezwać, jej też unikałam. Popołudnia spędzałam w pracy, sprzątając i stojąc przy kasie. Chociaż i wtedy nie miałam spokoju, głowę zaprzątałam sobie jedną osobą. Sebastianem. Dzisiejszego dnia nie było go w kawiarni, co było bardzo dziwne. Był synem właściciela, więc codziennie tu przychodził i pomagał. Nie zastałam go jednak ani wczoraj, ani dzisiaj. Jakby nagle wyparował i nie chciał się znów pojawić. Czuję, że źle go potraktowałam i nie powinnam całkowicie odrzucać, przecież chciał dobrze.
- Panno Torres, to dla pani. - podszedł do mnie młody mężczyzna i wręczył kremową kopertę do ręki. Zdziwiłam się trochę, nie wiedziałam, od kogo ona może być. Rozejrzałam się po sali. Nie było zbyt wielu klientów, dlatego zamieniłam się z innym pracownikiem i poszłam na zaplecze. Zamknęłam drzwi na klucz i usiadłam na taborecie, po czym otworzyłam kopertę i wyjęłam z niej list.
- Nie będę prowadziła normalnej konwersacji z takim pajacem, jak ty. Żegnam i do niezobaczenia! - niechlujnie odmachała i odbiegła.
-Jestem Diego, jakby co! - krzyknąłem za nią. Ta dziewczyna była nieźle wyszczekana. Jednak na myśl, że nie mam żadnego kontaktu z rodzicami, od razu zrzedła mi mina. Postanowiłem się nie poddawać i do końca dnia szukałem swojego domu.
Ludmiła
Ostatnimi czasy nic nie dawało mi spokoju. Wszystko nagle stało się zagadką, której nie potrafiłam rozwiązać. Każde spojrzenie kierowane w moją stronę było niebezpiecznie przenikliwe. Ludzie starali się odgadnąć, kim naprawdę jestem. Niestety, do tej pory jeszcze nikomu się to nie udało. Byłam jak zamknięta księga, której nikt nie mógł otworzyć. Kłódka blokowała dostęp do niej i żaden klucz nie pasował. Próbowano już setkami, lecz wszystkie próby szły na marne. Tylko i wyłącznie ja wiedziałam, co tak naprawdę leży mi na sercu, które już od dawna było twarde jak skała.
To była ostatnia przerwa w Studio. Wraz z moją elitą przechadzaliśmy się po szkolnym korytarzu. Wszyscy byli radośni i uśmiechnięci, oprócz mnie. Zaprzątałam sobie głowę błahostkami, które tak naprawdę miały wielkie znaczenie. Nikt mnie nie rozumiał, nawet Naty. Z Leónem nie mam już tak dobrych kontaktów, jak kiedyś, a Andres... o nim szkoda gadać. Nigdy by mnie nie wysłuchał do końca, a tylko wszystko by obrócił w żart. Ja tak nie potrafię.
- León! - krzyknęła jakaś dziewczyna, podbiegając do chłopaka. Rzuciła mu się na szyję. Cicho chrząknęłam, przywołując chłopaka do porządku.
- Ludmiło, poznaj Violettę. - przedstawił szatynkę. Dziewczyna podała mi rękę. Przybrałam sztuczny uśmiech i uścisnęłam jej dłoń. Do głowy przyszedł mi naprawdę, w tamtej chwili, fatalny pomysł.
- Chciałabyś się ze mną zaprzyjaźnić? Byłabyś w naszej grupie. - zaproponowałam, wskazując na trójkę pozostałych przyjaciół. Dziewczyna ochoczo pokiwała głową i miała już coś powiedzieć, ale León szybko jej przeszkodził.
- Nie możesz. Później ci wytłumaczę. - zatkał jej usta swoim palcem. - A ty pójdziesz ze mną.
Zaciągnął mnie do jednej z sal i zamknął drzwi. Stanęłam naprzeciwko niego i owinęłam jeden z kosmyków włosów wokół palca. Widać było po nim, że jest wyraźnie zdenerwowany. Ręka mu drżała, zacisnął pięści i skierował się do mnie.
- Dlaczego to robisz?
Spytał z taką pretensją w głosie, że sama skarciłam się w myślach za to, co zrobiłam. O czym ja myślałam? Przymknęłam powieki i wydałam z siebie cichy odgłos.
- Przepraszam.
- To nie ma znaczenia. Chciałaś, by była bezduszną osobą, jak ty. Nie pozwolę ci tak krzywdzić ludzi. Po moim trupie. Przemyśl swoje zachowanie, albo inaczej zostaniesz sama jak palec.
Te słowa uderzyły we mnie bardzo mocno. Nigdy w życiu nie widziałam Leóna w takim stanie. Ale nawet on nie wiedział wszystkiego. Oceniał mnie po czynach, których sama nienawidziłam. Nienawidziłam siebie. Bezduszna, zła, bez serca, taka byłam w oczach innych ludzi. Kiedyś - prawda, uwielbiałam pogrążać innych, ale teraz nie sprawia mi to satysfakcji, wręcz przeciwnie - czuję się podle. Robię to z przyzwyczajenia, myśląc, że mi ulży i będzie lepiej, a wcale tak nie jest. Chłopak odszedł bez słowa. Zaczęłam płakać, wylewając hektolitry łez. Moje oczy stały się napuchnięte i czerwone. Wargi drżały niemiłosiernie, próbowałam wydać z siebie jakikolwiek dźwięk, ale głos ugrzązł w gardle. Niżej upaść nie mogłam.
- Dlaczego znów płaczesz?
Ten kojący głos. Słyszę go po raz kolejny w moim życiu. Jest taki ciepły i przyjazny.
- Wcale nie.
- Często widzę łzy w twoich oczach.
Ciągle płakałam, siedząc samotnie w zamknięciu. Nikt nie widział, jak się staczam, oprócz mnie. On wiedział o mnie wszystko, a przynajmniej tak mi się zdawało. Odważyłam się zadać mu nurtujące pytanie.
- Kim jesteś?
- Twoim przeznaczeniem.
- Od kiedy?
- Od zawsze.
Powoli odwróciłam się do tyłu. Serce biło mi jak oszalałe, próbując wyskoczyć z piersi. Jeden obrót przekreślił wszystko. On tam stał. Jego delikatny uśmiech zachęcał, bym zrobiła to samo. Powolnym krokiem zbliżył się w moją stronę i ujął delikatnie moje sine dłonie. Czułam jego oddech na swojej szyi. Otarł łzy z polika i wyszeptał coś do ucha.
- W Twoich oczach widzę gwiazdy, jaśniejsze niż te na niebie. Lśnisz. Dla mnie jesteś wszystkim. - te słowa sprawiły, że momentalnie się uspokoiłam. Próbowałam o nim zapomnieć, sprawić, by zniknął z mojego życia na zawsze, a tymczasem los podstawił mi go ponownie pod nos. Tym razem nie pozwolę, by odszedł.
- Jesteś osobą, której potrzebuję.
- Wiem, i dlatego tutaj jestem, przy Tobie.
León
Nigdy nie pozwoliłbym, by Ludmiła stworzyła z Violetty potwora takiego, jak ona. Jest piękna, ale jej dusza to czyste zło. Wątpię, by kiedykolwiek się zmieniła. Jestem zbędny w jej życiu, ona nigdy mnie nie potrzebowała. Zmarnowałem zbyt dużo czasu dla niej. W zamian za to nie dostałem nic. Straciłem wiele ważnych dla mnie osób, zaniedbałem swoje obowiązki, by tylko być na każde zawołanie dziewczyny. Bardzo boli mnie fakt, że długo olewałem Francescę. Nie powinienem i dobrze to wiem, ale czasu już nie cofnę i nie naprawię popełnionych błędów. Po części jest to również moja wina. Gdybym przewidział, jak sprawy się potoczą, w życiu nie pisał bym się na coś takiego.
Odnalazłem Violettę i podszedłem do niej, by wszystko wyjaśnić. Nie będę kłamał i oszukiwał. Już nie.
- Przepraszam, że zdecydowałem za ciebie. Chcę tylko, byś wiedziała, że Ludmiła wcale nie jest dobra. Nie ulegaj jej namowom, bo inaczej skończysz tak, jak ja. - dziewczyna od razu zbladła. Położyła swoją dłoń na moim ramieniu.
- Dlaczego nie ostrzegłeś mnie wcześniej?
Właśnie. Wszystko robię na ostatnią chwilę. Chcę dobrze, a wychodzi fatalnie.
- Wybacz. - spojrzałem w jej oczy. Wyrażały więcej, niż tysiąc słów. Próbowała znaleźć odpowiedź na swoje pytania. Szukała ich tak długo, jak ja. I w końcu znalazłem.
Mówią, że z oczu można wyczytać wszystko. Ja wyczytałem przeszłość. Te same, czekoladowe z błyskiem, identyczne, jak miała moja Violetta. Te, które tak mocno kochałem i uwielbiałem na nie spoglądać. Wszystko nagle ułożyło się w idealną całość. Wspomnienia, ostatnie wspólne przeżycia, to stało się jasne. Odnalazłem najważniejszą część mojego życia. Po tylu latach nareszcie znów ją widzę. I pomyśleć, że tyle czasu była przy mnie, a ja tego nie dostrzegłem...
Camila
Ostatnie dni były bardzo ciche. Prawie w ogóle się nie odzywałam, czym mama się martwiła. Nie chciałam jeść, w szkole siedziałam samotnie na samym końcu, by nikt mnie nie zauważył, nawet Francesca nie mogła się do mnie odezwać, jej też unikałam. Popołudnia spędzałam w pracy, sprzątając i stojąc przy kasie. Chociaż i wtedy nie miałam spokoju, głowę zaprzątałam sobie jedną osobą. Sebastianem. Dzisiejszego dnia nie było go w kawiarni, co było bardzo dziwne. Był synem właściciela, więc codziennie tu przychodził i pomagał. Nie zastałam go jednak ani wczoraj, ani dzisiaj. Jakby nagle wyparował i nie chciał się znów pojawić. Czuję, że źle go potraktowałam i nie powinnam całkowicie odrzucać, przecież chciał dobrze.
- Panno Torres, to dla pani. - podszedł do mnie młody mężczyzna i wręczył kremową kopertę do ręki. Zdziwiłam się trochę, nie wiedziałam, od kogo ona może być. Rozejrzałam się po sali. Nie było zbyt wielu klientów, dlatego zamieniłam się z innym pracownikiem i poszłam na zaplecze. Zamknęłam drzwi na klucz i usiadłam na taborecie, po czym otworzyłam kopertę i wyjęłam z niej list.
"Droga Camilo!
Wiem, że nie powinienem tego robić, ale wciąż o Tobie myślę. Jesteś moją przyjaciółką i chcę Ci pomóc. Twoje problemy są też moimi, zapamiętaj.
Starasz się mnie odrzucić, odsunąć od siebie. Ja jednak jestem gotowy na każde wyzwanie, jakie mi rzucisz. Pamiętaj, nigdy nie odpuszczę.
Kocham Cię i chcę, byś znów była szczęśliwa.
Sebastian"
Wyszło, jak wyszło. Tak sobie, ale co poradzić.
Fani Fedemiły zapewne się cieszą, ja też :D Ten fragment według mnie (chyba) wyszedł najlepiej z tej całej żenady.
Przepraszam, że krótki, ale nie wiedziałam, co dopisać jeszcze. Za dużo dialogów. ;/ W kolejnych rozdziałach wszystko się wyjaśni.
Zmieniłam nazwę na Scarlett Walker, ale to nadal ja, Caro.
Do następnego,
C. xx
Zatkało mnie. Brak słów.
OdpowiedzUsuńŚliczne <33
OdpowiedzUsuńNie ma słów aby wyrazić mój podziw. <33
Czekam na next <33
Super rozdział jak zawsze.
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, że wpadniesz i zostawisz po sobie ślad
violetta-opowiadanie-natalii.blogspot.com
Pozdrawiam.
Tyna : **
Piękny rozdział czekam tylko jeszcze na Naxi, proszę napisz coż o nich
OdpowiedzUsuń*coś
UsuńNaxi się pojawi w kolejnym rozdziale, po prostu nie mogłam wymyślić nic sensownego.
UsuńPozdrawiam! :)
Dziękuję
UsuńO JEZU< JEZU, JEZU!
OdpowiedzUsuńWRÓCĘ TUTAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAJ! <3 Ło Boże. <3
Przepraszam, chciałam wrócić z długim komentarzem, ale nie mam słów...
UsuńPo prostu nie ma.
Zarwałam całą noc żeby przeczytać wszystko na tym blogu ....i szczerze to nie żałuje ani sekundy spędzonej na jego przeczytaniu .Rozdział booooooski nie mogę doczekać się kolejnego .....<3
OdpowiedzUsuńZarwałam całą noc żeby przeczytać wszystko na tym blogu ....i szczerze to nie żałuje ani sekundy spędzonej na jego przeczytaniu .Rozdział booooooski nie mogę doczekać się kolejnego .....<3
OdpowiedzUsuńŚliczny
OdpowiedzUsuńCzekam na next
Cudownyy <3
OdpowiedzUsuńCiekawe kim był ten tajemniczy głos <3
Czekam na nextaa <3 <3
♥
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdzialik !!
OdpowiedzUsuńCzeekam na Next + Weny !!
~ Amanda
świetny ;**
OdpowiedzUsuńtak rozkminiam kto mógłby być tą osobą, co pomaga Ludmi,
ale w dalszym ciągu nie wiem kto to ;)
liczę na to, że już niedługo się dowiem xd
Leoś rozpoznał Vilu ;** słooodkie <33
czekam na next ;* pozdrawiam xd
//Nati
Cuuuuuudooooo <333333333333333
OdpowiedzUsuńMiałam lenia, i dopiero teraz przeczytałam :P
Fedemiłka <3333
Kocham :*******
Nie ma co pisać, genialnyw swojej prostocie. ;D
OdpowiedzUsuńOczywiście czekam na następny.
Semi <3
Am. :*
Zostałaś nominowana do LBA na blogu moim i Sophie Verdas:
OdpowiedzUsuńhttp://dos-pasiones-en-un-solo-lugar.blogspot.com/
Pozdrawiam kochana ♥
A rozdział boski jak zwykle ;33
Fedmila ♥
OdpowiedzUsuńAch, cudo ^^
Uwielbiam to jak piszesz. A robisz to tak lekko,że czytanie jest bardzo przyjemne. Naprawdę ♥
Seba wyznał uczucia... niech się nie poddaje ^^ jeszcze mu się uda...
Piękny rozdział... ♡
Zostałaś nominowana do LBA
OdpowiedzUsuńSzczegóły zaraz pojawią się tutaj:
http://amor-en-vivo.blogspot.com/
Ally <3
Rozdział boski jak zawsze !
OdpowiedzUsuńI ta reakcja Leona :)
Jak on się troszczy o Vilu <3
Ludmiła i Federico ♥
Camila się zakochała !
Czekam na next :)
Pozdrawiam ^^ !
Martynaa Z. ♥
Świetne <3
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie :)
http://leonetta4everiinne.blogspot.com/2014/01/hej-wszystkim.html?m=0
Hej, zostałaś nominowana do LBA!
OdpowiedzUsuńSzczegóły na moim blogu ;)
Przy okazji zapraszam na prolog ;****
Marcia sobie przyszła do Karolinki kochanej <3
OdpowiedzUsuńJa już sama nie wiem co napisać, zatkało mnie wszystko, rozumiesz? Ubrałaś każde zdanie w odpowiednie słowa. To musi być talent. Tak zdecydowanie talent. Chociaż może dar? Nie wiem, musiałabym chwile pomyśleć, a jak wiesz ja nie umiem. Trudno. Znów pisze o byle czym omijając zachwyt nad niesamowitym rozdziałem. Kurcze, ja jestem jednak głupia.
Karolinko,piszesz tak wyśmienicie, jak wyśmienicie smakowały schabowe z obiadu mojego. Kocham miso, kocham ciebie, to musi wszystko wyjaśniać.
Zakochałam się w wątku Ludmiły. Czytałam go 4 razy albo nawet i z 10. Podobnie z Diego, kim jest ta nieznajoma? Jejku.
JAAAA PRAGNĘ 7, teraz, zaraz, wiec rusz pupe i pisz :D
Kocham Cie, Marcia.
Jeee, schabowe rządzą! Ale parówki i ogórki też smaczne. Ja na obiad miałam pomidorową, a do niej wkrojoną parówkę, pychota xD
UsuńJa wiem, że jestem taka super :D Nie no, żartuję. Beznadzieja mi wyszła, myślę, że 7 będzie lepsza :P
Nominowałam cię, więcej informacji na:
OdpowiedzUsuńhttp://todo-es-diferente-en-el-studio-21.blogspot.com/p/lba_4.html
Aaaaaaa, Caro!
OdpowiedzUsuńCzemu wgl piszę tego koma jak ja nie umiem pisać?
Nie umiem pisać ani komów, ani wgl nie umiem pisać...
Moja dysortografia mnie przytłacza, rlly :c
No ale ja tu do rozdziału.
Nie lubię Violetty, także szkoda, że Leon ją odciągnął od towarzystwa Lu. :c
Bo Vilu jest głupia ;c
I jej nie lubię. :c
Ale Leonka lubię, także wybaczam ci ten fragment. :D
Ale ta Fedemisia... No nie, umieram.
Jezuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuu, moja Fedemiłka jest taka sweeet. <3
Przepraszam, *słit. :D
Lubię tak pisać, to takie słit jest, c'nie? XD
A Seba jaki dżentelmen. :o
Kocham go. XD
Przypominał mi trochę Fedusia :o
Hłę hłę, że taki wspaniały jest :D
Mój komentarz jak zwykle nie ma sensu. :c
Ale takie życie. Nie umie się pisać to nie umie. :c
Pozdrawiam,
Precelek. :D
Hah,
UsuńFedemisia forever <3 :D
Pierożek :*
Nie dokońca wszystko rozumiem ale i tak piękny
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie
leonetta-znapisami-opowiadania.blogspot.com
Cudowny rozdział <33
OdpowiedzUsuńFemiła :*
Przepraszam, że dopiero teraz komentuje, ale nie miałam za dużo czasu